Polscy kibice piłkarscy są bardzo głodni sukcesów. Nie może to dziwić - nie dostarcza ich ani piłkarska reprezentacja, ani kluby, które w europejskich zmaganiach odpadają z rozgrywek jeszcze w rundach przedwstępnych. Od ponad dwóch lat trwa zatem wielka fascynacja Borussią Dortmund. Fascynacja kibiców, komentatorów, dziennikarzy. Mecze Borussii oglądało się przyjemnie, a gdy trójka Polaków podbijała Bundesligę i europejskie boiska - nie sposób nie było się uśmiechnąć. Uśmiechnąć z żalem, bo formy z Dortmundu Lewandowski i spółka dawno nie pokazali grając w biało-czerwonych trykotach.
Jednak po wtorkowym (kapitalnym i bardzo ciekawym) meczu, w którym niemiecki klub rzutem na taśmę strzelił dwie bramki i awansował do półfinału Ligi Mistrzów, zaczęło to przybierać rozmiary, których zwyczajnie nie da się wytrzymać.
W sportowej części internetu huczy od wtorku, a przyczyną zamieszania był komentarz Sergiusza Ryczela, komentatora sportowego stacji NC+ (o której - tyle że z innych powodów - jest ostatnio równie głośno). Dziennikarz nawet nie próbował ukryć swoich sympatii, opisując przebieg meczu:
Musimy strzelić; musimy uważać na takie straty...
- ekscytował się Ryczel.
Już po meczu - choć wypierał się słów z użytym "my" - tak tłumaczył mocne zaangażowanie we wsparcie Borussii:
BVB jest "polskim" klubem - tak jest nazywana we wszystkich mediach, na wszystkich portalach. Oczywiście chodzi o metaforę. Pokazujemy mecze Borussii z należytym pietyzmem, bo to klub bliski polskiemu kibicowi. To naturalne
- argumentował w rozmowie z serwisem 2x45.com.pl.
Sprawa z Ryczelem to tylko element szerszej tendencji, z jaką mamy do czynienia. Niemal każde spotkanie Borussii jest emitowane w Telewizji Publicznej (nawet kosztem takich hitów jak Real - Manchester), a sukcesy niemieckiego klubu przyjmowane są jako "swoje", "nasze" - i to nawet gdy Polacy w jej barwach zagrają słabsze zawody.
Nabiera to tak kuriozalnych rozmiarów jak dzisiejsza rozmowa w TVP Info, której dziennikarka dopytywała podekscytowana o pary półfinałowe Ligi Mistrzów:
Kogo wylosujemy w półfinale?
- słyszeliśmy na antenie TVP Info.
Szanowna Pani, nikogo nie wylosujemy, bo w Lidze Mistrzów - przynajmniej na razie - nie ma polskiej drużyny. Borussia nie jest żadnym polskim, ani "polskim" klubem, nie ma najmniejszego powodu do traktowania jej "z pietyzmem" i czcią.
Są wśród polskich fanów kibice Bayernu Monachium, są ci, którzy trzymają kciuki za Barcelonę lub Manchester United. Chodzi także o rzetelność, o - choćby udawany, symboliczny - obiektywizm. Teraz nie ma nawet takiego.
Najostrzej całą sprawę podsumował popularny wśród kibiców serwis Weszło.com:
Telewizja zaserwowała nam dzisiaj takie przedstawienie, że przez moment poczuliśmy się jak mieszkańcy Kampstrasse w Dortmundzie
- napisano, sugerując Ryczelowi, by poprosił o niemieckie obywatelstwo.
Oby zamieszanie wokół Ryczela i ekscytacji wokół meczów Borussii przyczyni się do powrotu przyjętych zwyczajów - gdzie "my" oznaczało narodową reprezentację lub polskie kluby reprezentujące nasz kraj w Europie. Trzy nazwiska w niemieckim zespole to trochę za mało, by przyswoić sukces Borussii jako swój.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/155080-dortmund-nowa-stolica-polski-a-ryczel-niemieckim-komentatorem-czyli-dlaczego-stracilem-ochote-ogladac-mecze-borussii