Najsmutniejszy moment wczorajszego wieczoru smoleńskiego z TVP1 to chwila, gdy prof. Michał Kleiber, szef Polskiej Akademii Nauk, wyraził swoje wielkie zaniepokojenie niewłaściwą "polityką informacyjną" władz w sprawie katastrofy smoleńskiej. Człowiek, który jeszcze jesienią ubiegłego roku koncentrował się na wezwaniu do rzetelnego zbadania wszystkich wątpliwości, dziś zdaje się wzywać do skuteczniejszego eksponowania rządowej wersji. O ile więc jesienią, jego zdaniem, "powinno się powołać specjalny zespół do zbadania katastrofy", to dziś, domniemuję, uważa iż należałoby powołać "specjalny zespół do spraw propagowania raportu Millera". Raportu, który prof. Kleiber uznaje za "dokument bazowy". Co jest zresztą wyraźnie sprzeczne z wezwaniem, by opierać się na faktach. Raport Millera został bowiem podważony w tylu tak ważnych miejscach, że został po prostu sfalsyfikowany. Jeśli był tezą, to jest to teza dziś obalona.
Równie smutne wrażenie robili przedstawieni w filmie Anity Gargas prokuratorzy. Wijący się płk Rzepa, wewnętrznie smutny, a także prokuratorzy tłumaczący się posłom ze sprawy trotylu - najpierw zaprzeczający, że TNT znaleziono, a kilkanaście minut później potwierdzający, że aparaty badawcze wykazały obecność materiałów wybuchowych. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że będąc współuczestnikami wielkiej operacji kłamstwa, są także jej ofiarami. Udział w tym procederze musi ich wewnętrznie niszczyć. Być może w pierwszych chwilach po kolejnym udanym zwodzie czują satysfakcję, ale jestem pewien, że poczucie winy musi towarzyszyć im znacznie częściej. Tak, wiem, wyplątanie się z takiej sytuacji jest trudne, wyjście z brudnych struktur zawsze jakoś podłamuje karierę. Ale naprawdę warto. Zawsze coś jest za zakrętem, o czym ludzie zbyt często zapominają, życie zazwyczaj przynosi nowe szanse. Trwanie w samym środku kłamstwa smoleńskiego żadnej szansy nie daje, jest tylko oczekiwaniem na smutny finał.
Najbardziej optymistyczną chwilą wczorajszego wieczoru był z kolei moment, gdy red. Paweł Wroński "ucieszył się", iż TVP pokazała "Anatomię upadku". Ucieszył się, bo jego zdaniem ludzie zobaczyli, że to "propaganda". No, ale ucieszył się. Biorąc pod uwagę histeryczne próby zablokowania emisji podejmowane przez "Wyborczą", której dziennikarka - jak słyszymy - wręcz wrzeszczała na prezesa TVP Juliusza Brauna, przejście red. Wrońskiego na pozycje demokratyczne i pluralistyczne musi cieszyć. Nawet jeśli to tylko grepsiarska maska, to zawsze jest nadzieja, że maska ta przyrośnie do twarzy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154880-najbardziej-optymistyczna-chwila-wieczoru-byl-moment-gdy-red-pawel-wronski-ucieszyl-sie-iz-tvp-pokazala-anatomie-upadku