Emigranci rozczarowani rządem. Wielu, z tych, co wrócili do Polski, znów wyjechało. Nie było dla nich pracy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Sxc.hu
Fot. Sxc.hu

"To obciach głosować na PiS" - to zdanie często można było usłyszeć z ust emigrantów stojących w długich kolejkach do urn wyborczych, podczas wyborów parlamentarnych w 2007 roku. Tak w Londynie, jak i w całej Wielkiej Brytanii. O wynik głosowania Platforma nie musiała się martwić, wybory wygrała w cuglach. To wtedy, podczas kampanii prowadzonej w brytyjskiej stolicy, Donald Tusk zapewniał, że już niedługo, pod jego rządami, emigranci będą mogli wracać do kraju. Pojawiły się hasła o drugiej Irlandii, a kilka miesięcy później wydano w dużym nakładzie poradnik pod dźwięczną nazwą "Powrotnik. Nawigacja dla powracających". Przyszłość rysowała się w różowych kolorach - czytamy na portalu wp.pl.

Dziś jest już inaczej. Choć wówczas część osób uwierzyła tym zapewnieniom, okazało się, że rząd emigrantów oszukał. Wśród rozczarowanych jest Tomasz Dobrowolski.

Po pięciu latach pobytu w Londynie wróciłem do Polski, miałem nadzieję, że w końcu będzie normalnie. Szukałem pracy w różnych miejscach, ale okazało się, że bez znajomości i układów nie mam szans

- mówi Dobrowolski, historyk z wykształcenia, który pół roku później wrócił na Wyspy. Podobne doświadczenia ma wielu emigrantów.

Teraz na Wysypy chętniej wyjeżdżają ludzie związani z prawicą niż przedstawiciele rządu. Niedzielne popołudnie, Klub Orła Białego w londyńskiej dzielnicy Balham. Trwa spotkanie z Anitą Gargas, promującą swój najnowszy film "Anatomia upadku". Pełna sala, sporo młodych ludzi. I gorąca atmosfera. Gargas mówi o nieprawidłowościach w badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej, matactwach rządu, konieczności rozliczenia gabinetu Tuska.

Osądzimy ich, odzyskamy Polskę

- zapewnia prelegentka. Sala podchwytuje tony. Dzień wcześniej dziennikarka i reżyserka miała spotkanie w Ognisku Polskim, sala pękała w szwach. A atmosfera była równie gorąca - informuje wp.pl w reportażu.

Anita Gargas, Grzegorz Braun, Cezary Gmyz, Bronisław Wildstein, Stanisław Michalkiewicz… Ale nie tylko prawicowi dziennikarze i publicyści w ostatnim okresie odwiedzają Londyn. Stałymi gośćmi są profesorowie Jerzy Robert Nowak, Andrzej Nowak czy Jan Żaryn. Tematy są różne, w większości jednak dotyczą, albo ostatecznie schodzą, na obecną sytuację polityczno-społeczną w Polsce. Wydźwięk jest jeden - nad Wisłą rządzi nomenklatura uwłaszczona na złodziejskiej prywatyzacji, a kraj upada. Bezrobocie, brak perspektyw, rozkradanie majątku narodowego. Potrzebą chwili jest doprowadzenie do zmian i rozliczenie winnych.

Centralne Koło Członków Indywidualnych Zjednoczenia Polskiego oraz powstały niedawno, prężnie rozwijający się Londyński Klub Dyskusyjny. To one organizują większość spotkań z prelegentami z Polski; spotkań, które wrosły już w krajobraz polskiego Londynu. Początkowo nieco egzotyczne, przy niewielkiej frekwencji, obecnie gromadzą pełne sale ludzi.

Dobrze, że w końcu coś się dzieje, że budzimy się z letargu. Ja skończyłem politologię, a teraz pracuję w angielskim pubie. To nie jest normalne, wbrew temu, co starają się nam wmówić rządzący Polską

- przyznaje Piotr Maliszewski, dodając, że chętnie poszedłby również na spotkanie z przedstawicielami innych opcji politycznych. Tyle, że takich w Londynie nie ma.

Ech w 2007 roku przyszłość wydawała się taka piękna...

 

DLOS/WP.PL/Piotr Gulbicki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych