Kilkudziesięciu posłów i senatorów Platformy nie wierzy w raport komisji Millera. Dlaczego mainstreamowe media nie zajęły się tym tematem?

fot. KBWLLP
fot. KBWLLP

Kilkudziesięciu posłów i senatorów Platformy Obywatelskiej nie wierzy w raport komisji Millera. Żaden z nich nie powie tego głośno z obawy o karierę, ze strachu o utratę miejsca na listach wyborczych. Za publiczne podważanie raportu Millera, który został autoryzowany przez samego Donalda Tuska, groziłoby im nawet wykluczenie z Platformy. Dlatego platformiani negacjoniści dla własnego politycznego bezpieczeństwa i karier publicznie swoich wątpliwości nie wypowiadają. Siedzą cicho. Co innego kiedy nie ma kamer, mikrofonów, dyktafonów, kolegów z partii. Wtedy potrafią zdobyć się na odrobinę szczerości i wyznać swoją niewiarę w raport Millera. Są wśród nich i tacy, którzy są przekonani, że 10 kwietnia 2010 roku doszło do zamachu. Przyznają to tylko pod warunkiem zachowania w tajemnicy ich wypowiedzi.

Raport Komisji Millera jest oficjalnym raportem rządowym. W opinii publicznej istnieje przekonanie, że wszyscy politycy partii Donalda Tuska zgodnie twierdzą, że wyjaśnia on przyczyny katastrofy smoleńskiej. Jednak to tylko pozory. Wśród posłów i senatorów PO jest nawet kilkudziesięciu, którzy w ustalenia komisji Millera nie wierzą. Swoją niewiarą w ustalenia komisji Millera nie dzielą się jednak publicznie. Wielu unika nawet rozmowy na temat katastrofy smoleńskiej. Inni publicznie zmuszają się do prezentowania oficjalnej linii partii. Robią tak ze strachu i koniunkturalizmu. Boją się, że podważanie raportu Millera oznacza dla nich koniec w Platformie. Strach przed wypadnięciem z list wyborczych nakazuje im publiczne wyznawanie wiary w raport Millera.

Wielu posłów i senatorów PO, nie mówiąc już o działaczach niższego szczebla, nie podziela także oficjalnego optymizmu i powtarzanego sloganu, że w sprawie katastrofy smoleńskiej „państwo zdało egzamin”. Wiedzą doskonale, że przed i po katastrofie państwo rządzone przez Donalda Tuska egzamin oblało. I to nie raz. Wiedzą dobrze, że Donald Tusk prowadził grę z Putinem, aby rozdzielić obchody 70 . rocznicy katyńskiego ludobójstwa.

Wiedzą, że Tusk skapitulował przed Putinem po katastrofie, oddał mu śledztwo. Widzą jak Rosjanie od 3 lat traktują szefa ich partii.

Niszczenie i przetrzymywanie wraku przez Rosjan, skandaliczne pomyłki przy identyfikacji ciał, kłamstwa Ewy Kopacz na temat przekopywania ziemi w Smoleńsku - lista hańbiących tę władzę błędów, zaniedbań, zaniechań, kłamstw jest znacznie dłuższa. Oni też ją dobrze znają, ale muszą brnąć w obronę kłamstw i błędów w imię własnych karier.

To bardzo ciekawy temat. Dużo mówiące o stanie polskich mediów jest to, że mainstreamowe media tematem się do tej pory nie zajęły. Mają przecież narzędzia ku temu: dobre relacje z politykami PO i łatwy do nich dostęp. To niestety pokazuje tendencyjność mainstreamowych mediów, które zajmują się jedynie partią opozycyjną. W krajach o ugruntowanej demokracji standardem jest, że media zajmują się przede wszystkim ugrupowaniami rządzącymi.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych