Turcy nie wierzą Niemcom - swoim sojusznikom z NATO, że ich rodacy zginęli w zwykłym wypadku i zapowiadają ponowną sekcję zwłok

W Niemczech szok i niedowierzanie! Nim jeszcze samolot Tureckich Linii Lotniczych z trumnami ośmiu osób na pokładzie, które zginęły w pożarze, wzniósł się w powietrze i wziął kurs na Stambuł, przedstawiciel tureckich władz zapowiedział podczas modlitwy żałobnej dokonanie ponownej autopsji ofiar. Już na miejscu, w kraju.

To była wielka tragedia dla Turków. W nocy z ostatniej soboty na niedzielę w Backnang na północny wschód od Stuttgartu w Badenii Wirtembergii pożar domu pochłonął osiem ofiar – siedmioro dzieci i jedną kobietę. Od razu pojawiły się wśród społeczności tureckiej i w samej Anatolii podejrzenia, że mógł to być zamach ze strony neonazistów lub np. kurdyjskich uchodźców, zwłaszcza że na parterze budynku mieściło się Niemiecko-Tureckie Stowarzyszenie Kultury.

Niemieckie organy ścigania stwierdziły jednak ponad wszelką wątpliwość, że przyczyną dramatu był niesprawny piec grzewczy. Niemieccy patomorfolodzy przeprowadzili sekcję zwłok ofiar, która potwierdziła podejrzenia śledczych co do przyczyn tragedii.

We wtorek odbyły się uroczystości pogrzebowe. Podczas nich wicepremier Turcji - Bekir Bozdag powiedział po zakończeniu modlitwy – dziękując oczywiście niemieckim władzom za umożliwienie szybkiego odtransportowania zwłok ofiar do Turcji, że tam:

zostanie dokonana ponowna autopsja.

Niemcy nie mogli wyjść z oburzenia. Bilkay Öney – minister ds. Integracji w rządzie landu Badenii-Wirtembergii, zresztą z pochodzenia Turczynka  - powiedziała:

dodatkowa autopsja nie służy spokojowi zmarłych, ani wzajemnemu, niemiecko-tureckiemu zaufaniu.

Nie słychać jednak, aby Turcy dali się zwieść pięknym słowom wypowiedzianym przez zasmucone władze niemieckie i nie odwołali zapowiedzianej ponownej sekcji zwłok swoich obywateli.

Na koniec kilka znanych faktów. W Niemczech zostało wcześniej zamordowanych wielu Turków. Oba kraje są w NATO.

No i już wszystko wiadomo na temat zachowania się obecnych władz Polski w kontekście naszych ofiar największej katastrofy po drugiej wojnie światowej, która na dodatek wydarzyła się w kraju, który nie należy do zbyt zaprzyjaźnionych z nami.