TVP Info dał, jak się mi zdawało, odpór pomysłom o pójściu w 1939 z Hitlerem. Pokazano film Andrzeja Kaluszki "Przelot nad zdobytym miastem" - pierwszy miesiąc II wojny światowej w Warszawie.
Tymczasem film jest dziwaczny, a nawet robi wrażenie dziwnej manipulacji. W tym filmie są bombardowania, ale nikt nie zginął. Jest przykro, trudno i pełno ruin, ale Niemcy dają chleb i zupę, najwyżej podniosą ci czapkę z czoła.
Obrazy znad miasta przesuwają się w zwolnionym tempie. Trochę jakby zbyt artystyczny, zamazane fragmenty miasta. Na ekranie na szczęście ukazują się napisy, objaśniające miejsca, nazwy ulic. Widać jednak, że miasto zostało ogromnie zniszczone, ruiny, żaden dom nie ma dachu. Pokazują fragmenty gazet, polskich, a potem już niemieckich. Oto był nasz dzień codzienny we wrześniu 1939. Chleb dla ludności. "Ciepła strawa" niemiecka dla ludności wg gazet w ilości "160 tys. porcyj". Zajmowanie miasta, kapitulacja.
Hitler w Warszawie. Defilada jak ze snu. Wszyscy śpią, poruszają się jak w tańcu. Kończy film wzruszające zdjęcie malutkiej dziewczynki. Jest wystraszona.
No cóż, niedawno jakaś celebrytka mówiła, że gdyby ktoś napadl na Polskę, ona po prostu by się poddała. Słusznie. Po prostu zabrakłoby jej na dzień-dwa chleba i musiałaby nawet parę dni spędzić pod gołym niebem.
I teraz uwagi.
Zwolnione tempo filmu pozwala dostrzec wiele szczegółów, które przy zwykłym tempie umykają uwadze, bo zbyt szybko mijają. Ale wytuszowało butę i agresję napastników. Zwolnienie tempa odarło wydarzenia z agresji, znanej z innych filmów niemieckich. Po co? Film fałszuje obraz wydarzeń. Po co? Boże.
Ludzie się wzruszyli, sądząc z telefonów na antenę, ale czy widać Niemców, co oni zrobili, poza tym, że zniszczyli zabudowania? Ludziom nic się specjalnie nie stało. Gromadzą się, wychodzą, przechodzą. Nikt nie ginie!
Program prowadzi Zdzisław Krajewski z Polskiego Radia, każe szukać znajomych twarzy. Zapowiedziano na początku, że brakuje w tym filmie grobów. No rzeczywiście w jednym miejscu jest coś w rodzaju grobu.
Jeden z twórców podkreśla, że widać twarze żydowskie "I to jest prawdziwy dramat". Co jest dramatem? Zapowiedź Holocaustu.
Krajewskiego interesują emocje telefonujących, jakie wrażenie co zrobiło. Warszawiacy wpuszczeni na antenę wzruszeni widokiem miejsc, znajomych z opowiadań rodziców.
Nie sądzę, żeby to był prawdziwy obraz. A mnie interesuje prawda. Na filmie nie widać ani jednej ofiary nalotów.
Lepiej obejrzeć film „Korespondent Bryan", finansowany przez Stevena Spielberga, który w 2010 prezentował w większości nieznane dotąd nagrania i zdjęcia dokumentujące wydarzenia w oblężonej Warszawie we wrześniu 1939 roku. Powstał prawdziwy, wstrząsający film w oparciu o archiwalne materiały niedostępne w zbiorach publicznych w Polsce. Tytułowy korespondent to autentyczna postać: Julien Bryan, amerykański dziennikarz, którego ścieżki losu przywiodły ostatnim pociągiem do Warszawy na doszczętnie zburzony dworzec 4 września 1939 roku.
Film będzie powtórzony (gdzie?) 11 maja br., są fragmenty na Youtube.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154741-w-tym-filmie-nikt-nie-zginal-kilka-slow-o-przelocie-nad-zdobytym-miastem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.