Cypr już teraz potrzebuje 75 mln euro na pensje, emerytury i spłatę długów

Sytuacja na Cyprze nie ulega zmianie. Jak poinformowała odpowiedzialna za skarb państwa Rea Georgiu, państwo potrzebuje w kwietniu 75 mln euro, by obsłużyć długi, wypłacić emerytury, a także pensje pracownikom sektora publicznego.

Brak płynności w kwietniu sięga 160 mln euro. 85 mln rezerw nie wystarcza (na pokrycie płatności) i potrzebna nam będzie równowartość (75 mln euro), aby uniknąć niewypłacalności

– alarmowała Georgiu w swoim wystąpieniu przed parlamentarną komisją ds. finansów.

Tymczasem rzecznik cypryjskiego rządu Christos Stylianides zapewnił dziennikarzy, że władze w Nikozji starają się "jak najpilniej" znaleźć środki na pensje i emerytury, które musi wypłacić już pod koniec kwietnia.

Cypr już przyjął plan stabilizacji systemu bankowego i finansów rządowych, który ma zapewnić skorzystanie z pakietu międzynarodowej pomocy finansowej rzędu 10 mld euro. Dla państwa oznacza to m.in. wzrost podatków, restrukturyzację banków i prywatyzację.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy, którego wkład w ratowanie Cypru wyniesie 1 mld euro (9 mld euro będzie pochodzić ze strefy euro i Europejskiego Banku Centralnego), ocenił, że jest to plan ambitny, a jego realizacja będzie wymagała od Cypryjczyków "wielkich wysiłków". Natomiast opodatkowanie odsetek ma wzrosnąć z 15 proc. do 30 proc., a podatek korporacyjny z 10 proc. do 12,5 proc.

Obecnie bezrobocie na Cyprze wynosi ok. 15 proc. Zgodnie z najnowszym porozumieniem, Cypr ma czas do 2018 roku, by spełnić warunki uzyskania pożyczki ratunkowej od strefy euro i MFW.

Jak widać, światowy kryzys wcale się nie skończył, ale wkroczył w nową fazę, czego najlepszym przykładem są wydarzenia w Nikozji. Eksperci nie wykluczają, że los Cypru powtórzą również inne europejskie państwa. Jak powiedział w jednym z wywiadów prof. Krzysztof Rybiński, system zbudowany na wielkim kłamstwie zaczyna się sypać.

AM/PAP