Pies z wami tańcował, prymitywna redakcjo prymitywnej telewizji. Nie wiadomo, jacy będą następcy, ale na pewno lepsi, bo już gorzej być nie może

Lubię, gdy Merkel się spolszcza, zamiast Tusk miałby się zniemczać. I popatrzcie Państwo jak to rzeczywiście jest – de gustibus non disputandum est. A kogo by podesłać Putinowi? Środę, Szczukę? No nie, tak źle to ja jednak nikomu nie życzę.

Choć przecież kobieta (?) zmienną jest, co najlepiej udowodniła pani Grodzka. A może pod wpływem Millera i Biedroń się zmieni. Obaj kandydowali z Gdyni (niestety, bo to moje miasto) i Pan Leszek ma salon (czytaj: biuro poselskie) w dawnym INTER-KLUBIE, miejscu kiedyś rozrywkowym. Nas, szczeniaków nie wpuszczano tam, choć bardzo chcieliśmy oglądać Lidkę – królową portu. A - przyznam się – ciekawość była silniejsza niż strach, że ze szkoły wyleją. Jakoś tam z kolesiami właziłem. Można to potraktować jako trenowanie uporu i zaradności: wyrzucą drzwiami, próbuj oknem. Potem - w pracy reportera – okazało się przydatne. Dziś młodzi buszują w INTER, ale … NECIE. I potem mają ociężałe tyłki. Tu zawalik, tam hemoroidy, a i stawy trzeszczą.

Pamiętam jak Tomek Hopffer wyciągał żurnalistów na zieloną trawkę. Biegały chudziutkie speakerki, pociły się grubasy. Było biedniej, ale wesoło. Teraz na Woronicza szpilki na parkingu nie wetkniesz. Zajeżdżają gwiazdory w wypasionych limuzynach, a na wizji indywidualności brak. Brzydkie to, jakby obowiązywała antyselekcja, w dodatku wystraszone, a często i głupie.

Ale, oryginał jest, objawił się. Czytam nazwisko: Kubalica. Miejscowy sportowy dyrektor. Nie zajął się jednak sportem – wypowiedział się o Franciszku. Skandalicznie krytykuje Papieża i swojego pracodawcę za przesyt katolicyzmu na antenie TVP. Kiedyś, po tym co zrobił, zostałby natychmiast mianowany prezesem firmy. Miejmy nadzieję, że teraz będzie odwrotnie.

Kubalica pisze: „A ja mam w nosie to kto zostanie Papieżem,”. Tyle, że zupełnie nie jest interesujące, co ten pan ma w nosie. Poprzednio, obecny „sportowiec” zajmował się kadrami, ale stracił stanowisko po aferze z protekcyjnym przyjmowaniem do pracy z poręczenia „kancelarii Prezydenta”. To była najostrzejsza podpucha i potem wielki śmiech. Ale te cztery czy pięć tysięcy naprawdę zaprotegowanych w TVP trzyma się dobrze.

Kubalica poszedł na sport. Na nieszczęście kibiców. Może ten prymitywny atak karzełka to chęć za wszelką cenę zwrócenia na siebie uwagi, może akt desperacji – bo grozi mu zwykły wykop. Też bywa.

Pies z wami tańcował, prymitywna redakcjo prymitywnej telewizji. Nie wiadomo, jacy będą następcy, ale na pewno lepsi, bo już gorzej być nie może.

Ryba nie psuje się od ogona. Śmierdzi od pyska. Tymczasem buźka na zbliżeniu to główny obrazek wszystkich TV. Nie powinna być paskudna. I nie chodzi o łysość pały, o dzioby na nosie, czy odstające uszy (choć przykro, gdy dominują takie facjaty). Chodzi o twarz. Jest na niej widoczne jak na dłoni wszystko, co mądrujący się bezpardonowo w naszym domu, ma w środku – w głowie i sercu. To nie może być atrapa. Konkursy, różne wybory to jak dotąd głównie partyjny nepotyzm, nienaturalny dobór dających sobą dysponować za cenę stołka. Ci posłuszni wykonawcy wybierają takich samych. A nawet głupszych, aby potem spać spokojnie, że młode wilki nie wygryzą.

W telewizji zawsze tak było, że jej prezes miał dwa ramiona do spraw stricte politycznych. Np. Maciej Szczepański miał Ambroziewicza ale i Cześnina. Gdy jeden z zastępców wydawał się zbyt mocny wysuwało się do przodu drugiego. I tak na zmianę. Teraz Prezes Braun ma dwóch wice – Zalewskiego i Piwowara. Oni oczywiście mają swoje odwody. Reszta podnieca się: zyskuje mój, czy nie mój. Od tego zależy aktualna pozycja i zarobki hierarchicznej drabinki.

A ci na dole? Też są jakoś tam powiązani. Tylko nieliczni usiłują zachować jako taką  niezależność. Ale żeby to było możliwe muszą uważać, gimnastykować się – taki slalom, bez trzymanki.

Felieton ukazał się na SDP.PL. Polecamy!