Podróż do Nigerii uzupełnia listę wojaży premiera Donalda Tuska. Po Ameryce Południowej i sławetnym pobycie w Peru przyszedł czas na Afrykę. Szef rządu po raz pierwszy odwiedzi Czarny Ląd.
Wizyta akurat w dniu 3. rocznicy katastrofy smoleńskiej wywołała liczne kontrowersje. Premier uważa jednak, że to zabawne, iż nagle opozycja „bardzo oczekuje” jego obecności podczas obchodów.
W kraju zimno plucha, a na dodatek wizja manifestacji i protestów związanych z obchodami trzeciej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Nic więc dziwnego, że szef rządu postanowił choć na moment służbowo wyrwać się w jakieś bardziej słoneczne i spokojne miejsce
- donosi „Fakt”.
Okazuje się jednak, że pobyt w afrykańskim państwie nie musi oznaczać wcale spokojnego, a co najważniejsze, bezpiecznego pobytu.
Jak wylicza tabloid, Tusk musi uważać na: zamachy terrorystyczne, porwania (bardzo wysoki wskaźnik), zamieszki, demonstracje (często spotykane w tym państwie), jedzenie („często nie jest świeże ani zdrowe”), wodę (podobno nie każda - również ta w butelkach - jest oczyszczona), wychodzenie po zmroku („najlepiej poruszać się w grupach”), choroby (malaria, dur brzuszny, ślepota rzeczna), a także apteki („sprzedawcy nie przykładają zbyt dużej wagi do tego, co sprzedają”).
A może jednak lepiej było zostać w Polsce?
am/"Fakt"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/155015-pierwsza-wizyta-premiera-w-afryce-czego-moze-spodziewac-sie-tusk
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.