"Jeśli ktoś nie chce być zaanektowany przez środowisko LGBT, powinien zabezpieczyć się za życia - miałoby to formę stosownego oświadczenia na temat heteroseksualnej orientacji"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. filmweb.pl
fot. filmweb.pl

Nie zamierzam popełnić samobójstwa. Taką deklarację składało wiele osób publicznych, gdy grasował seryjny samobójca. Teraz, gdy grasuje badacz, powinny się zatroszczyć o inne oświadczenie, istotne po ich śmierci — że nie są gejami.

Czy pamiętają Państwo, jak po zagadkowej śmierci gen. Petelickiego najpierw Romuald Szeremietiew a potem inne osobistości pospieszyły z publicznymi zapewnieniami, że czują się świetnie, nie mają żadnych kłopotów i nic nie skłania ich, by położyły kres swemu życiu? Jednak przezorność nakazuje, by zadbać także o to, co stanie się po śmierci. Po grasującym seryjnym samobójcy w naszym życiu publicznym pojawiło się bowiem nowe niebezpieczeństwo — grasujący badacze, którzy nie odpuszczają nawet martwym.

Siedemdziesiąt lat po śmierci „Rudego ” i „Zośki ” dr Elżbieta Janicka ogłosiła, że mogła ich łączyć homoseksualna miłość. Warto zwrócić uwagę na warsztat metodologiczny pani Janickiej — swoje nieoczekiwane wnioski, dotyczące historycznych postaci, oparła na nadinterpretowanym fragmencie utworu literackiego, czyli „Kamieni na Szaniec ”. W przyzwoitej szkole dyskwalifikuje to nawet maturzystę.

Proszę się jednak nie łudzić — grasujących badaczy będzie coraz więcej.

Jeśli ktoś nie chce być zaanektowany przez środowisko LGBT, w sytuacji, gdy nie będzie już się mógł bronić, powinien zabezpieczyć się za życia.

Miałoby to formę stosownego oświadczenia na temat heteroseksualnej orientacji, noszonego na przykład razem z oświadczeniem, czy zgadzamy się na transplantację naszych organów. Osoby szczególnie zapobiegliwe dołączałyby załączniki — rodzaj, no cóż , referencji od przedstawicieli płci odmiennej. Co mogłoby powodować oczywiście pewne komplikacje natury towarzyskiej.

Czy to jednak wystarczy? Niestety, niekoniecznie.

Idealnym przykładem jest Maria Konopnicka — urodziła co prawda ósemkę dzieci, ale i tak panie badaczki wzięły ją na sztandary jako patronkę gender studies przy Instytucie Badań Literackich PAN. Razem z Marią Dulębianką, z którą miała tworzyć lesbijską parę.

Rozumowanie jest proste jak konstrukcją cepa — jeśli dwie kobiety przyjaźniły się i podróżowały razem, to z pewnością łączył je lesbijski związek. Ciekawe, dlaczego nikt nie stawia takiej tezy w stosunku do uwielbianego przez feministki kultowego filmu „Thelma i Louise”, opowiadającego o kobiecej przyjaźni, wolności i podroży.

A może Konopnicka ma być lesbijką, bo przyjaźniła się Dulębianką, która niewykluczone, że lesbijką rzeczywiście była?

To bardzo ryzykowne rozumowanie. Szczególnie uważać powinny z takimi wnioskami badaczki Instytutu Badań Literackich. Lesbijski coming out wykonała bowiem ostatnio prof. Maria Janion, skupiająca wokół siebie wierne grono wyznawczyń. Opierając się na stosowanej przez badaczki konstrukcji logicznej, można dojść do dziwnych wniosków.

Swoją drogą, to zabawny zbieg okoliczności, że w szacownym IBL- u homoseksualną orientację zadeklarował też inny członek Rady Naukowej, prof. Michał Głowiński.

Joanna Szczepkowska oznajmiła niedawno, że homoseksualne lobby rządzi teatrem.

To tylko kwestia czasu, gdy ktoś wywoła kolejny skandal, obwieszczając, że homoseksualne lobby rządzi też instytucjami naukowymi.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych