Tęczowa flaga nad MEN. Płeć, jako „zjawisko przejściowe”. My, Polacy, nie możemy być gorsi od Niemców

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Gdy kiedyś zahaczono Konrada Adenauera o słabość jego ministra spraw zagranicznych Heinricha von Brentano do mężczyzn, kanclerz odparł: „Ze mną nie próbował, a jak długo do mnie się nie dobiera jest mi egal”.

Homoseksualna orientacja była wówczas ukrywana, a niemieckie prawo jeszcze nie tak dawno przewidywało kary za męsko-męskie flirty. Na propozycje wykreślenia tego zapisu z kodeksu, szef lewicowego rządu Helmut Schmidt zareagował: „Nie jestem kanclerzem pedałów”. §175 usunięto dopiero po objęciu władzy przez chadeków, ale homoseksualizm wciąż łamał kariery. W 1983 r. stracił posadę generał Günter Kiessling, a w 1995 r. minister spraw wewnętrznych Saksonii Heinz Eggert. Ale i to uległo zmianie.

Mamy w Niemczech więcej homoseksualistów niż bezrobotnych

- stwierdziła jedna z orędowniczek przyznania praw rodzinnych jednopłciowym parom, postkomunistka Christina Schenk z Partii Demokratycznego Socjalizmu, obecnie Lewicy. Schenk kazała wpisać do informatora o posłach Bundestagu, że jest lesbijką. Deputowany Johannes Kahrs z szeregów socjaldemokratów stwierdził, że jest to „sfera intymna” i choć sam jest gejem nie zamierza „występować z tęczową flagą na Christopher Street Day, w roli wzorcowego pedała SPD”. Przyznał tylko, że „żyje z kimś”. Koniec z końcem, gdy władzę w RFN objął różowo-zielony gabinet kanclerza Gerharda Schrödera zalegalizował tzw. związki partnerskie. Dziś stowarzyszenia homoseksualistów są już na innym etapie: żądają dla jednopłciowych par całkowitego zrównania praw rodzinnych z małżeństwami heteroseksualnymi. Sprawa niemieckich parlamentarzystów…

W chwili, gdy Alexander G. wystąpił w teleturnieju pt. „Das Quiz” - w pierwszym programie niemieckiej telewizji publicznej ARD, miał 46 lat. Nazwiska G. nie znam, bo go nie podano. Sam teleturniej nic szczególnego, za to Alex był przypadkiem szczególnym. Niczego nie ukrywał. Ani tego, że do programu zgłosił się dla pieniędzy, bo miał długi do spłacenia, ani tego, że kocha inaczej. A ponieważ formuła „Quizu” nakazuje występowanie w parach, przyszedł ze swym wybrankiem, młodszym o dwadzieścia lat Michelem P. Jego sprawa…

Para ta wyglądała następująco: Michel miał na sobie dżinsy, rozpiętą do pasa koszulę z krótkim rękawem i czapkę z daszkiem, spod której wystawały okulary i baki, a z tyłu płachta włosów opadających na plecy. Michel pracuje „w branży rozrywkowej”. Co robi? - nie powiedział. Alex przybył do studia we wzorzystej, czerwonej koszuli z długimi rękawami i „kołnierzem Słowackiego”, i z odsłoniętą głową. Głowa Alexa wymaga osobnego opisu: twarz nalana, bez zarostu, na wargach czerwona szminka, oczy podkreślone czarnym tuszem do rzęs, zamiast brwi - łuki namalowane brązową kredką, a powyżej, na końcu łysiny czołowej cienki pasek krótkich włosów, wygolonych „na Irokeza”. O gustach się nie dyskutuje, więc wyglądu Michela i Alexandra nie będę komentował. W każdym razie, gdy w nocnym klubie na Malcie pierwszy raz spojrzeli sobie w oczy, od razu wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. Ich sprawa…

Wykształcenia Michela nie znam, ponieważ pozostawił ten temat z inteligentnym niedomówieniem... Za to Alex pochwalił się, że skończył studia we Fryburgu. Pytań, których stopień trudności rósł wraz z wysokością wygranej, padło kilka. Udział Alexandra i Michela w „Quizie” zakończył się na tym za 10 tys. euro. Nie wiedzieli, co określa papierek lakmusowy. Ale nie opuścili studia z pustymi kieszeniami. Za odpowiedzi na łatwiejsze pytania skasowali 5 tys. euro. Ich sprawa i ARD…

Nie był to jednak finał występu jednopłciowych kochanków. Okazało się, że przyciągający uwagę, wyszminkowany osobnik z fryzurą „Irokeza” i manifestujący swą seksualną skłonność do mężczyzn jest nauczycielem jednej z berlińskich szkół. Po zobaczeniu przez rodziców w telewizji, kto uczy ich dzieci, wybuchł „skandal z belfrem”, jak opisały ekranowe spotkanie z Alexem G. w „Quizie” stołeczne bulwarówki. Sprawa Alexa, Michela, ARD, rodziców, ewentualnie ministra oświaty…

Między Odrą a Renem w ostatnich latach zrobiły furorę dwa slogany: „Schwul ist cool”, co w luźnym przekładzie znaczy: „Pedał jest na medal”, oraz „It's okay to be gay!", czego tłumaczyć nie muszę. W świecie polityki homoseksualiści dawno zyskali w Niemczech akceptację. W końcu, jak mawia burmistrz Berlina, socjaldemokrata Klaus Wowereit, też chłop, ale nie fanatyk., „polityka ocenia się po tym, co robi przy biurku, a nie w łóżku”. To właśnie on, Wowereit uruchomił lawinę wyznań kochających inaczej, gdy swe pierwsze wystąpienie w roli mera stolicy zakończył słowami: „I jeszcze coś, jestem pedałem. No i dobrze…”

Po nim do homoseksualizmu przyznał się - choć de facto wszyscy o tym wiedzieli - wicekanclerz i szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle. Po prostu przyszedł na urodziny Angeli Merkel ze swym facetem. Miłości mężczyzn do mężczyzn i kobiet do kobiet nie są dziś w RFN niczym wstydliwym. Więcej nawet, stają się modne. Kanał telewizji Pro 7 przeprowadził sondaż wśród młodzieży, którą spytał wprost: „Czy bycie gejem jest cool?" Ponad dwie trzecie młodych ludzi odpowiedziało, że… tak.

„Czy to normalne, że w stosunku płciowym mężczyźnie zastępuje kobietę facet? - spytał jeden z nastolatków w okazjonalnym talk show i został wybuczany przez rówieśników na widowni. Kto nie jest metro, czy bi - znaczy bezpłciowcem, tak trochę w tę, trochę w tę, pół na pół, czy chociaż gejem, nie jest cool. Ale może nim być. W tym duchu telewizja RTL2 wymyśliła program pt. „Schwul macht cool!”, a więc - że zostanę przy obiegowej leksyce luźnego przekładu - „Pedał zrobi cię na medal!”. Pomysłodawcy tego serialu zatrudnili czwórkę - jak sami reklamowali - „wspaniałych ekspertów od styling- und lifestyle”, która otrzymała za zadanie pokazać „jak z faceta typu macho zrobić współczesnego mężczyznę marzeń”.

W ręce homo-stylistów oddał się niejaki Edi z Monachium. Taka romantyczna dusza, lat 34, lubiąca i pisząca poezję, i marząca, by móc ją komuś poczytać. Poza tym nieśmiały Edi chciał być bardziej cool. Dla „czterech wspaniałych” nic prostszego. Najpierw przybrązowili go w solarium, potem zrobili makijaż, wydłużyli i pomalowali rzęsy czymś, co „nie puści nawet, gdy zapłacze”, wyskubali i ukształtowali brwi - wreszcie ufryzowali. W czasie spędzonym przez Ediego - kandydata na „współczesnego mężczyznę marzeń” w salonie kosmetycznym zmienili mu też wystrój mieszkania. Na zakończenie porażająco odmieniony poeta-amator, mądrzejszy o parę nazw kremów, pudrów, cieni i tuszów, ubrany w nową, specjalnie kupioną sexy-garderobę, mógł wreszcie poczytać swoje wiersze całej czwórce stylistów. Sprawa Ediego, stylistów, RTL2 i telewidzów…

My, Polacy, nie możemy być gorsi od Niemców. Też musimy iść z postępem, bo świat się zmienia! Ministerstwo Edukacji Narodowej zamierza ponoć wygumkować z podręczników szkolnych pasaże o jakichś omszałych, tradycyjnych wartościach i w to miejsce wpisać nauczanie o różnych wzorcach rodziny. Tak w każdym razie twierdzi „Rzeczpospolita”. Pani wiceprezes Kampanii Przeciw Homofobii Mirosława Makuchowska wyłuszcza:

Zależy nam, by w książkach dla uczniów znalazły się treści odzwierciedlające to, co faktycznie dzieje się w społeczeństwie, czyli nie tylko obraz rodziny jako mamy, taty i dzieci, ale także inne rodzaje rodzin.

Recenzent podręczników, prof. Bogdan Chazan, ginekolog-położnik z zawodu, zwierzył się, jak przed dwoma laty na jednym ze szkoleń przekonywano go, że płeć jest „zjawiskiem przejściowym”. No, to już nie jest sprawa Alexa, Michela, Ediego z Monachium, niemieckiej telewizji, ministra Westerwellego, czy Bundestagu. Chyba nasza…

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych