Trzy wzruszające wypowiedzi bliskich tych, którzy odeszli 10.04. 2010 r. Zapraszamy do krótkiej lektury unikalnych wspomnień.
W tym szczególnym dniu, jakim dla Polaków jest 10 kwietnia pamiętamy przede wszystkim o tych, których już z nami nie ma. Ich nie ma, ale pozostawili po sobie dziedzictwo, które jest obecne w życiu nas wszystkich - głównie jednak wśród ich bliskich. Nadal żywe są wspomnienia, a ludzie kontynuują dzieło, które rozpoczęły ofiary lotu z 10.04.2010 r. W tych trzech wypowiedziach widać, jak ciężko jest rodzinom i znajomym tych, którzy zginęli. Można jednak dostrzec także siłę, które dają im wspomnienia - siłę, ażeby się podnieść i żyć dalej. Mają dla kogo żyć - pozostały tutaj dzieci, rodziny, przyjaciele. Jednak żyją też dla tych, których już tutaj nie ma, realizując ich testament, kultywując pamięć i szukając prawdy. Serdecznie zapraszam do przeczytania tych trzech krótkich, bardzo poruszających wypowiedzi. Ważne jest, żebyśmy nie zapominali, że poza wszystkimi czynnikami politycznymi i społecznymi, to ta tragedia ma także wymiar człowieczy.
Barbara Stasiak, żona ś.p. Władysława Stasiaka, Szefa Kancelarii Prezydenta RP:
Poznaliśmy się w Najwyższej Izbie Kontroli, gdzie pracowaliśmy. Władysław przyszedł złożyć mi życzenia w moje imieniny. Nie znaliśmy się dobrze, byłam zaskoczona. Pierwsze wrażenie – połączenie prawości, siły i wrażliwości. Oświadczył mi się mniej więcej po dwóch tygodniach. Po czym już uroczyście pojechał do mojego domu rodzinnego, gdzie poprosił o moją rękę. Nie miałam wątpliwości. Jak Go pierwszy raz zobaczyłam, to już wiedziałam, że to jest TEN. U nas było odwrotnie niż zwykle: ludzie najpierw się spotykają, poznają, oglądają, a dopiero potem podejmują decyzję, a my najpierw podjęliśmy decyzję, że będziemy razem, a właściwie dopiero później się poznawaliśmy. To wrażenie, które odniosłam jak poznałam Męża potwierdziło się w późniejszych latach - zawsze żył według priorytetów i zależało mu na ludziach. Był pryncypialny i miał stanowcze poglądy, ale potrafił wyrażać je w taki sposób, że nawet ci, z którymi się nie zgadzał, czuli do Niego szacunek. Nasze życie codzienne było przygodą i poezją – w najtrudniejszych chwilach zachowywał przedwojenne maniery i niedzisiejszy urok, a jednocześnie promieniował niezwykłą pasją życia i dobrą energią. Męża charakteryzowało niezwykłe poczucie humoru. Pamiętam taką historię: jako Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji kierował przygotowaniami i przebiegiem wizyty w Polsce papieża Benedykta XVI. Kiedy papież jechał z lotniska przez Warszawę, na trasie witały go tłumy wiernych, wiwatując i ciesząc się. A dla służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo było to wyzwanie i pełna gotowość. Zadzwonił wtedy do Męża pewien pełniący wysoką funkcję urzędnik z reklamacją ,że papież jedzie za szybko. „Dobrze – odpowiedział minister Stasiak - Zadzwonię do papieża i mu powiem, żeby jechał wolniej”. „Dzięki” – usłyszał w odpowiedzi. Te wszystkie jego cechy niezmiernie pomagały mu w pełnieniu funkcji Ministra oraz, później, Szefa Kancelarii Prezydenta - był naturalnym liderem, potrafił godzić stanowiska osób o przeciwstawnych cechach i poglądach. Zawsze podkreślam, że cywilizował przestrzeń publiczną – najtrudniejsze sprawy rangi państwowej lub międzynarodowej rozwiązywał z wdziękiem i klasą. Chyba od urodzenia był człowiekiem odpowiedzialnym i miał wizję Polski na następne 150 lat. W pełnieniu funkcji państwowej cenił prostotę i racjonalność. Władza oznaczała dla Niego odpowiedzialność, test kompetencji i charakteru, obowiązek wyznaczania kierunków. Zawsze zwracał uwagę, że ważne są wielkie cele, a nie drobne nieporozumienia. Wiele osób mi mówi, że gdyby żył, nasze życie publiczne wyglądałoby dziś inaczej. Wraz z przyjaciółmi pracujemy nad inicjatywą utworzeniem fundacji Jego imienia. Zajmować się będzie kontynuowaniem dzieła Męża w sprawach państwowych. Będzie też wspierać młodych, zainteresowanych działalnością państwową, którzy będą czerpać z doświadczenia i postawy życiowej Władysława. Aktualnie często mam sygnały od osób, które mówią mi, że dla nich mój Mąż jest wzorem postępowania. W tym roku po raz trzeci przyznam Nagrodę imienia Władysława Stasiaka na Festiwalu „Nadzieja” im. Jacka Kaczmarskiego. Mój Mąż lubił i cenił twórczość Kaczmarskiego…
MN, przyjaciółka ś.p. Natalii Januszko - stewardessy, najmłodszej osoby na pokładzie TU-154 - w dniu katastrofy miała zaledwie 23 lata:
Z Natalą przyjaźniłam się prawie 10 lat. Znałyśmy się z osiedla, gdzie nasi rodzice się przeprowadzili - w okolicy same maluchy, więc byłyśmy na siebie trochę skazane. Jednak z biegiem czasu nie mogłyśmy bez siebie żyć. Ja studiowałam w Katowicach, także mniej się widywałyśmy, ale każdą możliwą chwilę wykorzystywałyśmy, żeby spędzić wspólnie czas. Pamiętam, że swego czasu Natala miała rejsy z Katowic - wtedy na 3 dni zainstalowałam się u niej w pokoju hotelowym i codziennie czekałam na nią aż wróci z pracy. Miałyśmy jakąś wspaniałą chemię - rozumiałyśmy się bez słów. Kocham Ją za to, że przy Niej nikogo nie musiałam udawać i byłam sobą. Właściwie byłyśmy dość "niepoważnym" duetem i zawsze prześcigałyśmy się w głupotach i nakręcałyśmy się nawzajem na różne zabawy i żarty. Natalka ma najlepsze poczucie humoru na świecie. Życie towarzyskie miała bardzo prężne - mnóstwo znajomych ze szkoły, z pracy - nigdy nie marnowała czasu.To piękna, imprezowa dziewczyna - Jej wystarczyły dżinsy, biały t-shirt i złote kolczyki, a i tak była zawsze królową balu. A na drugi dzień gdy trzeba było rano wstać, żeby pomóc mamie (nawet na drugim końcu Warszawy) - to Natalka była pierwsza. Rodzina zawsze była dla nas na pierwszym miejscu. Kochała kotleciki swojej babci. Pamiętam, jak miała jechać na wakacje do Wietnamu to stresowała się tym, że nie będzie nic jadła - i tak było - dostałam nawet smsa "uf McDonald. Frytki." Nie wiem czy to cecha wspólna dla wszystkich stewardess, ale Natka miała dar bycia najlepszą gospodynią, zawsze miała też trafione prezenty dla wszystkich. Wprowadzała niesamowitą atmosferę. Zawsze się śmiała. Była bardzo pomocna - pierwsza do sprzątania czy krojenia sałatki. We wszystkim potrafiła znaleźć te dobre strony, rozładować napięcie - jest nawet taka anegdota, która idealnie to obrazuje. Pamiętam jak dowiedziałyśmy się, że zaszłam w ciążę - trochę nie mogłyśmy się pozbierać - siedziałyśmy jak dwa słupy soli. I nagle Natalka z pełną powagą oznajmiła, że nie może się doczekać jak dam jej spróbować mleka. Potem traktowała mnie jak królową. Spełniło się nasze największe marzenie, którego Natalka już nie doczekała - urodziłam dziewczynkę. Z każdej podróży przywoziła magnesy - taka pamiątka po tych wszystkich wyprawach. Uwielbiałam patrzeć na Jej lodówkę i je oglądać. Po katastrofie obiecałam sobie, żeby hołdować jej pamięć, to ja też zacznę przywozić magnesy z wyjazdów. Za każdym razem jak chcę je kupić to czuję ukłucie w sercu i nie mogę się przemóc. Wcale nie chcę hołdować żadnej pamięci - chcę mieć Natalkę przy sobie... To była taka przyjaźń, która się trafia tylko raz w życiu...
Dorota Skrzypek, żona ś.p. Sławomira Skrzypka, prezesa NBP:
Bardzo brakuje mi Sławka, brakuje mi Go każdego dnia. Brakuje mi mojego Męża i Taty naszych dzieci. Ale to co wydaje mi się uderzające przy okazji trzeciej rocznicy katastrofy smoleńskiej, to to, że Sławka bardzo brakuje też Polsce. Mojej ojczyźnie brakuje dzisiaj uczciwych państwowców, ludzi oddanych pracy dla dobra swojej ojczyzny. Polsce brakuje rozsądnych i bezkompromisowych polityków, dla których interes ojczyzny jest świętością. Brakuje Jej mądrych i odważnych przywódców, którzy zadbaliby dzisiaj o suwerenność Polski, o Jej międzynarodową pozycję. Odczuwalna jest nieobecność Sławka i wielu z Tych, którzy 10 kwietnia zginęli pod Smoleńskiem. Także dlatego, że gdyby ta straszna katastrofa przydarzyła się komuś innemu to Oni wszyscy z Panem Prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele nigdy nie pozwoliliby na tak skandaliczne nie-wyjaśnienie jej okoliczności. Nie pozwoliliby na takie upokarzanie polskiego narodu, nie pozwoliliby na taką pogardę wobec ofiar katastrofy i ich rodzin. Jestem tego pewna bo znałam wielu z Nich. Znałam Sławka i wiem jak by postąpił.
10 kwietnia o godz. 22 na kanale TVP Historia odbędzie się premiera filmu o Sławomirze Skrzypku - "Przerwana kadencja". Serdecznie zapraszamy na seans!
wypowiedzi zebrała Magdalena Czarnecka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154942-rodziny-ofiar-smolenskiej-tragedii-wspominaja-swoich-bliskich-gdyby-zyl-nasze-zycie-publiczne-wygladaloby-dzis-inaczej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.