Dramat Bajkowskich trwa. Sprawa odebrania ich dzieci wraca do I instancji. Dzieci wciąż pozostaną w placówce opiekuńczej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
sxc.hu
sxc.hu

Krakowski sąd okręgowy uchylił postanowienie o ograniczeniu władzy rodzicielskiej i odebraniu dzieci rodzinie Bajkowskich, przekazując sprawę do ponownego rozpoznania w pierwszej instancji. Do tego czasu dzieci pozostaną w placówce opiekuńczej.

Sąd okręgowy uzasadnił, że w pierwszej instancji rodzice mieli ograniczone prawo do obrony. 30 stycznia krakowski sąd wydał decyzję o ograniczeniu praw rodzicielskich i natychmiastowym odebraniu rodzinie Bajkowskich trójki chłopców oraz umieszczeniu ich w domu dziecka. Orzeczenie, z uwagi na dobro rodziny, zostało utajnione.

Rodzice dzieci złożyli zażalenia zarówno na natychmiastowy tryb wykonalności decyzji, jak i samą decyzję o ograniczeniu praw rodzicielskich i odebraniu dzieci. 20 marca sąd uznał, że decyzja o umieszczeniu dzieci w domu dziecka w trybie natychmiastowym była uzasadniona.

Sąd rodzinny w wydziale odwoławczym uznał jednak, że postępowanie w sprawie ograniczenia władzy rodzicielskiej i odebrania dzieci jest nieważne. Jak uzasadnił, rodzice nie mieli dostępu do drugiej, uzupełniającej, opinii, na podstawie której sąd podejmował decyzję; przez to ograniczone zostało ich prawo do obrony. Dlatego sąd uchylił to postanowienie i sprawę przekazał do ponownego rozpoznania. Do tego czasu dzieci pozostaną w domu dziecka.

Sprawa toczyła się z wyłączeniem jawności. Z uwagi na nagłośnienie sprawy sąd dopuścił jednak obecność mediów podczas ustnego uzasadnienia swojej decyzji.

Według sądu apelacja rodziców była zasadna.

Natomiast nie ulega dla sądu drugiej instancji najmniejszej nawet wątpliwości, że rodzina państwa Bajkowskich jest rodziną dysfunkcyjną, że w rodzinie tej dochodziło do przemocy, że ta przemoc była odbierana w sposób jednoznacznie krzywdzący przez dzieci

- powiedziała w uzasadnieniu sędzia Jadwiga Osuchowa.

Dzieci były świadome tego, że w stosunku do nich stosowana jest przemoc i konsekwencją może być umieszczenie ich w domu dziecka

- dodała.

Według sądu nie ulega też wątpliwości, że konieczne było zastosowanie środka zaradczego.  Sąd zwrócił też uwagę na postawę rodziców, a zwłaszcza Bartosza Bajkowskiego.

Sąd Okręgowy przeprowadził szereg czynności, z których wynikało jednoznacznie, że pan Bajkowski absolutnie nie ma świadomości swoich negatywnych zachowań w stosunku do dzieci, że neguje swoje postawy i nie widzi możliwości ani nie chce podjąć współpracy

- mówiła sędzia w uzasadnieniu. Zaznaczyła, że dopiero w ostatnich dniach pojawiły się przesłanki świadczące o tym, że ojciec chce podjąć współpracę.

Nawet chce się usunąć z domu, żeby dzieciom, gdyby wróciły, stworzyć odpowiednie warunki

- dodała.

Zwróciła także uwagę, że choć rodzice nie pracują zawodowo, nie stawili się na dwa spotkania terapeutyczne, tłumacząc się innymi zobowiązaniami.

Wydaje się sądowi, że opieka nad dziećmi, które są w bardzo trudnej sytuacji psychicznej, również poprzez nagłośnienie sprawy w mediach, jest najważniejsza i nie ma sprawy pilniejszej niż poddanie się przez oboje rodziców psychoterapii

- dodał sąd.

To są bzdury, nieprawda. Nie było przemocy, żadnej. Kochamy oboje nasze dzieci, są dla nas najważniejsze w życiu. Chcemy, żeby wyrosły na mądrych, szczęśliwych, odpowiedzialnych ludzi

- mówiła dziennikarzom matka chłopców.

Korzystamy z pomocy specjalisty do spraw pracy socjalnej z rodziną, odbyły się trzy spotkania. Odbyły się dwa spotkania z psychologami z domu dziecka. Do terapeutów nie mamy zaufania, proszę nas zrozumieć, ja odbieram postraszenie nas sądem jako szantaż

- mówił z kolei ojciec dzieci.

Jak pisała "Rzeczpospolita", sąd został powiadomiony o sprawie rodziny przez Krakowski Instytut Psychoterapii w miesiąc po przerwaniu przez rodziców ponadrocznej terapii, na którą sami się zgłosili. Według gazety mimo opinii ze szkoły, że dzieci dobrze się uczą, są zadbane i nic nie wskazuje na to, że w rodzinie jest przemoc, sąd zlecił badanie rodziny przez Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny. Ten ostatecznie uznał, że "rodzice nie zabezpieczają potrzeb psychicznych dzieci"; ojciec ma być dominujący i "górujący nad synami", a w rodzinie "zaburzone są więzi emocjonalne". RODK w opinii końcowej zalecił odebranie dzieci i skierowanie ich do domu dziecka lub rodziny zastępczej. Ojciec przyznał się do stosowania klapsów.

Po publikacjach w mediach sprawą zainteresował się minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który wyznaczył wizytatora do obserwowania sprawy. Do sprawy przystąpił Rzecznik Praw Dziecka oraz krakowska prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie znęcania się ojca nad dziećmi.

Zawiadomienie w tej sprawie złożył sąd. W połowie marca ok. 150 osób przeszło przez Kraków w obronie rodziny Bajkowskich.

Krakowski sąd ostrzegał przed pochopnym ocenianiem sprawy.

Chcę zaapelować do mediów i do rodziców, żeby nie wprowadzali w błąd opinii publicznej. Decyzje sądu nie dotyczyły odebrania dzieci za klapsa, to jest absolutna nieprawda

- mówił po oddaleniu zażalenia na natychmiastowy tryb wykonalności rzecznik sądu Waldemar Żurek. Wskazywał, że przy wydawaniu decyzji sąd brał pod uwagę opinie, powody i argumenty oraz jednoznaczne wnioski kilkunastu fachowych osób, które rozpatrywały tę sprawę.

Rzecznik Praw Dziecka wyjaśniał, że wgląd w sytuację tej rodziny był konieczny, a terapeuci, składając wniosek do sądu, zrobili to, co trzeba. Zdaniem RPD działania zabezpieczające dzieci były konieczne, ale skierowanie ich do domu dziecka było przedwczesne i nie zostało poprzedzone właściwą analizą materiału dowodowego. Dodał, że wnioskował o zabezpieczenie sytuacji dzieci przez ustanowienie kuratora i podjęcie działań terapeutycznych wobec rodziców.

 

PAP/az

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych