RAŚ pomniejsza nieszczęścia, jakie dotknęły Ślązaków w latach 1939-1945 i sugeruje, jakoby „tragedia górnośląska” nastała dopiero po wojnie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Wikipedia - Bundesarchiv: oddziały Freikorpsu.
Wikipedia - Bundesarchiv: oddziały Freikorpsu.

Debata o śląskiej tożsamości „Co nas łączy, co nas dzieli”, z udziałem prof. Franciszka Marka, ks. Jerzego Klichty, dr. Jerzego Gorzelika oraz redaktorów Marka Szołtyska i Piotra Semki, pokazała wyraźnie, jak wielkie emocje wywołują wśród Ślązaków wydarzenia pierwszej połowy ubiegłego wieku, i że ówczesne podziały wciąż są żywe. Publiczność, która 13 kwietnia br. szczelnie wypełniła salę kinową Parku Tradycji w Siemianowicach Śląskich, reagowała niezwykle żywiołowo, zwłaszcza gdy dyskusja zahaczała o tematykę historyczną.

Stało się to szczególnie widoczne, kiedy red. Piotr Semka zarzucił Jerzemu Gorzelikowi i reprezentowanemu przez niego ruchowi politycznemu próbę pomniejszania znaczenia nieszczęść, jakie dotknęły Ślązaków w latach 1939 – 1945, i sugerowanie jakoby „tragedia górnośląska” nastała dopiero po zakończeniu wojny.

A przecież wkraczaniu na Górny Śląsk wojsk niemieckich oraz jednostek Freikorpsu, złożonych z ludzi miejscowych, którzy na krótko przed wybuchem wojny udali się na drugą stronę granicy, by teraz tu wrócić z opaskami ze swastyką na ramieniu, towarzyszył niebywały wprost terror. W ciągu kilku tygodni aresztowano tysiące Ślązaków – na podstawie sporządzonych przez ich niemieckich sąsiadów zestawień.

A co działo się potem? Z relacji i wspomnień śląskich Polaków niezmiennie podkreślana jest nieprzebrana buta i pycha ich niemieckich sąsiadów, przebija z nich nieustanne poczucie życia w poniżeniu, a także powszechny strach. Wszyscy wspominają wszechobecne plakaty „Wer polnisch sprecht, ist unser Feind”.

Symbolem tych czasów na Śląsku stała się katowicka gilotyna, na której ścięto blisko sześćset osób. Powszechną grozę budziły takie nazwy jak Dachau, Mauthausen – Gusen czy Auschwitz.

W samym tylko KL Auschwitz więziono 27.380 mieszkańców Rejencji Katowickiej (nie licząc Żydów i Cyganów, którzy byli w sposób odrębny „numerowani”). W zdecydowanej większości byli to żyjący tu od pokoleń Ślązacy.

Z tych ponad 27 tysięcy osób doczekało końca wojny zaledwie 9.054. Z pozostałych przeszło 18 tysięcy osób zdołano ustalić personalia (imię i nazwisko, względnie samo tylko nazwisko) 7.969 osób. Pozostali znani są tylko z numerów, bo dla hitlerowców człowiek był tylko numerem...

W KL Auschwitz wykonano wyroki śmierci na 3.118 mieszkańcach Rejencji Katowickiej, z czego zidentyfikowano z imienia i nazwiska jedynie 1.830 osób (1.519 mężczyzn i 286 kobiet). Pozostali znani są jedynie z numerów...

Przy całej potworności takich ludzi jak Salomon Morel i jego komanda, którym to po wojnie przyszło decydować o życiu ludzi, skierowanych do zarządzanego przez nich obozu w Świętochłowicach – Zgodzie, a także szeregu innych, to trudno te czasy zestawiać z tym, co działo się wcześniej. A mimo to środowisko RAŚ lansuje pogląd, że „tragedia górnośląska” to dopiero okres powojenny.

Red Semka zaprotestował przeciwko używaniu przez działaczy RAŚ zwrotów „polskie obozy koncentracyjne” w odniesieniu do obozów, którymi zarządzały po wojnie organa NKWD i UB.

Jerzy Gorzelik odpierając te zarzuty, stwierdził, że obozy te służyły władzom komunistycznym do „budowania polskiego państwa narodowego”, za co niezwykle impulsywnie zaatakowała go zasiadająca na widowni red. Jadwiga Chmielowska, podkreślając, iż Rząd Polski znajdował się wtedy w Londynie, a w obozach zarządzanych przez NKWD i UB trzymani byli przede wszystkim ludzie uznani a niebezpiecznych dla władz komunistycznych – a więc w szczególności AK–owcy, a także przedstawiciele grup uznawanych za ideowo obce.

Red. Piotr Semka dodał, że podobne obozy były rozsiane po całej Polsce i że ten fragment historii powinien raczej łączyć wszystkich Polaków, w tym również Ślązaków, a nie dzielić. Jerzy Gorzelik przyznał, że w obozach tych więziono AK-owców, ale na Śląsku dodatkowo więziono w nich ludzi z przyczyn etnicznych, mianowicie osoby z drugą grupą Volkslisty.

Podstawą do osadzenia w obozie była klasyfikacja narodowościowa przejęta przez władze komunistyczne żywcem od władz nazistowskich. Druga grupa Volkslisty była podstawą osadzenia w obozie, co oczywiście nie wyklucza, że w tym samym obozie siedzieli przedstawiciele podziemia antykomunistycznego

– powiedział Jerzy Gorzelik.

Przypomnijmy, że drugą grupę Volkslisty przyznawano tym, którzy przed wojna, będąc obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej, publicznie deklarowali się jako Niemcy i którzy w domu rozmawiali po niemiecku. Rzecz dotyczy więc wyłącznie zdeklarowanych śląskich Niemców.

Przypisywanie Niemcom, jako zbiorowości, w tym także, a może przede wszystkim – śląskim Niemcom, roli niewinnych ofiar, a wręcz roli głównych niewinnych ofiar, przy równoczesnym budowaniu poczucia zbiorowej winy u Polaków, w kontekście wydarzeń z lat trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku, nie tylko może, ale wręcz musi budzić głęboki sprzeciw.

Wojciech Kempa

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych