W sprawie katastrofy smoleńskiej od samego początku uderzały i budziły zdziwienie ogromne zniszczenia, jakim uległ rządowy tupolew lecący do Smoleńska. Eksperci - m.in. dr inż. Wacław Berczyński - wielokrotnie wskazywali, że skala zniszczeń jest nietypowa i odbiega od innych podobnych zdarzeń lotniczych. Między innymi na I Konferencji Smoleńskiej naukowcy prezentowali zdjęcia i opisy, pokazujące, że zniszczenia samolotów przy zderzeniu z ziemią rzadko kiedy są wyglądają tak, jak w Smoleńsku. Mówiono, że dane dotyczące prędkości opadania samolotu i prędkości lotu sugerują, że w Smoleńsku maszyna powinna rozpaść się na kilka fragmentów. Mówiono, że w podobnych katastrofach nikt nie ginie.
Widok milionów rozwleczonych części samolotu sugerował, że mieliśmy do czynienia z czymś niezwykłym. W tle pojawiały się od początku pytania o zamach, a zdaniem analityków stopień zniszczenia Tu-154M sugeruje właśnie, że w Smoleńsku doszło do eksplozji. Być może nie jednej. One tłumaczyły by co miało miejsce 10 kwietnia. Tłumaczyłyby obraz zniszczeń samolotu.
Podobne wnioski płyną z analizy stanu i obrażeń ofiar smoleńskiej tragedii. Jak wiadomo z doniesień medialnych obrażenia, jakich doznali pasażerowie lotu do Smoleńska były również ogromne. Jedynie małą część ofiar udało się zidentyfikować w czasie oględzin. Większość była identyfikowana za pomocą badań DNA. Wiele z ciał miało znaczące obrażenia, wiele ciał było rozkawałkowanych. I właśnie skala rozkawałkowania szczątków ludzkich jest kolejnym ważnym dla sprawy smoleńskiej zjawiskiem.
Skala przypadków rozkawałkowania zwłok była tak duża, że zjawisko to jest istotne dla opisu i charakterystyki przebiegu tragedii smoleńskiej. Nie można mówić, że mamy do czynienia z mało znaczącym statystycznie zjawiskiem.
Co oznacza ten wniosek? Sporo. W opracowaniach z zakresu medycyny sądowej bowiem znajdują się sugestie dotyczące najczęstszych przykładów i zdarzeń, w czasie których następuje rozkawałkowanie zwłok. W materiałach z zakresu medycyny sądowej znajdują się wyjaśnienia, że przypadki rozkawałkowania zwłok dzielimy na przypadkowe i rozmyślne. Pomijając działanie rozmyślne, dotyczące działań przestępców, warto chwilę poświęcić teorii dotyczącej rozkawałkowania przypadkowego.
W opisach teoretycznych znajdują się bowiem wymienione najczęstsze okoliczności, w których dochodzi do rozkawałkowania przypadkowego.
Rozkawałkowanie przypadkowe może być zażyciowe i pośmiertne. Pierwsze jest następstwem przejechania przez pociąg lub tramwaj. (...) Rozerwanie ciała na części za życia może być spowodowane wybuchem prochu, dynamitu, bomb, granatów. Poszczególne części ciała siłą wybuchu mogą być rozrzucone daleko
- czytamy w jednym z opracowań dot. medycyny sądowej.
W innym opracowaniu dla przyszłych medyków sądowych czytamy te same stwierdzenia:
Rozkawałkowanie przypadkowe – może być przyżyciowe i pośmiertne. Do przyżyciowych przyczyn rozkawałkowania zaliczamy: przejechanie przez pociąg lub tramwaj, wybuch prochu, dynamitu, bomb, granatów.
Obserwacje te potwierdza w rozmowie z naszym portalem medyk sądowy z wieloletnim stażem. Zaznacza, że rzeczywiście przykładem podawanym jako typowa przyczyna rozkawałkowania zwłok jest przejechanie przez tramwaj, pociąg lub eksplozja.
Opracowania związane z medycyną sądowa sugerują zatem, że w Smoleńsku mogliśmy mieć do czynienia z eksplozją. To znów pokazuje, że w Smoleńsku nie doszło do zwykłej katastrofy.
Te, jak czytamy w Archiwum medycyny sądowej i kryminologii z 2010 roku (Organ Polskiego Towarzystwa Medycyny Sądowej i Kryminologii), rzadko powodują rozkawałkowanie zwłok. W wymienionym kwartalniku zamieszczono m.in. tekst Iwony Ptaszyńskiej-Sarosiek, Anny Niemcunowicz-Janicy, Magdaleny Okłoty, Zofii Wardaszki, Michała Szeremeta, Marcina Filimoniuka, Jerzego Janicy. Opisali oni "Wypadek polskiego śmigłowca na Białorusi".
W tekście czytamy m.in. dwa ogólne stwierdzenia dotyczące katastrof lotniczych:
Rutherford po przeanalizowaniu 473 katastrof lotniczych samolotów cywilnych na całym świecie doszedł do wniosku, że większość z nich ma miejsce podczas startu lub lądowania, zaś liczba ofiar w stosunku do liczby wypadków jest względnie mała.
I dalej:
Ponieważ zgon w przebiegu katastrofy lotniczej następuje zwykle bardzo szybko, podczas sekcji zwłok ofiar często nie występują zmiany charakterystyczne dla przyżyciowości urazu (zatory tłuszczowe czy komórkowe). Większe szanse przeżycia katastrofy lotniczej mają pasażerowie samolotów zderzających się z ziemią pod małym kątem i relatywnie niedużej prędkości. W szczególnych przypadkach dochodzi do niemal zupełnego rozkawałkowania zwłok.
Jak wskazują autorzy rozkawałkowanie zwłok w przypadku katastrofy lotniczej zachodzi "w szczególnych przypadkach", a sytuacje, w których samolot uderza w ziemię pod małym kątem i lecąc relatywnie wolno - co miało miejsce w Smoleńsku, są najbezpieczniejsze dla pasażerów. Z innych opracowań medycznych wynika natomiast, że rozkawałkowanie to typowe obrażenie ofiary przejechania przez pociąg, czy tramwaj lub ofiary eksplozji.
Zdaje się, że odpowiedź na pytanie, co z tych okoliczności mogło się zdarzyć w Smoleńsku jest oczywistością. W Smoleńsku mogło dojść jedynie do wybuchu.
Opracowania z zakresu medycyny sądowej, wiedza i doświadczenie medyków sądowych mogłoby być bardzo przydatne dla sprawy katastrofy smoleńskiej. Tacy eksperci powinni brać udział w śledztwie smoleńskim, powinni od początku zostać włączeni w działania prokuratury. Jednak tego nie uczyniono. Być może dlatego, że oczywistych sugestii, które płynął z samego przebadania miejsca tragedii oraz oględzin obrażeń ofiar smoleńskich nikt brać na poważnie nie chciał. Ich weryfikacją do dziś polskie państwo nie jest zainteresowane.
Tymczasem sugestie płynące z opracowań medycznych współbrzmią z kolejnymi doniesieniami, badaniami czy analizami ekspertów m.in. współpracujących z zespołem parlamentarnym. Cały materiał niezależnych badaczy skłania ku jednemu wnioskowi - hipoteza wybuchu w Smoleńsku jest obecnie najbardziej prawdopodobna...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152976-tramwaj-pociag-a-moze-eksplozja-co-medycyna-sadowa-sugeruje-w-sprawie-katastrofy-smolenskiej