Nasz rzecznik dyscyplinarny, zacny kolega Jacek Wegner polemizuje z o. Maciejem Ziębą, który wziął w obronę Tadeusza Mazowieckiego przed oskarżaniem prof. Andrzeja Nowaka. Przypomina więc, owszem, wstrętne wypowiedzi Mazowieckiego z lat 1950-tych na temat biskupów oskarżonych przez zdrajców z władz PRL - o zdradę i szpiegostwo. Takie wypowiedzi były wtedy ceną istnienia w życiu publicznym. Dziś wydają się nie do obrony i bronić ich nie zamierzam.
Warto jednak pamiętać, że z rzeczy złych często wyrastają dobre. Wydaje się dość prawdopodobne, że wstyd i wewnętrzna skrucha sprawiły, że Tadueszu Mazowiecki nie tylko zmienił front po roku 1956, ale poszedł dalej, niż wymagała tego kariera publiczna. Np. w roku 1968 upomniał się w Sejmie o studentów bitych na ulicach jako poseł ugrupowania katolików Znak. Po masakrze robotników w grudniu 1970 roku domagał się jako poseł komisyjnego ustalenia winnych rozlewu krwi. Od 1976 roku związał się z opozycją demokratyczną i był np. rzecznikiem opozycjonistów prowadzących głodówkę protestacyjną w kościele św. Marcina na ul. Piwnej w Warszawie.
Kiedy został szefem doradców robotników strajkujących w 1980 roku w stoczni gdańskiej był podobno zbyt ostrożny, jak twierdzą niektórzy ówcześni opozycjoniści. Tego nie wiem. Jednak wiem, że kierował się zasadą „zagospodarować zdobyte” nim sięgnie się po nowe. Tę jego zasadę widziałem w praktyce w Tygodniku Solidarność w 1981 r. , gdzie byłem w kolegium redakcyjnym. Pana Tadeusza niepokoił rosnący radykalizm Solidarności, jak się okazało słusznie. Był internowany przez rok w stanie wojennym i wyszedł na wolność jako jeden z ostatnich, choć chyba wolałby pilnować w domu dorastających synów . A z tego wynika, że komuna obawiała się go.
Czyni się zarzut Mazowieckiemu, że jako pierwszy premier niekomunistyczny dotrzymał porozumienia z komuną po rozwiązaniu PZPR. Niech historycy ocenią, czy słusznie. Może należało je zerwać. Jednak w sprawie „grubej kreski” trzeba wyjaśnić pewną rzecz. Mówiąc o odcięciu „grubą kreską” przeszłości miał na myśli, że jego rząd będzie odpowiadał tylko za to, co sam zrobi. Dopiero jego polityka dotrzymywania umów Okrągłego Stołu mimo braku PZPR sprawiła, że „gruba kreska” stała się symbolem bezkarności dla nomenklatury i jej zbirów.
Czy można było wtedy wziąć komunę za gardło? Niech to ustalą historycy. Jacek Wegner przypomina: „na początku 2000 r. był u nas pastor Joachim Gauck i powiedział dziennikowi „życie”: „gruba kreska” Mazowieckiego uchroniła funkcjonariuszy policyjnych służb peerelowskich przed konsekwencjami ich postępowania... A przy okazji przysłoniła popełnione przezeń nikczemności.” Pastorowi Gauckowi łatwiej było napominać, gdyż NRD została zagospodarowana przez suwerenne Niemcy zachodnie. Zaś ustrój PRL sam przekształcił się w nowy. Nie było u nas bazy oparcia dla bezwzględnej czystki, jaką Niemcy zrobili u siebie.
Pisze Wegner, „że 23 listopada 1989 r., kiedyśmy żyli w euforii odzyskiwanej wolności, na oficjalnym spotkaniu w Moskwie z przywódcami sowieckimi Mazowiecki zadeklarował, że sojusz polsko-sowiecki jest konieczny i „obowiązuje bez względu na zmienione okoliczności”. Nie słyszy tu Ojciec echa zapewnień składanych Katarzynie przez Targowiczan?” – kieruje to dramatyczne pytanie do o. Macieja Zięby. Przypominam więc krewkiemu koledze powiedzenie Talleyranda, bodaj najlepszego dyplomaty wszechczasów, że „język służy do ukrywania myśli”.
Wtedy Polska była pierwszym krajem, który zaczął demontaż komunizmu a jedna trzecia terytorium państwa należała przed wojną do Niemiec. Spytałem premiera Mazowieckiego o tę politykę. Wyjaśnił, że nie chciał utracić sowieckiego poparcia dla granic zachodnich w niepewnej sytuacji. W dodatku w Polsce stały wojska sowieckie. Czy to były „umizgi do konającego Związku Sowieckiego”, czy raczej poczucie odpowiedzialności? Moim zdaniem to drugie. A porównywanie Mazowieckiego do targowiczan, którzy byli na rosyjskim żołdzie, przynosi wstyd Wegnerowi.
Z krewkim kolegą Wegnerem prowadzę pewną grę. Proszę, żeby przedstawił program dojścia III RP do suwerenności, jaką miała II RP i za którą zapłaciła straszną cenę wojny, okupacji i komunizmu . Najpierw obiecał, że poda, ale kiedy zażądałem, że ma być realny i konkretny, odpowiedział, że to nie jest proste. No nie jest. Łatwiej wyżywać się na politykach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152939-bronie-troche-mazowieckiego-krzysztof-klopotowski-polemizuje-z-jackiem-wegnerem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.