Urząd kanadyjskiego komisarza ds. informacji, czuwającego nad przestrzeganiem prawa dostępu do informacji publicznej, sprawdza, czy rząd Kanady nie ogranicza swobody wypowiedzi naukowcom pracującym dla instytucji państwowych.
Urząd komisarza ds. informacji oznajmił w ostatnich dniach, że prowadzi takie dochodzenie na wniosek Environmental Law Clinic (ELC) na Uniwersytecie Victoria i Democracy Watch – organizacji działających na rzecz egzekwowania praworządności w postępowaniu władz.
Jak wyjaśniono w komunikacie prasowym, wnioskodawcy zarzucają rządowi, że wprowadził takie zasady udzielania informacji przez pracujących dla rządu naukowców, które ograniczają prawo do swobodnej wypowiedzi dla mediów i publiczności, a zatem naruszają prawo do informacji. Urząd komisarza będzie badać postępowanie siedmiu rządowych instytucji, w tym ministerstwa obrony i ministerstwa środowiska.
ELC udostępniła na swoich stronach internetowych treść wniosku wysłanego do komisarza. Napisano w nim m.in., że zamykanie ust naukowcom ma charakter "systematyczny", a takie postępowanie zagraża informowaniu opinii publicznej o istotnych kwestiach. Przywołano list, który wystosowali do premiera Kanady dziennikarze naukowi wskazując, że "rutynowo" odmawia się im możliwości przeprowadzania wywiadów z naukowcami pracującymi dla rządu.
Autorzy wniosku dołączyli raport, w którym podali konkretne przykłady i tak w ministerstwie środowiska naukowcy otrzymali zakaz publicznego wypowiadania się na temat zmian klimatu, ochrony niedźwiedzi polarnych i populacji karibu, o ile nie dostaną zgody na takie wypowiedzi dla mediów.
Nie wiadomo, jak długo będzie trwało postępowanie wszczęte przez urząd komisarza. Może on m.in. wystosować rekomendacje lub skierować sprawę do sądu.
Po zajęciu się sprawą przez urząd komisarza ds. informacji dziennikarze znaleźli naukowców, którzy zdecydowali się oficjalnie potwierdzić, że polityka zakazu wypowiadania się dla mediów istnieje. Telewizja CBC przekazała wypowiedź będącej już na emeryturze Marley Waiser, która pracowała w ministerstwie środowiska. Waiser przyznała, że gdy była tam zatrudniona, obawiała się rozmawiać z dziennikarzami ze względu na ryzyko utraty pracy. Poinformowano ją np., że nie powinna się wypowiadać o swoich badaniach dotyczących antybiotyków, przedostających się do jednej z rzek.
Sprawa, którą zajmuje się obecnie urząd komisarz ds. informacji to finał problemu ciągnącego się od kilku lat. Dwa i pół roku temu kanadyjskie media szeroko relacjonowały jedną z odsłon informacyjnego konfliktu.
O ile bowiem oficjalnymi standardami polityki informacyjnej rządu Stephena Harpera jest od sześciu lat dokładne informowanie o działaniach instytucji rządowych, o tyle dwa i pół roku temu media ujawniły, że po cichu dla naukowców pracujących dla władz wprowadzono zupełnie inne zasady: wszelkie komunikaty czy wyjaśnienia muszą zostać zatwierdzone przez urzędników ministerialnych.
Media cytowały wówczas wewnętrzny mail ministerstwa zasobów naturalnych, w którym tłumaczono, że "to, co może się wydawać zwykłą prośbą o informacje, może w istocie odnosić się do kwestii politycznych czy wrażliwych danych".
Dwa lata temu premier Harper doczekał się krytycznej oceny swojej polityki w szeroko komentowanej książce "Harperland: The Politics of Control" (Harperland. Polityka kontroli), której autorem jest Lawrence Martin. Ten znany dziennikarz "The Globe and Mail" podkreślał skuteczność i polityczną inteligencję Harpera, ale jednocześnie porównał jego niechęć do otwartości informacyjnej z tą, z której znany był amerykański prezydent Richard Nixon, osławiony aferą Watergate.
lw, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154698-specjalny-komisarz-sprawdzi-czy-kanadyjski-rzad-nie-ogranicza-naukowcom-swobody-wypowiedzi