Ahmed Zakajew w "The Sunday Telegraph": "Nikt spośród osób, które znały Bierezowskiego, nie sądzi, że to było samobójstwo"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Brytyjski dziennik "The Sunday Telegraph" (niedzielne wydanie "The Daily Telegraph") publikuje obszerny artykuł poświęcony śmierci Borysa Bierezowskiego - oligarchy, który pomógł Putinowi dojść do władzy, a później stał się jego głośnym krytykiem, wreszcie emigrantem w Wielkiej Brytanii.

Przypomnijmy, tydzień temu Bierezowski został znaleziony martwy w swoim londyńskim mieszkaniu. Zdaniem brytyjskiej policji, było to samobójstwo.

CZYTAJ TAKŻE: Jednak samobójstwo? Policja nie znalazła śladów przemocy ws. Bierezowskiego. Miliarder miał się powiesić

"The Sunday Telegraph" rozmawiał o tej sprawie z Ahmedem Zakajewem, premierem rządu czeczeńskiego, który również mieszka w Londynie.

"Nie wierzę, by było to samobójstwo. Mój przyjaciel nie odebrałby sobie życia" - mówi Zakajew.

"The Sunday Telegraph" przypomina, że - jak ujawnił w kwietniu MI5 - Zakajewa próbowano zabić. Dlatego ma on - zdaniem gazety - szczególne powody, by widzieć długą rękę Kremla tam, gdzie inni widzą przypadek.

Brytyjska gazeta przypomina, że krytycy Kremla giną często: Anna Politkowska, Aleksander Litwinienko, liczni działacze czeczeńscy, z których jeden zginął w Katarze; rosyjski wywiad wysadził w powietrze jego jeepa.

"Najpierw Anna została zastrzelona w Moskwie, potem Aleksander został otruty w Londynie. Moje życie jest w stałym niebezpieczeństwie. A teraz Borys Bierezowski zostaje nagle znaleziony martwy. Nie jestem głosicielem teorii spiskowych, ale ta sprawa wywołuje niepokojące pytania" - mówi Zakajew, który znał wszystkie ofiary osobiście.

"Nikt spośród osób, które znały Bierezowskiego, nie sądzi, że to było samobójstwo. Wiemy, że rosyjskie służby specjalne podejmują na całym świecie działania wymierzone w przeciwników Putina i każdego, kto krytykuje jego rząd. Ta śmierć jest częścią tego modelu".

"The Sunday Telegraph" przypomina również o kłopotach Bierezowskiego, zwłaszcza biznesowych. W zeszłym roku przegrał on proces - o 3 miliardy funtów - który wytoczył pupilowi Kremla, również rezydującemu w Londynie, Romanowi Abramowiczowi. Rozprawa kosztowała Bierezowskiego miliony. Oligarcha musiał wydać też 100 milionów funtów na porozumienie rozwodowe z byłą żoną oraz późniejszą partnerką życiową. Do tego dochodzą informacje, że wyprzedawał on obrazy.

Zdaniem Zakajewa jednak - który niedawno rozmawiach z oligarchą - Bierezowski nie mógł popełnić samobójstwa, ponieważ "kochał życie".

"Gdy rozmawialiśmy ostatni raz, śmialiśmy się i wspominaliśmy wspólne przeżycia. Jego nastrój był dobry, nie była to osoba, która rozważa odebranie sobie życia. Miał wiele planów biznesowych" -mówi Zakajew.

"The Sunday Telegraph" informuje, że Bierezowski planował na poniedziałek (1 kwietnia) podróż biznesową do Izraela, zarezerwował nawet hotel.

Zakajew dodaje:

"W 2006 roku rosyjski parlament przyjął z inicjatywy Putina ustawę pozwalającą służbom specjalnym na likwidowanie "wrogów państwa" na terenie Rosji, ale i poza Rosją. Teoria samobójcza jest bardzo wygodna dla każdego, tak dla władz rosyjskich, jak i brytyjskich. Gdyby okazało się, że doszło do jeszcze jednego morderstwa na osobie szukającej schronienia w Wielkiej Brytanii, zdyskredytowałoby to Londyn i zaszkodziło wizerunkowi tego kraju."

"Musimy oczywiście poczekać na wyniki policyjnego śledztwa, ale na teraz to nie wydaje się trzymać logiki. Jeżeli ktoś się wiesza, to albo sznur i mocowanie pękają - w takim przypadku człowiek przeżywa, albo wszystkie elementy wytrzymują - i wówczas człowiek ginie. Jakim więc cudem [martwego] Borysa znaleziono na podłodze?"

Zdaniem Zakajewa, wszystkie niepowodzenia, które spotkały Bierezowskiego, jedynie "wzmocniły go".

"Wiem, że moje życie jest także stale zagrożone, ale zaprzestanie walki, zniknięcie, byłoby zdradą tych wszystkich przyjaciół, którzy zginęli" - podsumowuje Zakajew.

Sil

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych