Rzadko żałuję gdy wyłączam się na kilka godzin i nie śledzę na bieżąco wydarzeń politycznych. Ale dziś tak. Konferencja Europy +, zapowiadana jako mocne wejście smoka, szybko przerodziła się w piękną katastrofę. Relacje znajomych i te w wieczornych dziennikach dowodzą, że mieliśmy do czynienia z rzadkim przypadkiem czegoś co naprawdę wymknęło się spod kontroli autorów.
CZYTAJ: Wszyscy mówią o filipińskich minach byłego prezydenta. ZOBACZ ZDJĘCIA
Nie będę się wdawał w dyskusję czy Aleksander Kwaśniewski był zmęczony czy też znów dopadły filipińskie dolegliwości. Najważniejsze, że tak to właśnie, filipińsko, wyglądało. Po kilku takich wpadkach każde podejrzenie pracuje już na niekorzyść podejrzanego. I tak jest w przypadku Kwaśniewskiego.
To jest koniec tej inicjatywy. Nie dlatego, że ludzie odrzucą teraz nieco chwiejnego byłego prezydenta. Jak wiemy z doświadczenia, tu Polacy są wyrozumiali. I nie jest też tak, że Kwaśniewski jest skończony. Byłych prezydentów nic nie wykańcza, żadna kompromitacja, żadne słowa. Lech Wałęsa udowodnił nam to wielokrotnie. A jednak po tym piątku nikt poważny nie będzie już łączył z Europą + większych nadziei. Istotą wejścia do gry Kwaśniewskiego przy boku Palikota było bowiem uzupełnienie jego największego braku - deficytu powagi. To miał przynieść były prezydent. Dotychczasowe paliwo (w skrócie ujmując - chamstwo) przyjaciela Bronisława Komorowskiego, wychowanka Donalda Tuska już się wyczerpało. Sojusz z byłym zbawicielem postkomunistów miał go przenieść na inną półkę. Zamiast tego jednak jeszcze bardziej go pogrążył.
Miller, Kwaśniewski czy Palikot to nie jest moja bajka, każdego oceniam mocno krytycznie. Jednak zwycięstwo pierwszego mimo wszystko cieszy. Jest to bowiem triumf pewnej powagi nad całkowitą hucpą. Jest to zwycięstwo elementarnej przyzwoitości nad hienowatym kpieniem z ludzkiego cierpienia. Jest to wreszcie triumf polityki błędnej, ale traktowanej jednak serio, nad czystym naćpanym cynizmem.
Bo powiedzmy sobie jasno - przyjdzie czas gdy słowa i czyny Palikota zostaną uczciwie i twardo osądzone. Mam nadzieję, że nie tylko symbolicznie i moralnie. W uczciwym państwie organizowanie kampanii nienawiści wobec głowy państwa powinno spotkać się także z inną odpowiedzią. Podobnie jak odpowiedź na zasadnicze pytanie: na ile te seanse nienawiści były skorelowane z tymi działaniami, które doprowadziły do tragicznej śmierci polskiej elity?
Co ciekawe, polityczne cele obu grup są podobne. Miller chce dołączyć do ekipy Tuska, Palikot z Kwaśniewskim również. Ale ten pierwszy po to by coś tam od siebie dodać. Ci drudzy - na co niedawno wskazał Piotr Zaremba - nie ukrywa nawet, że jego celem jest tylko przejęcie energii niezadowolonych z Tuska, po to, by nie wpadła w ręce PiS. To jest zaś zaprzeczenie demokracji, to system w którym głos wyborcy nic nie zmienia.
Aleksander Kwaśniewski dostarczył w ostatnich godzinach wiele ubawu wielu ludziom. Ciekawe czy ktoś z jego współpracowników będzie miał odwagę powiedzieć mu jak bardzo te klimaty - od nieodpowiedzialnej promocji narkotyków po sojusz z naczelnym chamem III RP - go ośmieszają?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/155223-nie-moja-to-bajka-nie-moj-swiat-ale-zwyciestwo-millera-nad-duetem-palikotkwasniewski-jednak-cieszy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.