Co się wydarzyło w Smoleńsku? Jarosław Kaczyński: "Narzucającą się odpowiedzią jest stwierdzenie, że doszło do wybuchu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/W. Chirkov
fot. PAP/W. Chirkov

Co było przyczyną tak nieprawdopodobnego zniszczenia samolotu? Narzucającą się odpowiedzią jest stwierdzenie, że doszło do wybuchu - mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie".

W przeddzień trzeciej rocznicy katastrofy smoleńskiej dziennik publikuje wywiad z prezesem PiS.

Czy trzy lata po katastrofie smoleńskiej można już z dużą dozą pewności powiedzieć, co się stało rankiem 10 kwietnia 2010 r.?

- pytają dziennikarze.

A Jarosław Kaczyński odpowiada:

Możemy powiedzieć, co się na pewno nie stało. Nie stało się to, co podaje oficjalna wersja zdarzeń zaordynowana przez MAK i przyjęta przez komisję powołaną przez premiera Tuska. Wiemy natomiast, że mieliśmy do czynienia z szeregiem niebywałych wydarzeń, jeśli chodzi o przygotowanie tej wizyty i o sam lot.

Jarosław Kaczyński podkreśla, że można z całą pewnością powiedzieć, iż Rosjanie najpierw nakazali schodzenie do wysokości przed lądowaniem, a następnie rozkazem „pas wolny” nakazali lądowanie. Mimo że – podobno – nie było do tego warunków.

Co ważne, decyzja o tym, iż samolot rządowy RP ma lądować, została wydana w Moskwie, o czym mało się mówi, a jest to istotna informacja

- zaznacza brat zmarłego prezydenta.

Możemy też powiedzieć na pewno, że ten samolot nie mógł się rozbić z takich powodów, jakie są podawane – mówię tu o brzozie. Nie ma również wątpliwości co do tego, że gdyby rzeczywiście uderzył w podłoże z taką prędkością, co do której nie ma sporu – 9 m na sekundę, czyli tyle, ile przy normalnym lądowaniu – to o żadnym rozpadzie na tysiące części nie mogło być mowy. Jest nawet wysoce prawdopodobne, że nawet by nie pękł. W takiej sytuacji pytanie o to, co naprawdę stało się w pobliżu lotniska w Smoleńsku, nasuwa się samo. Co było przyczyną tak nieprawdopodobnego zniszczenia samolotu? Narzucającą się odpowiedzią jest stwierdzenie, że doszło do wybuchu

- mówi Kaczyński.

Lider PiS podkreśla, że na miejscu miejscu prokuratorów prowadzących sprawę, zbadałby "przynajmniej kilka hipotez dotyczących sprawców". Jego zdaniem udział polski władz w katastrofie smoleńskiej "jest oczywisty".

Powinien być wspólny wyjazd, gdyż obchody katyńskie były okazją wspólną. Proszę zwrócić uwagę na pewną kwestię. Normalnie ta władza niesłychanie liczyła się z sondażami, a w tym wypadku nie postąpiła tak, jak życzyłaby sobie tego opinia publiczna. Badania wskazywały jednoznacznie, że większość Polaków chciała, aby prezydent i premier uczcili razem pamięć zamordowanych przez Rosjan Polaków.

- zauważa Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS podkreśla, że w związku z katastrofą warto wytłumaczyć również kwestię wcześniejszych kontaktów współpracownika szefa polskiego rządu ze stroną rosyjską.

Premier Tusk musi również wyjaśnić, czego dotyczyły rozmowy szefa jego kancelarii z Rosjanami w restauracji w Moskwie

- mówi rozmówca "Gazety Polskiej Codziennie".

Równie zagadkowe wydaje się natychmiastowe tłumaczenie katastrofy błędem pilotów. Kaczyński przypomina, że pojawiła się również informacja o specjalnym zaleceniu dla członków Platformy Obywatelskiej, aby przedstawiali właśnie taką wersję wydarzeń. Według polityka jest ona prawdziwa.

Kto i dlaczego wymyślił ten przekaz dnia? Doskonale pamiętam, że mnie o winie pilotów wkrótce po katastrofie powiedział minister Sikorski. Stąd pytanie: skąd on mógł to wiedzieć? I skąd od razu miał pewność, że wszyscy zginęli?

- puentuje były premier.

ansa/AM/GPC

ZOBACZ TAKŻE: Tak dziś wygląda miejsce katastrofy smoleńskiej. ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych