Graś uspokaja po zamachach: "nasze służby nie odebrały sygnałów o zagrożeniu". A nawet gdyby odebrały, to co? Doświadczenie pokazuje, że niczego nie możemy być pewni

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. KPRM.GOV.PL
Fot. KPRM.GOV.PL

Nasze służby nie odebrały żadnych sygnałów o wzroście zagrożenia terrorystycznego - tak po zamachach w USA mówił rzecznik rządu Paweł Graś. Z kolei szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz wskazywał, że po zamachach w Bostonie wszystkie służby specjalne, antyterrorystyczne i policyjne, także w Polsce, są w stanie podwyższonej gotowości.

Wypowiedzi urzędników rządu, przedstawicieli władzy od zamachów mają jeden cel - uspokoić społeczeństwo, zapewnić, że władze czuwają i są w stanie obywateli ochronić. Jednak te zapewnienia dziś brzmią niewiarygodnie. Doświadczenia z ostatnich lat pokazują bowiem, że za uspokajającymi zapewnieniami może się kryć dramatyczna pustka, nieprofesjonalizm i kolejny przykład degeneracji państwa, która postępuje za rządów Donalda Tuska.

Biorąc pod uwagę wydarzenia z kwietnia 2010 roku nie sposób brać słów Grasia za dobrą monetę. W kwietniu 2010 roku polskie służby otrzymały ostrzeżenie o możliwym ataku na samolot kraju UE z głową państwa na pokładzie i nie dość, że nic z tym nie zrobiły, to dodatkowo nie informowały o tej sytuacji ani premiera ani prezydenta. Co więcej, mimo ostrzeżenia dopuściły się rażących zaniedbań w ochronie lotu Prezydenta Kaczyńskiego do Smoleńska.

Sposób działania służb w 2010 roku świadczą z jednej strony, że obecnie Paweł Graś może nie mieć wiedzy o tym, co dzieje się w służbach, a z drugiej, że nawet jeśli służby otrzymałyby sygnał o zagrożeniu, nawet jeśli byłyby formalnie w podwyższonym stanie gotowości, i tak mogły by wykazać się skrajną pasywnością, znów mogłyby zbagatelizować zagrożenie. Tym razem narażając tzw. zwykłych obywateli.

Między bajki można więc włożyć tezy, że skoro rzecznik rządu z szefem MSW zapewniają, że służby czuwają to znaczy, że Polacy mogą być spokojni o swoje bezpieczeństwo. Niestety nie mogą.

Skoro życie Prezydenta RP i najwyższych dowódców wojskowych nie zostało stosownie ochronione, dlaczego zwykli obywatele mają dla służb być szczególnie istotni? Dlaczego w ich sprawie służby miałyby się zachowywać bardziej profesjonalnie?

Dziś zapowiedzi Grasia i Sienkiewicza brzmią, jak myślenie życzeniowe, jak sprzedawanie głodnych kawałków naiwniakom. Szczególnie, że ostatnie dni pokazują, jak szybko postępuje degradacja systemu bezpieczeństwa państwa.

Administracja za czasów rządu Tuska nie jest w stanie rzetelnie wypełniać nawet zdawałoby się prostych procedur informacyjnych. I to tych dotyczących świata jawnego. Kompromitacja dotycząca memorandum pokazuje, że premier, ministrowie jego rządu są odcięci nawet od tak prozaicznych wiadomości i zapowiedzi, jak te dotyczące polsko-rosyjskiego memorandum.

Jak taki kraj może dać obywatelowi jakiekolwiek gwarancje dotyczące wojny z tajnym światem terroryzmu? Jedynie nieświadomi obywatele mogą się dziś w Polsce czuć bezpiecznie. Ci, którzy obserwują życie publiczne, widzą coraz lepiej, że rządzący od informacji są dziś skutecznie odcięci.

A co komu po zapewnieniach takiej władzy...

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych