W „Gazecie Polskiej Codziennie”, Anita Gargas skrupulatnie wylicza błędne i bezkarne działania polskiego rządu w sprawie badań przyczyn największej w historii Polski katastrofy, w której zginęła państwowa elita, na czele z prezydentem.
Trzy lata po katastrofie w Polsce nie ma nadal kluczowego dowodu w sprawie – nie ma wraku. To tak, jakby badać wypadek samochodowy bez samochodu – jeszcze nikt nie słyszał o takim przypadku. Polacy przez 3 lata nie mogą odzyskać TU-154 – który de facto jest własnością rządu RP. Co więcej, strona polska w wielu przypadkach nie mogła nawet samodzielnie przeprowadzić badań na miejscu i była zobligowana korzystać z tego, co ustalili Rosjanie.
Polscy prokuratorzy nie tylko nie zażądali przejęcia śledztwa, ale nawet nie wyegzekwowali swojego uczestnictwa w prowadzonych już przez Rosjan czynnościach. (…) Chodź do momentu ustnych uzgodnień między premierami Władzimierem Putinem i Donaldem Tuskiem nie było przesądzone, według jakich przepisów będą procedowały obie strony, zdaniem prokuratora Rzepy nawet obejście miejsca zdarzenia wymagało już wtedy zgody Rosjan
- zauważa Anita Gargas. Polacy nie tylko nie dopominają się o swoje prawa, ani o swoją własność, ale także nie reagują na błędy strony rosyjskiej, które są zdecydowaną przeszkodą na drodze do wyjaśnienia prawdy.
Bez sprzeciwu pozostało bezprecedensowe żądanie Rosjan, by podmienić zeznania kontrolerów lotu złożone w kilka godzin po katastrofie, na inne, pasujące do wersji MAK-u.
Co najbardziej powinno martwić polskie społeczeństwo, to fakt, iż strona polska – a dokładniej członkowie rządu, sami „pomagają” Rosjanom w zbieraniu i prezentowaniu opinii publicznej kłamstw – a także dokładają do nich swoje. Jak w przypadku obecnej marszałek Sejmu Ewy Kopacz, która zapewniała, iż każdy kawałek ziemi w miejscu katastrofy był przekopany na głębokości jednego metra. Po czym szczątki, elementy wraku, rzeczy ofiar, były znajdowane przez archeologów, a także przez zwykłych turystów. Były minister w kancelarii premiera – Tomasz Arabski, wysłany obecnie służbowo na upragnioną placówkę do Madrytu – zapewniał nas, że z jego ust wcale nie padły słowa, iż „trumny w Polsce nie będą otwierane”. Słowa, które usłyszały rodziny w Moskwie. Do tego stosu, swoje dołożył też minister Jerzy Miller, przypomina red. Gargas:
Trudno na przykład zapomnieć, ile razy minister Jerzy Miller, szef komisji badającej katastrofę, zapewniał, że właśnie otrzymał od Rosjan wierną kopię zapisów czarnych skrzynek. Minister poświadczał to własnym podpisem! A potem okazywało się, że słowo prominentnego członka polskiego rządu jest niewiele warte, bo kopie były wybrakowane.
Do tego wszystkiego dochodzą działania Rosjan w miejscu katastrofy – działania, które bardziej niż na zabezpieczanie lotniska w Smoleńsku, wyglądały na zacieranie śladów: wycinka drzew, betonowanie drogi, czy wybijanie okien we wraku TU-154.
mc/Gazeta Polska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154426-w-obliczu-wypadku-drogowego-policja-dokonuje-skrupulatnych-pomiarow-w-wypadku-katastrofy-smolenskiej-prawidlowo-nie-zmierzono-nawet-wysokosci-tzw-pancernej-brzozy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.