Nasi zachodni sąsiedzi potrafili być przez całe wieki wzorem pobożności dla Polaków. Dziś chrześcijaństwo wypierane jest w Niemczech przez inne religie, zwłaszcza przez islam. Coraz więcej osób deklaruje się jako niewierzący, co jeszcze w latach 80. XX wieku było nie do pomyślenia.
O zmieniającej się, a raczej zanikającej wierze Niemców rozmawiamy z mecenasem Stefanem Hamburą, pochodzącym z Polski adwokatem mieszkającym w Berlinie.
Czy na co dzień widać postępującą ateizację Niemców? Zauważa pan takie zmiany u swoich niemieckich przyjaciół, znajomych?
Tak, zauważam. Takim widocznym znakiem są coraz bardziej pustoszejące kościoły. Coraz częściej desakralizuje się je i przeznacza dla zupełnie innych celów. Niekiedy po jakimś budynku trudno poznać, że była tu świątynia.
Niemcy odchodzą od chrześcijaństwa, ale wielu z nich próbuje szukać jednak szczęścia w religii, jednak w tradycji daleko pozaeuropejskiej, bądź to w buddyzmie. Często Niemcy poszukują wiary u swoich współmałżonków i przechodzą na islam. Tak więc jest to z jednej strony ateizacja, ale widoczna jest tęsknota za wiarą, jej poszukiwanie poprzez – takie niemieckie słowo – ersatz, czyli namiastki, czegoś zastępczego.
Czyli Niemcy, podobnie jak inni ludzie, potrzebują duchowości, religii i Boga?
Tak, potrzebują wiary. Ale jednocześnie sprawy religijne stają się sprawą prywatną, mocno indywidualną. We własnych czterech ścianach.
Kiedyś nie do wyobrażenia było, aby Niemiec mógł powiedzieć o sobie lub wpisać do dokumentu urzędowego, w rubryce – Konfession, czyli wyznanie – słowa: ateista. Bycie członkiem jakiegoś Kościoła było przywilejem wolnego człowieka. Czy to się też zmienia?
Tak, zmienia się to. W Niemczech były niegdyś dwa główne wyznania – rzymsko-katolickie i ewangelickie. Potem wymyślono, że płaci się podatki na wybrane przez siebie Kościoły. No i zaczął się problem. Wiele osób występuje ze wspólnot religijnych, aby nie płacić tego podatku kościelnego.
Czyli to połączenie wiary z fiskalizmem zabija wiarę?
Tak jest. Niemcy nie deklarując się jako wierzący, uważają iż będą mieli być może trochę więcej pieniędzy. Jak to się kończy nie tylko dla wiary, ale i dla Kościoła instytucjonalnego, łatwo się domyślić.
Gdzie by pan widział główne przyczyny kryzysu wiary wśród Niemców? To przecież była bardzo wierząca nacja. Co się z nią stało?
Podwyższanie statusu materialnego ma tu swój wpływ. Jest takie powiedzenia – „jak trwoga, to do Boga”, a tutaj jest rozwinięta pomoc socjalna. Dla społeczeństwa niemieckiego substytutem samopomocy jest państwowy program socjalny, słynny Hartz IV. To jest zagwarantowanego dla każdego, kto sobie nie radzi w życiu.
Czy nie pomógł Niemcom w odnalezieniu swej tożsamości pontyfikat Benedykta XVI?
Nie do końca. Owszem pojawił się na początku element euforii. To było naprawdę szczere. Ten słynny tytuł z bulwarowego „Bilda” – „Wir sind Papst” – Jesteśmy papieżem.
A teraz, o dziwo, wiele osób w Niemczech, było zadowolonych, że papież abdykował i że już go nie będzie na Stolicy Piotrowej.
To smutne. A czym to było spowodowane?
To pewnie wiązało się z tym, że w oczach Niemców, Benedykt XVI był srogim wyznaniowo papieżem. Szybko przekonali się, że nie mogą od niego oczekiwać jakichś ruchów quasi-postępowych.
A czy w Berlinie, tam gdzie pan mieszka, widać Wielkanoc?
Tak, da się zauważyć. Przede wszystkim po dużej liczbie turystów. No i w mediach pokazywane są uroczystości w Rzymie, ale też była procesja w Wielki Piątek, jednak pogoda nie dopisała i zjawiło się na niej zaledwie kilkaset osób.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154207-nasz-wywiad-stefan-hambura-niemcy-odchodza-od-wiary-ale-wielu-probuje-szukac-szczescia-w-religii-pozaeuropejskiej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.