Gowin ramię w ramię z Wałęsą: „homoseksualiści muszą wiedzieć, że są mniejszością i do mniejszych rzeczy się przystosować"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Jan Lorek
Fot. Jan Lorek

Festiwalu oskarżeń o homofobię ciąg dalszy wkrótce nastąpi.

Obiektem znów będzie minister sprawiedliwości, który w czasie spotkania ze studentami UW stwierdził, że zgadza się ze zdaniem Lecha Wałęsy w sprawie wykorzystywania "ideologii gejowskiej" jako oręża walki politycznej. Zaznaczył, że to jego osobiste stanowisko.

Gowin był w środę na Uniwersytecie Warszawskim uczestnikiem spotkania zorganizowanego przez organizację "Młodzi dla Polski" i Samorząd Studentów UW.

Jeśli pytacie mnie o mój osobisty stosunek do "paramałżeństw" homoseksualnych, to trzeba rozróżnić dwie rzeczy: tolerancję, na którą zasługuje każdy z nas, niezależnie od orientacji seksualnej. Orientacja seksualna jest osobistą sprawą każdego człowieka

- powiedział studentom.

Natomiast zupełnie czym innym jest próba uczynienia z tej sprawy prywatnej, jaką jest orientacja seksualna, sztandaru walki politycznej pod hasłami jakiejś ideologii gejowskiej. Takiej ideologii jestem przeciwny, tutaj całkowicie zgadzam się z prezydentem Wałęsą

- mówił na spotkaniu na UW.

Gowin nawiązywał do wypowiedzi Lecha Wałęsy, który na początku marca w TVN24 powiedział, że homoseksualiści "muszą wiedzieć, że są mniejszością i do mniejszych rzeczy się przystosować".

Doprowadziliśmy do tego, że ta mniejszość wchodzi na głowę większości

- mówił. Dopytywany, czy homoseksualista powinien siedzieć w ostatniej ławie w Sejmie, odparł:

Oczywiście, że tak. Jak sprawiedliwość to sprawiedliwość. (...) A nawet jeszcze za murem. Jestem demokratą w stu procentach, ale nie żeby jeden procent wchodził mi na głowę.

Gowin przypomniał, że jako minister sprawiedliwości stoi na gruncie konstytucji i musiał podczas debaty w Sejmie sprzeciwić się wszystkim projektom ws. związków partnerskich.

Jako minister sprawiedliwości stoję na gruncie konstytucji, a konstytucja jednoznacznie stwierdza, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. W związku z tym niezależnie od tego, co sam uważam na temat "paramałżeństw" homoseksualnych, miałem obowiązek stwierdzić, że wszystkie projekty omawiane w Sejmie były sprzeczne z konstytucją

- podkreślił.

Zaznaczył, że wtedy spadła na niego "lawina krytyki" - zwłaszcza od partyjnych kolegów.

Dzisiaj - zwłaszcza po wypowiedzi prezydenta Bronisława Komorowskiego już prawie nikt nie kwestionuje, że miałem rację

- dodał. Gowin pytany o stosunek do legalizacji związków partnerskich powiedział, że jest przeciwny przyznawaniu takiego statusu parom heteroseksualnym.

Jeśli chodzi o związki partnerskie heteroseksualne, to jestem przeciw, ponieważ mogą one zawierać ślub kościelny, ślub cywilny lub żyć w tzw. konkubinacie, który wiąże się z określonymi prawami i obowiązkami. Czy potrzebna jest jeszcze czwarta forma pośrednia miedzy ślubem a konkubinatem? (...)

Jeśli utworzymy tę czwartą, to może za chwilę ktoś będzie chciał tworzyć półzwiązki partnerskie albo ćwierćzwiązki partnerskie. To wszystko wydaje mi się pozbawione sensu

- dodał.

Premier Donald Tusk powiedział w połowie marca, że w ciągu dwóch miesięcy do Sejmu powinien trafić projekt PO dot. związków partnerskich.

I wiele na to wskazuje, że będzie to jeden projekt. Ale, tak jak wspomniałem, gdyby się miało okazać, że jakaś grupa posłów w Platformie kategorycznie będzie domagała się własnego projektu, ja nie będę stawiał sprzeciwu

- powiedział szef rządu.

Pod koniec stycznia Sejm odrzucił trzy projekty ustaw w sprawie związków partnerskich: i autorstwa PO, i złożone przez Ruch Palikota oraz SLD. Przeciwko odrzuceniu projektów głosowali wszyscy posłowie SLD i RP. Oprócz posłów PiS i SP, którzy wnioskowali o odrzucenie ich w pierwszym czytaniu, przeciw projektom głosowali też posłowie PSL oraz ponad 40 posłów PO, w tym minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Przed głosowaniem Gowin, uważany za lidera konserwatywnej grupy w Platformie, oceniał, że projekty regulujące tę kwestię - w tym przygotowany w klubie PO – były niekonstytucyjne.

Po tym głosowaniu spekulowało się o dymisji ministra sprawiedliwości, premier jednak po rozmowach z Gowinem i kilkudniowym spektaklu medialnym zdecydował o pozostawieniu go na stanowisku.

PAP, znp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych