Rozpaczliwa sytuacja firm na Pomorzu. Sąd Gdański przedstawia dane dotyczące kondycji finansowej przedsiębiorstw

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Miesiąc temu pisałem o poważnych problemach finansowych mieszkańców Pomorza, z których spora część nie ma środków na zapłacenie bieżących rachunków. Teraz przyszła kolej na firmy. Dzisiejszy
„Dziennik Bałtycki” przytacza porażające dane, dotyczące zadłużenia i w ogóle kondycji finansowej
sektora przedsiębiorstw na Pomorzu. Nasz kraj już dawno przestał być „zieloną wyspą”. Powoli staje
się „czarną dziurą”.

Już w 2012 r. pobity został rekord zgłaszanych upadłości. W sądach złożono o 40% więcej wniosków.
Tylko co szósty został uwzględniony, ponieważ w pozostałych przypadkach firmy nie miały już pieniędzy nawet na przeprowadzenie postępowania upadłościowego. O spłaceniu wierzycieli nawet nie wspomnę. W liczbach bezwzględnych ubiegły rok obfitował w 16,5 tys. Roszczeń w ramach prowadzonych postępowań upadłościowych.

Tak olbrzymi wpływ zgłoszeń wierzytelności do wydziału upadłościowego jest zjawiskiem nie spotykanym w skali kraju od dekady

– stwierdza Jolanta Piątek, prezes Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ, w którym toczą się sprawy firm z połowy województwa.

W roku bieżącym nie ma jeszcze oficjalnych statystyk, ale nieoficjalnie, w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego już widać, że spraw o dochodzenie należności wpłynęło do sądów znacznie więcej. Najbardziej dotknięte zostały małe firmy na Pomorzu, bowiem ok. 90 % z nich boryka się z problemem o zapłatę. I według sądu są to sprawy najczęściej bezsporne wynikające z tytułu uznanych faktur, rachunków i umów.

Do tej pory większość tego typu spraw przedsiębiorcy załatwiali między sobą, przesuwając najczęściej terminy wymaganych spłat należności.

Teraz firmy kierują sprawy do sądu nawet po miesiącu od upłynięcia terminu wymagalności

– mówi
sędzia Anita Różalska, wiceprezes Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ.

Z badań Krajowego Rejestru Długów i Konferencji Przedsiębiorstw finansowych wynika, że w skali kraju tylko 11,9% mikro- i 7% małych firm jest wolne od tego typu problemu. A jak powszechnie wiadomo trudności w „cash flow” czyli przepływie pieniędzy (przyznaje się do tego 67% tych firm) powodują powiększanie się z dnia na dzień zastoju na rynku. W wydziale upadłościowym Sądu Rejonowego w Gdańsk-Północ złożono łącznie 266 wniosków o upadłość. Splajtowały m.in. takie firmy jak: sieć delikatesów Bomi, spółka Wakoz Budownictwo czy Ogólnopolskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. W związku z zarejestrowaniem przez gdański sąd ponad 12 tys. zgłoszeń wierzytelności (w tym sprawa Amber Gold) lokalnej Temidzie grozi autentyczny paraliż. Najgorszym jest to, że z powstałej sytuacji nie widać w ogóle wyjścia. Dopóki nie przeprowadzi się reformy prawa i nie polepszy się funkcjonowania sądów, by z czterech lat rozstrzygały sprawy gospodarcze w cztery miesiące, możemy zapomnieć o jakimkolwiek wyjściu z kryzysu. Wszelkie mrzonki opowiadane przez prorządową propagandę i przyjazne media na temat poprawy sytuacji gospodarczej w drugiej połowie tego roku to pasza dla naiwnych spod znaku „wishfullthinking” bądź niepoprawnych optymistów.

Kończąc, polecam wywiad z jednym z największych światowych ekonomistów, Amerykaninem dr Paul’em Craig’em Roberts’em, który bez ogródek uzmysłowi optymistom, że ciężkie czasy dopiero nadchodzą. Lepiej? … to już było.

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych