Właśnie minęła 250 rocznica pierwszej batalii o wolność słowa w Europie. Jej bohater, wydawca The North Briton John Wilkes, stoczył zwycięski bój z rządem o możliwość publikowania tego, co naprawdę działo się za zamkniętymi drzwiami Izby Gmin. Ten sam, który był autorem sentencji „wolność prasy jest wyznacznikiem wolności obywateli”. A kilka dni temu polski sędzia Bartosz J. Jankowski uczcił tę piękną datę… zakazem wydawania konserwatywnego tygodnika wSieci, ażeby nie było wątpliwości co do intencji, z natychmiastową wykonalnością wyroku.
Czy przez te 250 lat coś się w departamencie niezależności prasy i jawności życia publicznego zmieniło? Zależy gdzie. Na zachód od Odry i Nysy najwyraźniej tak, ale na wschodzie – że pomajstruję przy tytule powieści Remargue’a - ”na wschodzie bez zmian.” Z moich obliczeń wynika, że jedynym brytyjskim tytułem, który w ciągu ostatniego ćwierćwiecza został zamknięty z powodów poza-ekonomicznych był najlepiej sprzedający się tabloid świata, News of the World. Ale na jego szefostwie ciążyły poważne zarzuty kryminalne, hackerstwo i korumpowanie policjantów ze Scotland Yardu. Właśnie rozpoczął się proces pierwszej siódemki oskarżonych, Rebeki Brooks, byłej dyrektor News Inernational, brytyjskiego segmentu prasowego Murdocha oraz Andrew Coulsona, ex-naczelnego popołudniówki Sun i doradcy ds. mediów Camerona. Z tego, co pamiętam, w ostatnich 20 latach zanotowano tylko jeden przypadek zamknięcia gazety z powodów poza-ekonomicznych, i był to właśnie „czerwoniak” News of the World.
Ale z przyczyn ideologicznych? Dwie dekady temu rozsypał się Związek Sowiecki, wszyscy znamy bilans zbrodni Kremla, w Wielkiej Brytanii zdelegalizowano Partię Komunistyczną, ale jej organ, dziennik The Morning Star wciąż tkwi w kioskach, jak wrzód na nosie, przypominając o złej przeszłości. Jednak się ukazuje. Kiepsko przędzie, ok. 14 tys. egzemplarzy, jednak dopóki prywatni sponsorzy i związki zawodowe będą go finansować, nic się nie zmieni. We Francji wciąż straszy L’ Humanite, zresztą uratowana od niechybnej śmierci przez prywatny kapitał czyli TF1, a we Włoszech - założona przez Antonio Gramsciego, Unita. W krajach demokratycznych nie zamyka się tytułów z powodów poza-ekonomicznych, jeśli nie są to zarzuty natury kryminalnej! Jedynym regulatorem jest „niewidzialna ręka wolnego rynku”, i gdyby Times czy Daily Mail nie były dochodowe i nie sprzedawały się w ilości 400 tys. i 2 mln egzemplarzy dziennie, ich los byłby przesądzony.
I teraz spójrzmy na to, co się dzieje w Polsce. Nakłady Rzeczpospolitej, Uważam Rze i Przekroju spadają na łeb na szyję, a ich wydawca Grzegorz Hajdarowicz - ksywka „Midas III Rzeczpospolitej”, bo jakiego szlachetnego metalu nie dotknie, zamienia się w tombak - zamiast przedstawić jakiś rozsądny plan biznesowy, próbuje wyeliminować konkurencję przy pomocy wyroku sądowego. Gołym okiem widać zmowę, w którym bierze udział grupa polityków partii rządzącej, znany wydawca oraz wymiar sprawiedliwości. W Wielkiej Brytanii też zdarzają się przekręty, ale kiedy media coś wytropią, nie ma zmiłuj! Choć nie znaleziono żadnych dowodów na korupcyjne kontakty, do dziś trwa polowanie na Davida Camerona i podliczanie, ile razy w ciągu ostatnich 5 lat spotkał się prywatnie z Murdochiem czy Rebeką Brooks. Oczywiście w hotelu Dorchester, a nie pod śmietnikiem, ale wiemy jak trudno walczyć ze starymi przyzwyczajeniami… I Paweł Graś powinien podać się do dymisji wiele miesięcy temu, natychmiast po ujawnieniu afery śmietnikowej, jak zrobił to znacznie niższy rangą doradca ds. mediów Camerona, Andrew Coulson, gdy pojawiły się przecieki o jego udziale w aferze hakerskiej. Cóż, jaka Rzeczpospolita, taka i demokracja.
Ostatnia decyzja Sądu Okręgowego, odbierająca tygodnikowi wSieci prawo do tytułu, w istocie nakaz zamknięcia, dała środowisku dziennikarskiemu kolejny jasny sygnał. Żadnych koncesji na rzecz opozycji, nie ma mowy o dziennikarstwie niezależnym, „porzućcie wszelką nadzieję”! Dopóki my zasiedlamy Urząd Rady Ministrów, okupujemy Wiejską, mamy medialny mainstream w kieszeni, jesteśmy zblatowani z korporacjami, pozwalamy paru grupom społecznym coś dla siebie ugrać, możecie sobie hasła o etosie zawodowym i prawie do głoszenia prawdy zawiesić w wiadomym miejscu. A panowie Paweł Graś i Grzegorz Hajdarowicz, będą się nadal spotykać pod śmietnikami czy na cmentarzach, żeby tego porządku pilnować. Polityka rządu wobec dziennikarzy opozycyjnych najwyraźniej się utwardziła - przecież to kolejny z wielu akordów marsza żałobnego dla polskiego dziennikarstwa niezależnego. Rozpoczęty w 2007 roku proces demontażu słabej jeszcze i chwiejnej konstrukcji, zwanej polską demokracją, najwyraźniej jest kontynuowany. Platforma Obywatelska, ugrupowanie, wciąż podkreślająca swoją pro-europejskość, to w istocie buldożer, przywleczony nie wiadomo skąd aby tę demokrację zburzyć. Przypadek tygodnika wSieci to kolejne uderzenie w niezależne media, w obywateli, pozbawiając ich konstytucyjnego prawa do posiadania „swoich” gazet czy tygodników, ale pokazuje także inne zjawisko - kompletną bezwolność społeczeństwa, nie znającego swoich praw, lub nie mających ochoty z nich korzystać.
Wysłany został kolejny message: póki Platforma Obywatelska będzie „grupą trzymająca władzę”, żadna konserwatywna telewizja, tygodnik czy dziennika nie będą miały spokojnego dnia ani godziny. Czy to znaczy, że powinniśmy usiąść w kącie i płakać? Oczywiście nie. Spotkanie dziennikarzy w Sejmie, protesty SDP i KSD, jutrzejsza konferencja CMWP, interwencja europosła Tomasza Poręby w Komisji Europejskiej pokazują, że dziś jako środowisko jesteśmy bardziej zintegrowani, silniejsi i skuteczniejsi niż jeszcze dwa lata temu. Trzeba by jeszcze poinformować o wydarzeniu Europejską Federację Dziennikarzy i jej szefa Arno Koniga. Wprawdzie EFD nie ma uprawnień wykonawczych, ale po pierwsze, powinna wiedzieć, co się w Polsce dzieje, a po drugie - umieścić przykład w swoich dorocznych raportach, nagłośniając sprawę na cały Kontynent, co też nam nie zaszkodzi. Czy taki wspólny środowiskowy protest nie jest dobrym sposobem uczczenia 250 rocznicy zwycięstwa dziennikarza Johna Wilkesa nad rządem w batalii o wolność słowa i transparentność życia publicznego? Chyba nie ma lepszego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/153076-od-johna-wilkesa-do-braci-karnowskich-golym-okiem-widac-zmowe-w-ktorej-bierze-udzial-grupa-politykow-znany-wydawca-oraz-wymiar-sprawiedliwosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.