Radosław Sikorski znowu się zaperzył. Tym razem minister zdenerwował się na słowa lidera opozycji, który zapytał „jakiego kraju ministrem jest Sikorski?”. Minister spraw zagranicznych rządu, który pcha Polskę do śmiertelnie chorej strefy euro, tylko dlatego, że życzy sobie tego nasz zachodni sąsiad i ich zachłanna, uzależniona od eksportu gospodarka, straszy nawet pozwem sądowym za to pytanie.
Minister, który za pieniądze polskiego podatnika wydaje publikacje propagandowe szkalujące dobre imię Polski w oczach obcokrajowców, ma własne ego tak dużych rozmiarów, że chyba rzadko analizuje swe czyny. Gdyby było inaczej, to wówczas nie stroił by się w piórka wielce obrażonego za przewrotne, ale wcale nie pozbawione sensu pytanie, które go tak poruszyło.
Niewielu jest ministrów spraw zagranicznych innych, którzy jak Radosław Sikorski działałoby na szkodę racji stanu kraju, w którym jest kierownikiem ważnego resortu. Kilka faktów z ostatnich lat. Niegdyś powstający Gazociąg Północy porównał do paktu Ribbentrop-Mołotow. Gazociąg jednak powstał, ale w tym czasie Sikorski przeszedł zmianę poglądów politycznych i punktu widzenia na interes Polski. Ta konwersja objawiła się tym, że nie zrobił nic, aby zabezpieczyć drogę morską polskich portów, które ten gazociąg zablokował. Dał się zbyć zapewnieniom Niemców, że wszystko jest w porządku. A nie jest i wszyscy o tym wiedzą.
Kiedyś wielki anglofil. Dziś Sikorski strofuje i poucza Brytyjczyków na temat ich europejskości. W czyim imieniu ich obraża? W imieniu Polski? A może w imieniu innego kraju, któremu na razie nie wypada robić takich połajanek? Wysyła więc ten kraj naszego Radzia niczym brzdąca, który chce się za wszelką cenę przypodobać „starszym chłopakom” i rzuca skórkę od banana upartym "Brytolom" pod nogi.
Jednak wychodzi na to, że Radosław Sikorski, jest „wszechstronnym” ministrem spraw zagranicznych. Ostatnio wcielił się w rosyjskiego propagandzistę, który powiedział, że jeśli zostanie Polsce zwrócony wrak tupolewa, to pewnie opozycyjny polityk znajdzie w nim ślady po bombie atomowej. Bardzo śmieszne! A jak pożyteczne! Pytanie za sto punktów – komu takimi tekstami przysługuje się nasz nadąsany Radosław Sikorski?
Na dodatek powtórzył on przy tym swoją indywidualną tezę, że wrak ma jedynie wartość symboliczną i nie jest on już dowodem. Skonfudował tym polską prokuraturę, ale można założyć się o każde pieniądze, iż ucieszyło funkcjonariuszy kremlowskich. Teraz na jakiekolwiek zapytanie z naszej strony o zwrot naszej własności dla celów śledztwa, towarzysze z KGB z przyjemnością zacytują Radosława Sikorskiego. I jak, panie ministrze, samopoczucie? Nie uwiera ten mundurek mudżahedinów afgańskich ze słynnego zdjęcia, którym się pan szczyci? Dziś po czyjej jest pan stronie?
Spróbujmy odpowiedzieć na koniec, czyim ministrem jest Radosław Sikorski. Według opinii bardzo wielu Polaków Sikorski nie reprezentuje on interesów Polski. Więc czyje?
Niemców? Rosjan? Nie, to byłaby przesada. Oni mają swoich ministrów, a taki pomagier, który zmienia poglądy w zależności od tego, w którą stronę wiatr powieje, na niewiele im się przyda. Owszem, jest pożyteczny, ale obdarzać zaufaniem kogoś, kto w poufnej rozmowie z pewnym dyplomatą twierdzi, że „Niemcy to koń trojański Rosji”, aby za kilka lat w stolicy tychże Niemiec wygłosić wiernopoddańcze i pełne ufności peany na cześć "konia trojańskiego"? To tak jakbyśmy chcieli oddać jakiemuś mechanikowi do naprawy samochód po tym, gdy podsłuchaliśmy, że ten mechanik wrzuca nam kostki cukru do baku.
Radosław Sikorski bardzo chce, aby ktoś w Polsce uznał go za „ministra Rosji” lub „ministra RFN”. Mógłby się wówczas stroić w piórka cierpiętnika atakowanego przez szowinistyczną opozycję.
Radosław Sikorski rzeczywiście nie jest ministrem jakiegoś kraju, on przeistoczył się w ciągu kilku lat w kosmopolitę o bliżej nieukształtowanych poglądach na politykę zagraniczną kraju, w którym dzięki Donaldowi Tuskowi ma w ręku resort spraw zagranicznych. Parafrazując klasyka dyplomacji i polityka angielskiego - Henriego Johna Temple'a: Sikorski nie ma swoich poglądów, a jedynie swoje interesy. SWOJE! A to już w zupełności wystarczy, aby uznać, że nie jest polskim ministrem spraw zagranicznych.
Minister Sikorski czuje się kandydatem na jakąś funkcję ponadpaństwową w Unii Europejskiej. Tam nie jest się wybieranym w wyborach krajowych, więc nie trzeba zabiegać o poparcie krajowego elektoratu. Nawet przeciwnie - działanie na rzecz własnego kraju, zwłaszcza w opozycji do wielbionej Rosji, jest niemile widziane przez kosmopolityczną śmietankę towarzyską zachodniej Europy. Radosław Sikorski o tym wie, a polska polityka zagraniczna odczuwa tę jego wiedzę na własnej skórze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/153978-minister-sikorski-jest-bardzo-wszechstronnym-szefem-dyplomacji-szkoda-ze-tak-malo-w-obronie-interesow-naszego-kraju
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.