Leszek Miller: „Dziś często słyszę, że „komuniści” doprowadzili do takiej zapaści gospodarczej, że chętnie oddali władzę. Nie oddali, tylko władza została im odebrana”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Dzisiaj przypada 24. rocznica podpisania porozumień, które zamknęły obrady Okrągłego Stołu. Tamto wydarzenie wzbudza nadal liczne kontrowersje i polemiki, nawet wśród osób, które wówczas uczestniczyły w obradach po tej samej, solidarnościowej stronie. Zawarte wówczas porozumienie środowisko lewicy laickiej traktowało jako dozgonne przymierze, w którym nie wolno było zmienić nawet przecinka. Prawicowi działacze „S” uważali, że jest to posuniecie taktyczne i ważny krok do odsunięcia komunistów od władzy, ale nie ostatni i potrzebne są kolejne. Dlatego porozumień zwartych z komunistyczną władzą, wspieraną przez sowieckie bagnety nie należy traktować jak ustaleń, które muszą obowiązywać po wsze czasy.

Od wielu lat dominuje następująca interpretacja: Polska Zjednoczona Partia Robotnicza dobrowolnie podzieliła się władzą z opozycją skupioną w wielomilionowym ruchu Solidarność. Ta, bardzo przychylna dla komunistów interpretacja, nie wytrzymała próby czasu. Choć nadal jest lansowana przez wpływowe środowiska lewicowo-liberalne, to została wielokrotnie sfalsyfikowana przez historyków i wielu uczestników tamtych wydarzeń. Co ciekawe nawet przez samych komunistów. Ostatnio zrobił to nawet Leszek Miller. W książce „Anatomia siły” opisuje czym dla komunistów były tamte porozumienia. Relacja Millera, wówczas członka Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR, nie ma wiele wspólnego z lansowaną legendą, o wielkodusznym akcie podzielenia się komunistów władzą z nielegalną opozycją.


(…) konsekwencją porozumienia przy Okrągłym Stole była odpowiednia ordynacja wyborcza. Dawała ona gwarancję, że PZPR przez kolejne cztery lata będzie współrządzić razem ze swoimi koalicjantami.

(…) PZPR, ZSL i SD oraz trzy małe ugrupowania katolicko-społeczne zagwarantowały sobie w Sejmie 299 mandatów.

Robert Krasowski: Po latach zbudowano legendę, wedle której przy Okrągłym Stole Jaruzelski dzielił się władzą z opozycją. Pan natomiast jasno mówi: PZPR nie dzieliła się władzą. Umowa okrągłostołowa gwarantowała władzę PZPR na następne cztery lata, dając wam czas, aby ryzykowny eksperyment, jakim jest dokooptowanie opozycji, przeprowadzić z jak najmniejszym ryzykiem dla was.
Dokładnie tak, tyle, że nie tylko dla nas ale i dla państwa.
(…) Nawet wynik wyborczy był dla nas bezpieczny. Owszem, w sejmie miała pojawić się opozycja, ale bez możliwości przejęcia rządzenia, bo to było zagwarantowane w zawartym porozumieniu.
(…) Dziś często słyszę, że „komuniści” doprowadzili do takiej zapaści gospodarczej, że chętnie oddali władzę. Nie oddali, tylko władza została im odebrana, i to na drodze politycznej nielojalności.
Miller wprost przyznaję, że komuniści siadając do rozmów z Solidarnością nie chcieli oddawać władzy, a umowa okrągłostołowa poprzez niedemokratyczny kształt ordynacji wyborczej miała im zapewnić dalsze rządy wraz z partiami satelickimi. Wszystko sypnęło się w momencie kiedy SD i ZSL utworzyły koalicję rządową z Solidarnością. Dzisiaj wielu chciałoby zapomnieć, że istotną role w tworzeniu tej koalicji odegrał Jarosław Kaczyński.


Leszek Miller przyznaj też, że nie było żadnego zagrożenia puczu czy buntu aparatu bezpieczeństwa.

Ja takich sygnałów nie odbierałem. Oczywiście rozmawiałem o tym wielokrotnie, także z Wojciechem Jaruzelskim i Czesławem Kiszczakiem. Generałowie mówili, że być może istnieją jakieś wąskie grupy rozgoryczone zachodzącymi zmianami. Ale to był niewielki margines, niezdolny do aktywnego działania. W wojsku, MSW, aparacie partyjnym nastroje były fatalne, ale to wynikało z obaw o własna przyszłość, lęku przed utratą pracy, poczucia zagubienia w nowej rzeczywistości. Natomiast prób dokonania puczu czy zamachu stanu nigdy nie dostrzegłem.

By poznać intencje jakimi kierowała się znaczna część działaczy Solidarności warto przeczytać słowa Prezydent RP śp. Lecha Kaczyńskiego, który nie ukrywał, że brał udział w tamtych negocjacjach, opublikowane w 20. rocznicę podpisania porozumienia:

Okrągły Stół był przedsięwzięciem taktycznym, a nie organiczną umową zawartą pomiędzy rządzącymi a społeczeństwem reprezentowanym przez stronę opozycyjną.

W ocenie tamtych wydarzeń trzeba odróżnić sferę rzeczywistą od sfery interpretacji.(…). W sferze nieuprawnionych interpretacji pozostaje interpretowanie jego ustaleń jako trwałej organicznej umowy konstytuującej nowe państwo polskie. (…) Fundamentalnym problemem okazało się, że słusznie czy też nie, powołując się na ducha Okrągłego Stołu, zaniechano wielu poważnych spraw. Widać to w słabości wielu instytucji demokratycznego państwa, w tym szczególnie prokuratury, sądów i służb specjalnych.

Warto pamiętać, o utraconej szansie na budowę naprawdę nowej Rzeczypospolitej, która została zmarnowana przez postawę części elit Solidarnościowych po 89 roku. Z realpolitik nie miało to nic wspólnego. Po sukcesie wyborczym Solidarności w wyborach czerwcowych, powołaniu rządu Mazowieckiego bez udziału PZPR, a wreszcie po rozpadzie Związku Sowieckiego porozumienia te utraciły swoją moc. Ich dalsze przestrzeganie było tylko w interesie przegranego obozu komunistycznego i tej części elit solidarnościowych, które na współpracy z nim budowały swoją polityczną przyszłość. Na pewno nie było w interesie Polski. Zamiast kroku naprzód był krok wstecz.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych