NASZ WYWIAD. Wojciech Kaczmarczyk: To sytuacja zaskakująca. Ktoś wygrywa konkurs, a potem z pozamerytorycznych powodów zostaje zablokowany

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Blogpress
Fot. Blogpress

wPolityce.pl: z naszych informacji wynika, że nie otrzymał pan pracy w CSW, choć wygrał pan konkurs. Jak w szczegółach wyglądała ta sytuacja?

Wojciech Kaczmarczyk: Mniej więcej na początku lutego przeczytałem ogłoszenie o naborze na stanowisko dyrektora administracyjno-finansowego CSW. Wysłałem swoją aplikację. Odbyłem potem dwie ciekawe i zachęcające rozmowy. Pierwsza była rutynowa, ale druga już dotyczyła konkretów pracy na stanowisku, procedur, oczekiwań finansowych. To był dla mnie sygnał, że moja kandydatura jest na poważnie brana pod uwagę. Usłyszałem to wręcz od dyrektora Cavallucciego oraz dyrektor Szwajcowskiej. 19 marca, kilka dni po drugiej rozmowie, otrzymałem wiadomość od dyrektor Szwajcowskiej, że wygrałem konkurs, że dyrektor Cavallucci chce mi zaproponować stanowisko. Zaznaczała, że CSW czeka jeszcze na podpis ministra Bogdana Zdrojewskiego. Pani dyrektor mówiła, że nie należy się spodziewać specjalnych problemów w tej sprawie. Jednak tydzień później znów zadzwoniła do mnie dyrektor Szwajcowska, która chyba była po rozmowie z ministrem, i powiedziała, że bardzo przeprasza, ale pan minister nie zgodził się na moją kandydaturę.

 

Wiadomo dlaczego?

Podobno minister powiedział, że powodem odmowy jest mój brak doświadczenia w pracy w instytucji kultury. I to prawda, tyle tylko, że nie zatrudniałem się na stanowisko merytoryczne, ale na stanowisko związane z nadzorem procedur administracyjno-finansowych. A na tym się znam i mam 12-letnie doświadczenie jako prorektor Wyższej Szkoły Administracji Publicznej, w której właśnie zajmowałem się m.in. nadzorem nad takimi procedurami. Dyrektor wiedział o moim doświadczeniu i dokonał takiego, a nie innego wyboru. Jemu mój brak doświadczenia w instytucji kultury nie przeszkadzał.

 

Czy wymóg, o którym mówił minister, był formalnym wymogiem w konkursie?

Nie, taki zapis nie był wpisany w wymaganiach konkursowych.

 

O co w takim razie może chodzić? Czy może to mieć związek z pana zaangażowaniem np. w prace zespołu prof. Glińskiego?

Jestem daleki od tego, by snuć jakieś spiskowe teorie, czy domysły. Jednak ta sytuacja jest bardzo zaskakująca. Nie wykluczam tego, że moje zaangażowanie w projekt profesora Glińskiego mógł mieć w tej sprawie znaczenie. Szczególnie, że słyszałem, że nie jestem jedynym współpracownikiem zespołu, który miał problemy z tego powodu. Jednak jest i druga możliwość w tej sprawie. Dotychczasowym dyrektorem, którego miałbym zastąpić, był ktoś, kto nie podobał się władzom CSW, ale miał powiązania z inną osobą, która pełni funkcję wicedyrektora Narodowego Instytutu Audiowizualnego. To również ważna instytucja nadzorowana przez resort kultury. W tej sprawie mogło więc również dość do jakichś osobistych czy koleżeńskich motywów. Szczególnie, że jak widzę CSW nie ogłosiło nowego konkursu na stanowisko, na które i ta aplikowałem. Oba tłumaczenia dla mnie są równie możliwe. Sytuacja była na tyle kuriozalna, że tu mogło się dziać coś zaskakującego. Ktoś wygrywa konkurs, a potem z pozamerytorycznych powodów został zablokowany. I to już w fazie pozakonkursowej. W tym momencie wydaje się, że jedynie poważne zarzuty wobec mnie mogą skutkować taką decyzją. Jednak takiej sytuacji nie było.

 

Jak w tej sytuacji zachowało się CSW? Instytucja również została potraktowana w sposób zaskakujący...

Jak mówiłem dyrektor Szwajcowska przeprosiła mnie za całą sytuację. Sądzę, że CSW również zostało wmanewrowane w jakąś rozgrywkę. Ze strony władzy Centrum byłem traktowany bardzo sprawiedliwie w czasie tego konkursu. Nie mogę niczego zarzucić dyrektor Szwajcowskiej ani dyrektorowi Cavallucciemu. Nie mam żadnych powodów, by wątpić w ich obiektywizm.

 

Może sam pan minister uznał, że pańska działalność jest na tyle groźna, że nie może pan pracować w CSW?

Nie uczestniczyłem w żadnych przedsięwzięciach o charakterze dziwnym, czy podejrzanym. Byłem przez 12 lat prorektorem wyższej szkoły administracji, angażuje się w różne działania obywatelskie, jestem audytorem Komisji Europejskiej. Moja działalność jest jak najbardziej jawna, publiczna i możliwa do zweryfikowania. Nie wyobrażam sobie, by minister znalazł tego typu powody do zablokowania mojej kandydatury.

 

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych