Trzeba by jakoś pomóc Wójciak, Olbrychskiemu, Hołdysowi czy Saramonowiczowi, żeby się tak nie degradowali mając twórczą zapaść

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Słowo zaczynające się od „ch” zawsze jest sygnałem alarmowym. Że wypowiadający je artysta jest już bardzo wypalony i w głębokim twórczym dołku. I nie potrafi sobie inaczej poradzić, niż wyrażając się obelżywie o kimś bardzo znanym, a często będącym kimś ważnym, także pod względem moralnym, dla milionów ludzi. Oczywiście jest to też wyraz moralnego upadku i elementarnego braku kultury, ale przede wszystkim wyziera spod tego rozpacz postępującej autodegradacji. Co świadczyłoby o tym, że nikt na czas nie pomógł ludziom, którzy wypalając się i popadając w twórczą impotencję brnęli w kolejne fazy upadku i samodestrukcji.

Ewa Wójciak, dyrektorka Teatru Ósmego Dnia, rzuciła słowem na „ch” wobec papieża Franciszka w momencie, kiedy jej artystyczne dokonania są już tylko bardzo odległą przeszłością. Wydaje się, że zawsze miała kompleks Lecha Raczaka, wieloletniego szefa i twórczego ducha Teatru Ósmego Dnia i kiedy on odszedł, a ona zajęła jego miejsce, ten kompleks się jeszcze pogłębił. A jego wyrazem była rosnąca frustracja przekładająca się na coraz gorszej jakości przedstawienia i coraz większą ochotę do przykrywania tego wojenkami z poznańskimi urzędnikami, a potem już niemal z całym światem, który coraz słabiej doceniał jej „geniusz”.

Osłabieniu twórczych zdolności towarzyszyła polityczna radykalizacja, pchająca Ewę Wójciak ku skrajnej lewicy i libertynizmowi. Schlebianie Palikotowi i ostre ataki na Kościół były tego wyraźnym sygnałem. A bluzg w stronę papieża nastąpił w momencie kompletnej twórczej zapaści i totalnego epigonizmu nawet wobec własnego środowiska. Ewa Wójciak jest więc i sprawcą, i ofiarą. Biedną artystką, która chciałaby dawnej sławy i uznania, tylko coraz gorszej jakości twórczość na to nie pozwala. A to nakręca spiralę frustracji i radykalizacji.

Kiedy słowem na „ch” w stosunku do (Jarosława Kaczyńskiego) posłużył się Zbigniew Hołdys, od lat był już osobą nie mającą nic do powiedzenia w muzyce rockowej. Rekompensował to sobie na dwa sposoby: rozdzielając razy tym, którzy mieli wciąż energię i utrzymywali się na muzycznym rynku oraz radykalizując się wobec politycznych przeciwników. Wypalony Hołdys chodził do programów telewizyjnych albo pisał felietony, w których swoje frustracje przelewał na nielubianych polityków.

Oczywiście Hołdys miał i ma wyznawców i zwolenników, którym się to podobało i motywowało go do kolejnych erupcji żółci, ale jednak nie tylu, by się jeszcze głębiej nie frustrować. Efektem jest publiczne funkcjonowanie byłego lidera grupy Perfect jako apologety władzy i dość bezsilnego, postarzałego śledziennika, który atakuje wszystkich, którym jego polityczni ulubieńcy się nie podobają. No i stara się być estetycznym arbitrem na miarę co najmniej Theodora Adorno, choć jego przygotowanie do tej roli jest niestety bardziej niż skromne.

Scenarzysta i reżyser Andrzej Saramonowicz zaczął rzucać „ch...i”, gdy okazało się, że jego pomysły scenariuszowe są już coraz bardziej miałkie i kompletnie wyprane z poczucia humoru. Wyrazem tego był grafomański pod każdym względem i zupełnie nieśmieszny film „Jak się pozbyć cellulitu”. Przyzwyczajony do sukcesów i zachwytów kolegów twórca musiał się poczuć mocno dotknięty także tym, że środowisko dostrzegło mierność jego najnowszych dokonań i zaczęło traktować jako kogoś passe.

Im mniej Saramonowicz bawił, inspirował i prowokował, tym bardziej chciał wszystkich pouczać. Tym mocniej czuł się też upoważniony do wyrażania swoich politycznych fascynacji wyglądających jak sztubackie zauroczenie. I tym bardziej uważał, że ma prawo do przywalania na odlew nielubianym partiom i politykom, co sprawiało wrażenie zupełnie bezrozumnego zacietrzewienia, graniczącego z obsesją. I także w tym wypadku przykro było patrzeć na autodegradację całkiem zdolnego kiedyś twórcy.

Daniel Olbrychski jest w tym gronie postacią specjalną. Dla kilku pokoleń Polaków był aktorem ważnym, następcą Zbigniewa Cybulskiego, grającym ważne role w znaczących filmach i u uznanych reżyserów. Różna jest ocena jego talentu i warsztatu, ale to zawsze kwestia gustu. W okresie fascynacji Polską i „Solidarnością” był specjalnie traktowany na Zachodzie, a gdy to się skończyło zaczął grać coraz gorsze role, mieć kłopoty z samym sobą. I rekompensował to sobie radykalizacją sądów i coraz mniej tolerancyjnym nastawieniem do ludzi mających inne polityczne sympatie i poglądy.

Zdziwienie zawsze budziło nastawienie Olbrychskiego do Rosji. Od zawsze uważał się za ambasadora rosyjskiej kultury w Polsce i Europie, co często wyglądało na kompletnie bezkrytyczne uleganie imperialnej rosyjskiej propagandzie. Znawcy Rosji i jej polityki nie mieli wątpliwości, że aktor jest wykorzystywany do budowania pozytywnego wizerunku nowej Rosji Putina, choć on chyba nie do końca zdawał i zdaje sobie z tego sprawę.

Obserwowane ostatnio polityczne uwielbienie i oddanie aktora dla jednej partii oraz przypisywanie wszelkiego zła innej nakłada się na przesunięcie Daniela Olbrychskiego z wysokiej aktorskiej półki na całkiem niską. Objawia się to kiepskimi rolami w bardzo marnych serialach i właściwie seryjnie złymi rolami w fabułach, a niemal symboliczny jest udział aktora w reklamie popularnej sieci dyskontów. Widać, że Olbrychskiemu nie służy świadomość zmierzchu kariery i degradacji w roli idola oraz symbolu.

Na autodestrukcję, upadek i samodegradację kilku postaci ze sfery kultury można by patrzeć obojętnie, bo to przecież nie koniec świata. I bardziej szkodzą sobie niż tym, których bezsensownie atakują. Jest jednak coś przykrego w tej autodestrukcji, w obserwowaniu dość żenującego w formie upadku ludzi kiedyś ważnych dla wielu Polaków. Może więc trzeba by tym osobom jakoś pomóc, bo straciły już instynkt samozachowawczy? Bo nawet obserwacja takiego spektakularnego upadku jest w jakimś sensie poniżająca.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych