wPolityce.pl: Jak pan ocenia obecną politykę polsko – rosyjską. Zamieszanie wokół gazu, demonstracyjne zachowania śledczych ws. katastrofy smoleńskiej, a wreszcie ostatni "okrągły stół", gdzie rosyjscy eksperci od spraw dialogu pouczali nas, że Katyń to nie było ludobójstwo, a Dzierżyński był Polakiem?
Tadeusz Iwiński, poseł SLD: Ten temat to istna Puszka Pandory. Ale kiedy ostatnio dawałem wykład na Uniwersytecie w Petersburgu na wydziale stosunków międzynarodowych – nie wyczułem jakiejś niechęci wobec Polski. Problem jest taki, że rzeczywiście ciąży nad nami historia. Wystarczy przypomnieć, że Moskwa była tylko 4 razy zdobyta, w tym dwukrotnie przez Polaków. Ale z drugiej strony jest oczywiście Katyń. Historii nie zmienimy. Ale trzeba pamiętać, że my patrzymy często na Rosję przez szkło powiększające, a oni na nas przez szkło pomniejszające.
Są w stosunkach pomiędzy naszymi krajami i dobre wydarzenia. Np. to że otwarto mały ruch graniczny w obwodzie kaliningradzkim. Są rzeczy pozytywne. Stworzyliśmy przecież sieć pewnych struktur, jak te centra dialogu. Ale niewątpliwie polskie centrum dialogu działa aktywniej niż centrum rosyjskie.
Ale gdzie tkwi przyczyna porażek? Opozycja często zarzuca rządowi Donalda Tuska, że robi wręcz za wiele gestów wobec Rosji. Ale w zamian nie otrzymuje nic...
Tu jest wiele nieporozumień po obu stronach. Weźmy choćby sprawę Gazociągu Północnego. Tu były kolosalne błędy od początku. Gdyby rząd Jerzego Buzka nie odmówił zgody na Jamał II, nie byłoby Gazociągu Północnego. A nawet gdyby Gazociąg Północny powstał, to my zamiast protestować do końca – powinniśmy negocjować z Rosją, z Niemcami. A nie jak mali chłopcy stać na peronie i siusiać za odjeżdżającym pociągiem – proszę wybaczyć to mało eleganckie porównanie. Tutaj zostaliśmy wystrychnięci na dudka. Ale też sami popełniliśmy błędy. Myślę, że dopóki nie wyciągniemy właściwych wniosków z porozumienia polsko – niemieckiego, dopóki nie dojdzie do bliższej współpracy obywateli polskich i rosyjskich zwłaszcza młodzieży, dopóty nie przełamiemy stereotypów. Nie znamy się zupełnie. Nie ma współpracy naukowej, kulturalnej... Niby gospodarcza jest niezła...
Ale co z dialogiem na szczeblu politycznym i co z polityką historyczną? Jak rozmawiać z Rosjanami, żeby uznali oczywiste fakty?
Należałoby rozpowszechniać rezultaty prac komisji do spraw trudnych. Żeby zwykli Rosjanie, a nawet ci z debaty, o której pani wspomniała, nie uważali nas za rusofobów. Ale my też dajemy preteksty. Bo jeżeli minister Budzanowski, który nie ma żadnych kwalifikacji na stanowisko, które pełni – bo jest archeologiem śródziemnomorskim, mówi w kontekście kupna akcji Azotów Tarnów, że my nie możemy przystać na wrogie przejęcie, to czego oczekiwać od Rosji ? Zgodę można wyrazić, można nie wyrazić. Ale po co to mówić. Potem Rosjanie się skarżą , że mają kłopoty z inwestowaniem w Polsce na zasadach komercyjnych. Również to zamieszanie wokół memorandum w Petersburgu nam nie pomaga.
Co się tam właściwie stało? Bo na pierwszy rzut oka Rosjanie rozegrali nas jak chcieli?
To już minister Sienkiewicz ma zbadać. Ale wykazaliśmy się szkolnymi błędami w zakresie niewiedzy. W normalnym państwie kolega Budzanowski i koleżanka Oliwa – powinni opuścić swoje stanowiska.
Zagłosujecie za odwOłaniem ministra Budzanowskiego?
To nie ulega wątpliwości.
Mimo, że to wniosek PiS?
A co to ma do rzeczy? Za odwołaniem Nowaka też głosowaliśmy.
A wracając do stosunków polsko - rosyjskich...
Czasem trzeba mieć trochę empatii. Nawet jeśli się z kimś nie zgadzamy, warto go spróbować zrozumieć. Histeryczne reakcje w Polsce mogą być dla Rosjan dowodem na istnienie postaw rusofobicznych. Z drugiej strony to, co mówiono przy tym "okrągłym stole" jest zupełnie nie do przyjęcia przez Polaków.
Ale jeżeli nawet w Niemczech – gdzie nasze pojednanie zostało najpełniej zrealizowane - zdarzają się takie historie, jak ta z serialem ZDF, to co tu mówić o Rosji, skoro tu ten proces jest co najmniej o pokolenie późniejszy. Jedno jest pewne, aby doprowadzić do pojednania nie można rozdmuchiwać punktów spornych ale realizować projekty, które mają nas łączyć, a nie dzielić.
No ale jak przejść do porządku dziennego nad zachowaniami takimi, jak ostatni komunikat Komitetu Śledczego ws. wraku, którego Rosja nie chce nam zwrócić aż do zakończenia postępowań sądowych... Przecież oni wiedzą, jakie ta sprawa wywołuje w Polsce emocje...
To jest oczywiście rzecz niezrozumiała, że ten wrak nie może wrócić.
To decyzja polityczna?
Oczywiście. Minister sprawiedliwości nie ma w Rosji nic do gadania. To jest decyzja prezydenta Putina. Ale po naszej stronie postępowanie też jest prowadzone chaotycznie. Wina spoczywa po obu stronach. Fatalnie rząd rozegrał akcję informacyjną. Na raport Anodiny zareagowano za późno. Premier był w Dolomitach. Teraz komisja Laska też nie umie się odnaleźć. Trzeba było rozmawiać. Trzeba było doprowadzić do dyskusji ekspertów Millera i Macierewicza. Trzeba było rozmawiać normalnie. Z punktu widzenia nauki. Trzeba umieć się pięknie – po norwidowsku. A tak obawiam się, że będzie tak jak z katastrofą gibraltarską - w kolejnych pokoleniach będą powstawały coraz to nowe teorie spiskowe.
not.ansa
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/155555-nasz-wywiad-t-iwinski-o-stosunkach-polsko-rosyjskich-patrzymy-czesto-na-rosje-przez-szklo-powiekszajace-a-oni-na-nas-przez-pomniejszajace
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.