W ramach obchodów rocznicy tragedii smoleńskiej telewizja Polsat przeprowadziła obszerną rozmowę z Maciejem Laskiem, frontmenem ofensywy premiera, która ma – jak ujął to Donald Tusk - „prostować kampanię brutalnych bzdur”.
Maciej Lasek skupił się na „prostowaniu brutalnych bzdur” zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza, zwłaszcza jednej z nich. Oto Jarosław Kaczyński kilkakrotnie (także w rozmowie z „Gazetą Polską”) powtarza informację, że samolot uderzył w podłoże z prędkością ok. 9 metrów na sekundę, a przy takich parametrach, nie jest możliwe, żeby kadłub samolotu został rozerwany na tak drobne części. Maciej Lasek i prowadzący rozmowę red. Gugała długo i starannie analizowali twierdzenie Jarosława Kaczyńskiego.
Przecież 9 metrów na sekundę to oznacza ok. 30 kilometrów na godzinę, czy możliwe, że z taką prędkością leciał samolot tuż przed uderzeniem o ziemię?
– pytał Polsat ustami redaktora Gugały.
To absolutnie niemożliwe
– odpowiedział Maciej Lasek, dodając:
Tuż przed zetknięciem z ziemią samolot leciał z prędkością ok. 270 km na godzinę.
A więc 10 razy szybciej niż podaje prezes Kaczyński?!
– wykrzyknął wstrząśnięty red. Gugała.
A co by się stało, gdyby leciał z prędkością 30 km na godzinę?
– dopytywał bezkompromisowo.
Wtedy spadłby jak kamień
– spokojnie wyjaśnił główny ekspert Donalda Tuska, oddelegowany do prostowania kłamstw, Maciej Lasek.
Kto podsuwa prezesowi Kaczyńskiemu takie dane, kto chce by opowiadał on takie bzdury?!
– pytał zatroskany Jarosław Gugała. Maciej Lasek, równie smutny i zatroskany o los smoleńskiej prawdy, bezradnie rozkładał ręce.
Jarosławie, dlaczego kłamiesz? Robisz to świadomie, czy tylko bezrefleksyjnie powtarzasz wkładane ci w usta kłamstwa przygotowane przez propagandowych specjalistów? Rządowy samolot Tu-154 z Prezydentem na pokładzie tuż przed zetknięciem z ziemią rzeczywiście leciał z prędkością ponad 200 km na godzinę, to nie ulega żadnej wątpliwości. Rzeczywiście nie jest możliwe, by leciał 30 km na godzinę, bo wtedy rzeczywiście spadłby jak kamień. Tyle tylko, że prędkość rozwijana przez samolot (dla ułatwienia wyobraźni, upraszczając, powiedzmy – prędkość w poziomie), zwaną prędkością postępową, albo przyziemienia, zawsze podawana w kilometrach na godzinę, to jedno. Jarosław Kaczyński mówił o prędkości opadania, albo zniżania (dla ułatwienia wyobraźni, upraszczając, powiedzmy – prędkość w pionie), zawsze podawanej w metrach. A więc nie pokonywaniu odległości nad ziemią, ale zbliżaniu się do ziemi. Ta prędkość wynosiła, wszystkie dane z rejestratorów są zgodne, 8-9 metrów na sekundę.
To, że lotniczy ekspert Maciej Lasek rozumie tę różnicę nie ulega wątpliwości. Cynicznie zatem - rozumiem, że na polecenie swego pryncypała Donalda Tuska - okłamuje widzów Polsatu, opinię publiczną w Polsce i na świecie. Ale dlaczego w kłamstwie uczestniczy dziennikarz Polsatu Jarosław Gugała? Pokazał, że potrafi przeliczyć metry na kilometry, czy nie wiedział, że w ten sposób podmienia dane, współtworzy smoleńskie oszustwo? Jarek, dlaczego kłamiesz? Nie jest w stanie odróżnić poziomu od pionu? Zaburzenia błędnika czy kręgosłupa?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/155255-jarek-dlaczego-klamiesz-dlaczego-w-sprawie-smolenskiej-sluchasz-klamcow-i-rozpowszechniasz-ich-klamstwa