Sejmowa komisja spraw zagranicznych opiniuje kandydaturę Tomasza Arabskiego na ambasadora w Hiszpanii. Na początku posiedzenia były wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski z PiS zaapelował do Radosława Sikorskiego, aby wycofał te kandydaturę i do Tomasza Arabskiego, aby honorowo zrezygnował z ubiegania się o posadę ambasadora w związku ze wznowionym śledztwem dotyczącym organizacji lotów do Smoleńska w kwietniu 2010 r.
Apele nic nie dały. Minister spraw zagranicznych rozpoczął więc przedstawianie kandydata.
Był bardzo wysoko oceniany przez współpracowników w rządzie - w tym przeze mnie, jak i przez pana premiera Donalda Tuska. Zajmował się też polityką zagraniczną
– mówił Sikorski, towarzysząc premierowi i briefując szefa rządu przed zagranicznymi spotkaniami.
Szef MSZ podkreślił, że Arabski kilkakrotnie przebywał w Hiszpanii oraz spotykał się z politykami tego kraju w Polsce.
Osobiście zna szereg kluczowych postaci w polityce hiszpańskiej. (…)
Hiszpańska prasa komentując rozwój relacji polsko-hiszpańskich, kilkakrotnie zwracała uwagę na aktywności ministra Arabskiego.
Sikorski wspomniał też, że Arabski jest członkiem Ośrodka Studiów Wschodnich. Wymieniał tez jego doświadczenie z pracy w mediach. W latach 1991-92 pracował jako korespondent Dziennika Bałtyckiego oraz Wieczoru Wybrżeża w Madrycie, w l 90. był dziennikarzem i korespondentem radiowym – współpracował z Radiem Plus, Radiem Wolna Europa, Radiem Zet. Później również na stanowiskach kierowniczych w mediach.
Ma więc też doświadczenie w kierowaniu zespołami ludzi
- mówił szef MSZ.
Był członkiem Krajowej Rady Katolików Świeckich przy Konferencji Episkopatu Polski, a w ostatnich latach przewodniczącym tej rady, był przedstawicielem Polski w europejskim stowarzyszeniu zrzeszającym organizacje chrześcijańskie. Odznaczony przez papieża Jana Pawła II medalem Pro Exclesia.
Chciałbym zapewnić komisję, ze uważam pana ministra Tomasza Arabskiego za doskonałego kandydata na naszego ambasadora w Madrycie i serdecznie rekomenduję jego kandydaturę
- zakończył Sikorski.
Sam Arabski przedstawiając swój plan pracy zaczął od trudnej sytuacji ekonomicznej w Hiszpanii.
Relacje Polski Hiszpanii powinny służyć budowie otwartej, solidarnej Europy
- wypowiadał dość okrągłe, zwyczajowe zdania kandydat na ambasadora. Mówił o wzmacnianiu wizerunku Polski w Hiszpanii, o planowanym promowaniu polskiej marki.
Stwierdził, że wizerunek Polski w Hiszpanii poprawia się „od dawna”.
Wygłosił też krótki wykład historyczny o tym, jak Rycheza, córka Władysława Wygnańca została hiszpańską królową.
Następnie wspomniał o bilansie handlowym z Hiszpanią.
Zapowiedział działanie na rzecz przeciwdziałania marginalizacji państw aspirujących do strefy euro.
Wśród priorytetów polskiej polityki zagranicznej, którą chciałby wypełniać wymienił m.in. „intensywność wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony” i ogólnie rozumiane szerzenie demokracji.
Zdaniem Arabskiego warto brać przykład z polityki energetycznej Hiszpanii wykorzystującej energię odnawialną i doceniającej potrzebę dywersyfikacji dostaw gazu.
Zapowiedział zabieganie o udział Polaków w instytucjach międzynarodowych.
Ambasada jest widoczna na politycznej mapie Madrytu, Chciałbym, aby była widoczna bardziej.
Tu mówił o imprezach popularyzujących polską kulturę, a także wydarzenia organizowane na bazie think tanków, wykorzystywanie rocznic historycznych do budowania polskiego wizerunku.
Zakończył koniecznością zacieśnienia współpracy z księstwem Andory, przy którym zostałby ambasadorem akredytowanym.
Na początku dyskusji Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski. Wspomniał o uchyleniu umorzonego śledztwa ws., organizacji lotów. Dojdzie do kolejnego śledztwa.
Przypomniał raport NIK, w którym negatywnie oceniono pracę szefów KPRM w związku z organizacją lotów VIP.
Pan Tomasz Arabski jest osobą, która będzie przesłuchiwana w tym śledztwie, na pewno w charakterze świadka. Nie można też wykluczyć, że pan Tomasz Arabski może być w przyszłości podejrzanym w tej sprawie. Tego nie wiemy. To rozstrzygnie prokuratura.
Natomiast wysoka komisja przed podjęciem decyzji o wysłaniu bądź też nie pana Tomasza Arabskiego na stanowisko ambasadora do Madrytu i przyznania mu także immunitetów dyplomatycznych, powinna mieć pełnię wiedzy na temat tego, jakie to okoliczności zadecydowały, iż sąd uznał, że należy to śledztwo prowadzić nadal.
Dlatego – powiedział Mularczyk – „z punktu widzenia polskiej racji stanu, aby nie wysyłać na placówki osób, które hipotetycznie mogłyby być podejrzanymi w sprawie nieprawidłowości przy organizacji wyjazdu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska. Gdyby tak się stało, byłoby to niedobre dla polskiej dyplomacji, dla polityki zagranicznej, gdyby trzeba było pana Arabskiego w trakcie kadencji ścigać.
Byłby to wstyd dla pana, panie ministrze i też dla pana, panie przewodniczący
- dodał Mularczyk.
Stwierdził, że komisja powinna się wstrzymać z decyzją i poprosić o uzasadnienie decyzji sądu.
Nie jest to wniosek polityczny, nie chcę dokuczyć panu Arabskiemu czy panu, panie ministrze, ale nie chciałbym żebyśmy musieli pana odwoływać np. za dwa lata
- zakończył poseł SP.
Szef MSZ odparł na to, że immunitet dyplomatyczny nie dotyczy jakichkolwiek procedur czy instytucji polskich. Dodał, że śledztwa smoleńskie dotykają różnych instytucji, zarówno w centrali, jak i na placówkach. Przypomniał, że wyjaśnienia składali ambasadorowie Bahr czy Najder.
Wówczas głos próbował zabrać Antoni Macierewicz, by – jak powiedział – przedstawić posłom kilka faktów dotyczących wczorajszego posiedzenia sądu, nieznanych posłom z komisji spraw zagranicznych. Przewodniczący Grzegorz Schetyna nie chciał dopuścić Macierewicza do głosu.
Ten jednak zdołał powiedzieć, że rodziny pokrzywdzonych będą mogły – posiadając już status pokrzywdzonych – będą mogły składać wnioski o wezwanie Tomasza Arabskiego do zeznań.
Będzie pan wezwany do sądu jako podejrzany
– zakończył Macierewicz.
Wniosek Arkadiusza Mularczyka odrzucono.
Pierwsza w dyskusji głos zabrała Anna Fotyga z PiS.
Słuchając pana wystąpienia – z dużym zaciekawieniem, przyznaję – stwierdziłam, że być może byłby pan dobrym korespondentem jakiegoś publicznego medium w Hiszpanii, bo dostarczałby pan zapewne ciekawych informacji o Hiszpanii polskim czytelnikom czy słuchaczom. Natomiast zadania ambasadora są zupełnie inne.
Ambasador bardzo dokładnie musi orientować się w polskim ustroju, w zależnościach konstytucyjnych. Jeśli weźmie się tylko pod uwagę ten jeden element, to pan był właśnie osobą, która tak naprawdę doprowadziła do poważnego uszczerbku w funkcjonowaniu Konstytucji w Rzeczypospolitej.
To pan, jako urzędnik – bo był pan tylko urzędnikiem, nie był pan nawet ministrem konstytucyjnym – bez żadnej samodzielnej roli podważał konstytucyjne uprawnienia prerogatywy głowy państwa.
Przypomnę wszelkie pańskie skandaliczne wypowiedzi dotyczące chociażby samolotu prezydenta, jego uprawnień do reprezentowania Polski na zewnątrz.
Jesteśmy obydwoje gdańszczanami, ale ja pana po raz pierwszy spotkałam, kiedy pojawił się pan w kancelarii prezydenta jako szef kancelarii premiera, a ja pełniłam wówczas funkcję szefa kancelarii prezydenta i przyznam, że byłam zaskoczona poziomem nieznajomości zasad dyplomacji, w tym protokołu dyplomatycznego. Omawialiśmy wtedy wspólną wizytę prezydenta i premiera na szczycie UE w 2008 roku. Pan po prostu z rozbrajającym uśmiechem przyznał, że nie bardzo może o tym rozmawiać, bo nie ma takiej wiedzy, ale po prostu pan wie, jak reprezentować interesy premiera.
Chcę przypomnieć, że jako ambasador miałby pan reprezentować interesy Rzeczpospolitej. Jako wysoki urzędnik państwowy też pan reprezentował interesy Rzeczpospolitej, nie swojego politycznego mocodawcy.
Pańskie zachowanie w Moskwie. Już nie mówię o samym przygotowaniu, to oceni sąd, są lepsi ode mnie na tej sali, którzy będą zapewne poruszali ten wątek. Ja natomiast chcę przytoczyć sprawy już po katastrofie smoleńskiej, kiedy to pan tak naprawdę reprezentował interesy strony rosyjskiej zapewniając polskich obywateli, przebywających tam w tragicznej sytuacji, w szoku, członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o tym, że wszystko jest w porządku, że rząd wszystkiego dopatrzył – jak było w rzeczywistości, już teraz wiemy. I też pan ich zapewniał, że prawo nie pozwala na otwieranie trumien. To jest moja dzisiejsza rozmowa jeszcze z członkami rodzin, którzy potwierdzili, że to pan był tą osobą, która gwarantowała zgodność z prawem łamania prawa polskiego, czyli dochowania pochówku ofiar katastrofy smoleńskiej bez stosownych procedur zawartych w prawie krajowym.
Chciałabym też jeszcze odnieść się też do czysto praktycznych spraw dyplomatycznych. Pańskie zachowanie jako szefa kancelarii w relacjach dyplomatycznych, czyli w przeciwieństwie do tego, co gwarantował nam przed chwilą pan minister Sikorski było zachowaniem wskazującym co najmniej na skrajną niekompetencję. Bo to pan uczestniczył na początku, w pierwszych miesiącach 2010 r., w rozmowach z wysokimi przedstawicielami, politykami strony rosyjskiej w całkowicie niedyplomatycznych okolicznościach. Pan się spotykał, przepraszam, po restauracjach, bez stosownych notatek. Ja, panie przewodniczący, bym chętnie zobaczyła notatkę - mamy dostęp do informacji niejawnych - chętnie zobaczyłabym notatkę dyplomatyczną z tej rozmowy pana ministra Arabskiego ze swoimi partnerami, kiedy to uzgadniał wizytę premiera i prezydenta. jakie elementy były wówczas brane pod uwagę.
Pan nie potrafił zadbać o bezpieczeństwo – wówczas – głowy państwa, nie ma żadnych gwarancji, że zadba pan o to bezpieczeństwo głowy państwa, kiedy będzie odwiedzała Hiszpanię, przyjazną nam Hiszpanię. Wszystkie państwa analizy dotyczące Hiszpanii są prawdziwe, zwłaszcza, że myślę, że zadbała o to kompetentna polska dyplomacja, by miał pan rzeczywiste, wiarygodne oceny.
Odnosząc się jednak do wniosków, które pan wysnuwa, powiedziałbym, że są one zupełnie sprzeczne z polskim interesami, choćby najprostszy o wspólnych interesach, konsultacjach.
Fotyga wskazała, że jeśli chodzi o politykę sąsiedzką, trzeba rozmawiać z Hiszpanami, ale akurat w tej sprawie mamy rozbieżne interesy, bo Madryt nie podziela entuzjazmu do finansowania Wschodu.
Kończąc powiedziała:
Uważam, panie przewodniczący, i są na to znakomite dowody rodzin smoleńskich, że pan minister Arabski nie tylko nie potrafił chronić interesów obywateli, ale wręcz działał na szkodę tych interesów i z tego powodu nie może być kandydatem na ambasadora Rzeczypospolitej w jakimkolwiek kraju.
Dorota Arciszewska z PiS zapytała o tendencje separatystyczne w Hiszpanii:
W Polsce to nie partia nacjonalistyczna, ale Platforma Obywatelska, którą pan też reprezentuje jest w koalicji z ruchem separatystycznym, Ruchem Autonomii śląska, wspieranym przez swój odpowiednik w RFN. To nie partie prawicowe, nacjonalistyczne wspierają ten ruch i dążą do autonomii Śląska.
Czy pan widzi podobieństwa, czy pan widzi niebezpieczeństwo i dlaczego wspieracie państwo ruchy separatystyczne?
Czy chce pan przenosić te praktyki do Polski czy jest pan przeciwnikiem tego typu ruchów separatystycznych, które na pewno nie sprzyjają Rzeczypospolitej?
Witold Waszczykowski z PiS zapytał, czy przeżywa jakąś refleksję w związku ze sowim zachowaniem, „ponieważ w powszechnym odczuciu w Polsce jest odbierany jako ikona wojny tego rządu z prezydentem śp. Lechem Kaczyńskim”.
To zainteresowanie mediów świadczy, jak pan jest odbierany – czy jako ikona tej wojny pan będzie się czuł dobrze aparacie państwowym jako przedstawiciel dyplomacji, która powinna zajmować się w sposób nieskazitelny różnymi problemami bilateralnymi, a nie mieć za sobą tego ogona prawnego i politycznych oskarżeń o pana wojnę z prezydentem?
Tadeusz Iwiński z SLD, w swoim stylu błysnął znajomością okolicznościowych obcych powiedzeń. Tym razem miał w rękawie zaczerpnięte z Półwyspu Iberyjskiego:
Gdzie spotykają się pochlebcy, to diabeł siada do uczty. Na razie tu żadnych pochlebców nie widzę. Nie znam akurat takiego hiszpańskiego przysłowia, które by mówiło o tym, co się dzieje, gdy spotykają się oponenci, ale wydaje mi się, że powinniśmy skoncentrować się na sprawach merytorycznych.
Zapytał ministra Sikorskiego o rekordowe tempo akceptacji kandydatury Arabskiego przez rząd w Madrycie, o czym wspominał szef MSZ w kontekście częstego w Polsce konfliktu na linii premier-prezydent dotyczącego nominacji ambasadorskich i wielomiesięcznych zapowiedzi Donalda Tuska wysłania byłego szefa KPRM na placówkę do Madrytu. Jak stwierdził, „nie jest w porządku”, że przed wystąpieniem o akceptację do Hiszpanii, polski premier zapowiedział rządowe plany względem Arabskiego.
Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski zapytał ministra Sikorskiego o słabość kadr MSZ i dużą liczbę współpracowników PRL-owskich służb, o czym mówił w czasie wczorajszej debaty nad tzw. „expose”.
Ta nominacja również jest z gatunku nominacji wątpliwych. Nie znamy kwalifikacji ani kompetencji pana ministra Arabskiego w zakresie polityki zagranicznej.
Wspomniał o zarzutach wobec Arabskiego dotyczących organizacji wizyt katyńskich z 2010 r. i dodał:
Nie wiemy, jakie materiały są w Moskwie na pana Arabskiego. Pan się śmieje, ale my tego nie wiemy. Nie chciałbym, żeby się okazało za rok, dwa, trzy lata, kiedy pan Arabski – czego mu nie życzę – stanie przed sądem, pewne rzeczy wypłyną, nie wiem – zdjęcia, jakieś informacje – nie chciałbym, żeby polscy ambasadorowie były to osoby, które mogą być osobami, na które obce służby wywiadowcze mogą mieć jakieś materiały kompromitujące. Wiemy przecież, że każdy ambasador nie tylko reprezentuje politykę zagraniczną, ale też wchodzi w pewną sieć informacji tajnych – wywiadowczych, kontrwywiadowczych.
Czy osoba, co do której istnieje podejrzenie, że może być słabym punktem w polityce zagranicznej, powinna być nominowana na tak ważną funkcję? Czy pan Arabski w pana ocenie daje pełnię gwarancji dla polskiej dyplomacji, że będzie realizował polską rację stanu? Chociaż przypuszczam, że to nie jest pana nominacja...
Zwracając się do Tomasza Arabskiego Mularczyk powiedział:
Znana jest mediom i politykom pana zażyłość z panem premierem Donaldem Tuskiem. I zastanawiam się, po co ten premier pana wysyła do tego Madrytu? Wiemy, że razem gracie w piłkę, pijecie wino, zastanawiam się, czy może jest tak, że po prostu pan za jakiś czas będzie organizował przyjazdy pana premiera na mecze Realu Madryt, może wizyty Pana premiera na Ligę Mistrzów, gdzie będzie grała Barcelona czy Real Madryt? Czy może nie taki jest cel pana delegacji do Hiszpanii? Wiem też, że jest pan razem z panem premierem lubi pan dobre wina…
Po co pan jedzie do Madrytu na ambasadora, przecież dobrze wiemy, że nie ma pan żadnych kwalifikacji do tej funkcji.
Następnie głos zabrał Robert Tyszkiewicz z PO:
Nie wiemy też, jakie materiały w Moskwie są na pana posła Mularczyka, tak samo jak na każdego innego polityka. Budowanie pajęczyny podejrzeń wobec pana ministra Arabskiego jest kompletnie nieuprawnione. (…)
W rozumieniu prawa pan minister Arabski nie jest ani podejrzany ani oskarżony., w rozumieniu prawa pan minister arabski składa jako świadek zeznania jak wielu innych urzędników. Wszelkie oskarżenia, jakie tu padają, są oskarżeniami politycznymi.
Stwierdził też, że nie zauważył uwag merytorycznych pod kątem przygotowania Arabskiego do misji w Madrycie:
Jego doświadczenie, szczególnie w roli szefa KPRM, nie budzi chyba wątpliwości jeżeli chodzi o rozeznanie kwestii dyplomatycznych, organizacji wizyt międzynarodowych...
Zbigniew Girzyński z PiS powiedział:
Bardzo panu współczuję, panie ministrze, panie ambasadorze, bo jest pan w sytuacji niezwykle trudnej. I to trudnej jako człowiek. Pewnie nikt nie zwróciłby nigdy uwagi na tę nominację, bo zaryzykowałbym tezę, jako wieloletni członek tej komisji w różnych kadencjach, że stawali przed naszą komisją ludzie dużo od pana lepsi, ale także dużo od pana słabsi. I pewnie gdzieś mieszczą się pana kompetencje w średniej krajowej naszych kandydatów na ambasadora. I pewnie my jako parlamentarzyści opozycji, gdyby ktoś z podobnymi kompetencjami stał tu, co najwyżej pewnie symbolicznie wstrzymalibyśmy się od głosu.
Problemem, który sprawia, że to nasze posiedzenie cieszy się takim zainteresowaniem mediów i wywołuje wśród nas takie emocje, jest coś, co będzie z panem już żyło do końca pana życia. Coś, o czym sam pan w jednym z programów publicystycznych, pan doskonale wie w jakim, powiedział, że się wstydzi tamtych decyzji i tamtych dni. Kiwa pan głową, że nie, przytoczę więc nazwę tego programu tylko z racji pana dezaprobaty – „Piaskiem po oczach” w TVN24. Jeżeli pan cofa tamte słowa, może ja je też zrozumiałem, to tym gorzej dla pana. Bo nie znamy się i nigdy nie mieliśmy chyba okazji zamienić paru słów, ale obserwując życie publiczne, ceniąc pana za parę spraw, które w życiu panu udały się dobrze, sądziłem, że - kto jak kto, ale pan – coś takiego jak sumienie posiada w sposób nieco bardziej rozbudowany niż może każdy inny przeciętny polityk. Bo nie ma w tym kompleksie budynków sejmowych nikogo, kto na swoich ramionach i w swoim sercu nie miałby dziś brzemienia większego niż pan.
Mówicie państwo z Platformy Obywatelskiej, że kierujemy się my, posłowie Prawa i Sprawiedliwości, uprzedzeniami politycznymi. Coś w tym jest, ma pan rację, panie ministrze Sikorski kiwając głowa. Ale wie pan co, uprzedzenia polityczne nieraz pomagają. Bo dzięki uprzedzeniom politycznym jest na tej sali jedna osoba, która żyje. Nazywa się Anna Fotyga. Gdyby nie uprzedzenia polityczne i to, że na skutek tych uprzedzeń zrezygnowała z funkcji szefa kancelarii prezydenta RP przed 10 kwietnia 2010 roku, pewnie by jej na tej sali dziś tu nie było, bo by nie żyła. Uprzedzenia polityczne, jak widać nieraz komuś nawet ratują życie. Tylko te uprzedzenia polityczne i to, że niedoświadczony stosunkowo człowiek jako urzędnik, bo pan obejmował tę funkcję ministra w kancelarii premiera jako człowiek stosunkowo zawodowo niedoświadczony – jako dziennikarz być może nawet realizujący ciekawe materiały ale niedoświadczony.
I tylko to pana niedoświadczenie może w jakikolwiek sposób być uzasadnieniem tak nonszalanckiego stosunku do głowy polskiego państwa, którego wizytę również pan jako urzędnik powinien zabezpieczać i za to odpowiadał. I być może to dzisiejsze głosowanie, ono zapewne zakończy się dla pana korzystnie, zapewne obejmie pan swoją funkcję ambasadora.
Tylko że z tym brzemieniem, tych 96 osób, które zginęły wówczas pod Smoleńskiem już pan będzie chodził do końca życia.
Ja panu naprawdę współczuję, że pan z tym brzemieniem musi chodzić i powiem tak: bo państwo się tera denerwujecie, gdzieś słyszę różnego rodzaju głosy, że to skandal. Mówię to w odniesieniu do historii, którą państwo sami bardzo mocno wspieracie w wystąpieniach medialnych. Bo gdyby było tak, jak twierdzą niektórzy – zawsze jako sztandar w tym zakresie jest przywoływany pan poseł, były minister Macierewicz – że wówczas 10 kwietnia mieliśmy do czynienia z zamachem, to pana rola byłaby żadna. Co najwyżej tak na dobrą sprawę można by było powiedzieć, że ten chaos pomógł wówczas tym, którzy za tym stali, do tego, aby sprawa była trudniejsza od wyjaśnienia. Ale jeżeli jest tak, jak twierdzi raport komisji, którą sam powołał premier i którą państwo tak mocno wspieracie, że byłą to katastrofa lotnicza, do której z różnych przyczyn doszło, to ta teza jest najbardziej uderzająca w pana.
Wówczas to pan niestety jest osobą, która jest na samym szczycie tej piramidy zarzutów, które muszą się pojawić. I gdy mamy dziś okres Wielkiego Postu, każdy chodzi do spowiedzi – przynajmniej ci, którzy są ludźmi wierzącymi, niektórzy zapewne chodzą – być może pan już się z tego wyspowiadał. Być może. Ale brzemię tych ludzi, którzy wówczas zginęli na skutek – zakładam tę tezę, którą państwo lansujecie – różnych nieprawidłowości, gdzieś tam na panu będzie ciążyło. I po ludzku panu rzeczywiście z tego powodu współczuję.
I dziwi mnie też to, że człowiek, który został w tak negatywny sposób odebrany przez wyborców, przez Polaków… Bo startując w bodajże najlepszym dla Platformy Obywatelskiej okręgu w Gdańsku, gdzie cieszycie się państwo najlepszym poparciem, startując z 2 miejsca na liście, gdzie Platforma wprowadziła bodajże 9 posłów, będą urzędującym ministrem, mieszkańcem tego miasta, nie tzw. spadochroniarzem, nie wygrać wyborów, to powiem panu, że to jest – a interesuję się zawsze taką geografią wyborczą, to jest to absolutny rekord Polski, którego już nikt nigdy panu nie odbierze. To będzie także za panem chodziło do końca pana dni zapewne.
I mam uwagę do pana ministra Sikorskiego – panie ministrze, poprzedniego ambasadora opiniowaliśmy kilka lat temu. Objął swoją funkcję już wówczas, gdy pan stał na czele resortu spraw zagranicznych. Zakładając, że teza, którą lansuje pana rząd, że trzy lata temu doszło do katastrofy lotniczej (…) to ubolewam, że nie przyszło panu do głowy zgłosić tej kandydatury wtedy. Być może inaczej potoczyłaby się nasza historia. Bo być może na czele tej kancelarii stałby wówczas człowiek, który by potrafił nie wchodzić w tego typu spory polityczne, które - zakładając prawdziwość tezy, którą sami lansujecie o tej katastrofie komunikacyjnej, zakończyły się tak tragicznie.
I jeszcze jedno pytanie szczegółowe do pana ministra Arabskiego, o które zostałem poproszony przed chwileczką, żeby je zadać. Otóż pan już został odwołany, jak rozumiem, z funkcji ministra. Chciałem się zapytać, z jakiego powodu jest rezerwowany na ponad miesiąc – przynajmniej taką otrzymałem informację – pokój dla pana w hotelu przy Parkowej?
Wreszcie głos zabrał były wiceminister spraw zagranicznych, poseł PiS Krzysztof Szczerski:
To, czego jesteśmy dziś świadkami jest rodzajem takiego teatru hańby. Udajemy, że wszystko jest w porządku, że przesłuchujemy kandydata na ambasadora, że zadajemy mu pytania, a wszyscy wiemy, jaki jest kontekst i dlaczego państwo dziennikarze są z nami. Wszyscy wiemy, że to jest sytuacja, która jest czarnym dniem polskiej dyplomacji. Jak ja widzę politycznych przedstawicieli rządu, którzy patrzą na mnie z pychą i butą i rozmawiam z dyplomatami polskimi pracującymi także w Warszawie, którzy mówią o tej kandydaturze ze smutną rezygnacją, że nie przypuszczali, że do czegoś takiego dojdzie, że pomiędzy nimi pojawi się taka osoba jak pan Arabski. Ta różnica jest dla mnie dojmująca – między butą i pychą polityków w MSZ-cie i zrezygnowanym smutkiem korpusu dyplomatycznego, który widzi, co się dzieje.
Naprawdę panie ministrze, niech pan będzie pewien – ci ludzie tego nigdy panu nie powiedzą, bo się pana boją – ale niech pan będzie pewien, że cały korpus, czy duża część korpusu patrzy na to, co pan robi, zwłaszcza przy okazji kandydatury pana Arabskiego z bardzo smutną rezygnacją, że muszą być świadkami czegoś takiego.
I mam w związku z tym pierwsze pytanie do pana przewodniczącego Schetyny: Czy pan przewodniczący uważa, że za pana kadencji jako szefa komisji spraw zagranicznych są jeszcze jakieś granice, które będzie można przekroczyć? Czy pan w którymś momencie zareaguje na taką sytuację? Czy pan jest zadowolony z tego, co się tutaj dziś dzieje, że mamy tu tyle kamer? Wszyscy wiemy, dlaczego jest tu tyle kamer, które patrzą na pana Arabskiego. Nie dlatego, że jest to znakomita kandydatura i jest tu pewien popis kompetencji.
Chciałem zapytać pana przewodniczącego, jako naszego szefa i jako szefa obywateli kontrolującego MSZ – czy pan jest z tej sytuacji zadowolony, czy pan uważa, że tak powinno wyglądać nominowanie korpusu dyplomatycznego w Polsce za pana kadencji jak szefa komisji spraw zagranicznych? Wie pan, jaka jest historia poprzednich przewodniczących. Pan wpisuje się w pewną legendę ważnych ludzi jako szefów komisji spraw zagranicznych, którzy dbali o jakość polskiej polityki zagranicznej. Chciałem zapytać zatem pana, jak pan się do tej sytuacji, którą mamy dzisiaj, odnosi?
Mam cztery pytania do pana kandydata:
Pytanie pierwsze: kim dla pana jest głowa państwa? Kim dla pana jako ambasadora będzie głowa państwa polskiego? Czy będzie pan traktował każdego prezydenta w taki sam sposób, jak traktował pan prezydenta śp. Lecha Kaczyńskiego, gdy był pan szefem kancelarii premiera? Jaką dałby pan definicję tego, kim jest głowa państwa Rzeczpospolitej?
Drugie pytanie – jak pan traktuje dokumenty dyplomatyczne? Czy uważa pan, że można prowadzić spotkania bez notatek, że można prowadzić spotkania, z których wyprasza się przedstawicieli MSZ, żeby rozmawiać bez ich obecności z krajami trzecimi? Jaki jest standard dokumentacji prac dyplomatycznych? Pan jako minister spotykał się z przedstawicielami państw trzecich, wypraszał pan z tych spotkań tłumaczy, przedstawicieli MSZ po to, żeby nie było po nich żadnego śladu. Jak jako ambasador będzie pan traktował dokumenty dyplomatyczne?
Trzecie pytanie: jak pan rozumie pojęcie misji dyplomatycznej? Czy można przebywać w kraju trzecim prywatnie i prowadzić rozmowy incognito, ustalać pewne elementy funkcjonowania państwa, wizyt zagranicznych incognito? Czy będzie pan coś takiego dopuszczał w Hiszpanii?
I czwarte pytanie: jak pan zamierza prowadzić praktykę konsularną w Hiszpanii – czy tak właśnie, jak pan prowadził praktykę konsularną, czyli kontakty z rodzinami ofiar smoleńskich przy okazji tego, co działo się w Moskwie? Czy będzie pan dalej tak samo traktował – nie daj Boże, żeby się zdarzył jakikolwiek wypadek na terenie Hiszpanii – czy będzie pan z taką samą arogancją i zwodniczą nieprawdą traktował także polskie rodziny w Hiszpanii? Będzie pan mówił, że nie wolno otwierać trumien i inne rzeczy, które mówił pan rodzinom smoleńskim w Moskwie?
Dyskusja i zadawanie pytań trwały trzy godziny.
mpt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/153532-teatr-hanby-w-czasie-posiedzenia-komisji-spraw-zagranicznych-burzliwe-przesluchanie-tomasza-arabskiego-nasza-relacja