No to jak będzie - panowanie, czy paniowanie. "Na redaktor Olejnik i Kublik zawsze można liczyć"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Nasze drogie panie się rozchodzą. Ale na szczęście tylko niektóre. Te głupie dzieciorobne nie mogą, albo nawet nie mogą i nie chcą, bo takie tam - między innymi przesądy potwierdzone przed - ołtarzem je trzymają. Może i chciałyby ale czegoś najwyraźniej się boją.

Za to Panie wyzwolone, które jeszcze niedawno tak szczelnie wypełniały Salę Kongresową rozchodzą się. Niestety. Rzuciła ich sławna tramwajarka, potem Prezydentowa a potem już lawina nastąpiła. Najwyraźniej okazały się niestałe.

Nie to co np. redaktorka Olejnik, albo Kublik. Na nie zawsze można liczyć. A to przecież nie jakieś tam paskudne babole, bździągwy, czy lampucery. Ładne to, sympatyczne i aż ciarki przechodzą po ciele, gdy się ogląda lub czyta.

To są Panie Komisaryczne, zdyscyplinowane i zawsze pod parą. Gdybyśmy mieli więcej takich – pomarzmy sobie. Cały parlament takich Pań! Precz z parytetem. Dość męskiego wyzysku. Przecież, jak ostatnio udowodniła to naukowo „Polityka”, mężczyźni to słabeusze. Nasze Panie nie mogą – nie chcą przez to mieć dzieci. I wszystko potem się wali.

Odkąd jedyna prawdziwa premier wyjechała do Rzymu – klęska. Słabowity i niezdecydowany Olszewski. Buzek pod pantoflem Krzaklewskiego. Olechowski chciał, ale go nie chcieli. Miller zaczynał ale szybko kończył. Pawlakowi nie pozwolono nawet dokończyć zdania, bo niby rozwlekle mówił. Inni przelatywali jak komety, tak że nawet się nie pamięta o nich jako premierach. Na dłużej przyleciał z Gdańska Pan Donald. Musi latać bo jego ulubiony minister nie może skończyć autostrady. Mamy więc jako taką ciągłość władzy. Ale tylko ciągłość – bo władzy niestety nie czuć. Kto by tam jednak zwracał uwagę na czucia czy uczucia. W dobie powszechnej poplątanej miłości to jest tak oczywiste, że nie warto już manifestować z gołym tyłkiem, bo nawet ekipy telewizyjne nie przyjadą. No to i po co się wypinać.

Kochajmy się! – zachęcał w grubej wierszowanej księdze Adaś M. (nie, nie Michnik – wyjaśniam żeby nie było nieporozumień, że na Czerskiej zmieniono zdanie).

Ja ci wtłukę, ty mi w łeb dasz – a potem pogodzą nas sąsiedzi. Mamy przecież takich życzliwych.

Stara gwardia już się na potęgę sypie. Najbardziej zapracowani ludzie to grabarze, a młode pokolenie dostarcza coraz ciekawsze programy telewizyjne (patrz np. Wojewódzki) tok szoły i szoki. Cała Polska śpiewa i tańczy a tylko Józef Węgrzyn ma kłopot kogo by za ten rwący potok talentów i pracowitości wynagrodzić. Wybrną zresztą świetnie bo dał „Wiktora” dostojnemu obywatelowi, pierwszemu w państwie.

Tam „Wiktory 2012” – a tu „hienki’. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich znowu marudzi i wydziwia na pana Hajdarowicza, że ten nie chce bronić stawianych przed sądem, którzy mu tak dobrze służyli. Co to w ogóle za facet, który woli dziennikarzy gorszych niż lepszych. Musi być w tym jakiś ukryty podstęp. Szkoda, że u nas tak słabo działają (choć są liczne) tajne służby, które zapatrzyły się na leniwą tradycyjnie policję. Tajemnicze osobniki, które rządzą mediami pojawiają się w redakcjach rzadko, przestrzegając najwyraźniej zasady niezależności mediów. I bardzo dobrze, zresztą i tak nie do końca wiadomo za czyje pieniądze władzę nabyli. Gdy niszczą z premedytacją własny interes – wychodzi na to, że on nie ich. Najpewniej trzymać się przekaźników publicznych – jak Jaworowicz, czy Czajkowska. To też dzielne panie, które żadnej pracy się nie boją. A naród już się do nich przyzwyczaił.

Ramówka – wierszówka. Wierszówka - ramówka. I tak w koło Macieju. Już nie Szczepański, Urbański, Miazek, Walendziak, Farfał i Orzeł, Kwiatkowski czy Wildstein. Lądowali na kapitańskim mostku i odlatywali. Mianowani – odwołani. Pierwszy nawet poszedł pod sąd (ale teraz po tym co wyrabiają następcy widać wyraźnie, że wyrok był stanowczo za surowy), a inni po prostu – won.

Nie ma co zazdrościć prezesom telewizji i radia, że tam sobie trochę porządzą. I tak nikt z nich nic ważnego nie zrobił. Ale to wszyscy wiemy. Prędzej misjonarze nawrócą ostatniego Pigmeja niż „misyjny program” będzie robiony uczciwie. Każdy kolejny prezes wprawdzie myśli: no, jak ja zostanę szefem, ale szybko rura rdzewieje jak Jamał i zostają tylko plamy, przepraszam - plany. Tylko załoga – te kilka tysięcy ludzi – trzyma się dobrze. A hoj!

TEKST UKAZAŁ SIĘ NA STRONIE SDP.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych