Komorowski w "GW": Pomnik ofiar Smoleńska będzie, kiedy skończą się teorie o zamachu, wybuchu i sztucznej mgle

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Artur Reszko
fot. PAP/Artur Reszko

Jeśli ktoś uważa, że katastrofa smoleńska przebiegała inaczej, niż ustaliła komisja Jerzego Millera, niech zgłosi się do prokuratury. Niech przedstawi dowody, jeśli je ma. To bardziej przystoi niż snucie mętnych dywagacji i podejrzeń

- mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą prezydent Bronisław Komorowski. To odpowiedź na stwierdzenie (nie pytanie) Pawła Wrońskiego, że Antoni Macierewicz uważa raport komisji Millera za sfałszowany, a Jarosław Kaczyński mówi o wybuchu.

W wywiadzie prezydent odnosi się także do kwestii upamiętnienia ofiar katastrofy:

Stoi pomnik na Powązkach, ale nie widać, by działał tonująco. Myślę jednak, że i na inne wspólne upamiętnienie przyjdzie czas.

Warto zwrócić uwagę, od czego prezydent uzależnia nadejście owego czasu.

Aby jednak Smoleńsk mógł być upamiętniony godnie, to nie może się to odbywać z awanturą polityczną w tle. Nie mogą temu towarzyszyć jątrzące, bulwersujące, nieznajdujące żadnego potwierdzenia teorie o zamachu, wybuchu, sztucznej mgle czy - od środy - o zaginionych w przestrzeni trzech cudownie ocalałych pasażerach Tu-154. Jest to bowiem trudne do zaakceptowania dla dużej części opinii publicznej, a także dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

Prezydent przerzuca zatem odpowiedzialność za to, że pomnika nie ma na tych, "którzy jątrzą w tej sprawie".

Ci, którzy jątrzą w tej sprawie, mają znaczny udział w tym, że dzisiaj po prostu trudno sobie wyobrazić, by taki zamiar mógł być zrealizowany bez negatywnych emocji politycznych.

Pomniki dramatom narodowym stawia się na ogół, gdy minie pewien czas, gdy ucichną najgorętsze spory. Takie pomniki są najtrwalsze i najmocniejsze.

Bronisław Komorowski mówi także Pawłowi Wrońskiemu o swoich odczuciach na temat badań, które wskazują, że ponad 1/3 badanych w sprawie Smoleńska ma wątpliwości i dopuszcza myśl o możliwości zamachu.

Jest wolność mediów, wolność poglądów. Mówiłem wielokrotnie, że dobrze by było, gdyby na miejsce rozwiązanej komisji Jerzego Millera, powstało ciało, które broniłoby tego raportu przed nieodpowiedzialnymi interpretacjami, pomówieniami. Dobrze, że powstaje zespół pod kierownictwem dr. Macieja Laska, choć to inicjatywa spóźniona. Wydawałoby się, że ludzie zaangażowani do pracy w komisji Millera powinni być wcześniej w większym stopniu zainteresowani obroną własnego poglądu, swojej reputacji zawodowej. Tak się niestety nie stało

- mówi prezydent.

źródło: gazeta.pl/Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych