Już wiadomo, czemu posłowie gadają ostatnio głównie bzdury. Najedli się w Sejmie soli drogowej. Podobno ich życiu i zdrowiu nic nie grozi

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Wszystko stało się jasne. Na wszystkie brednie posła Niesiołowskiego czy posłanki Radziszewskiej należy spojrzeć w zupełnie innym świetle. Posłowie mają prawo ostatnio gadać głupoty.

Na przykład Stefan Niesiołowski wsławił się nietypowym menu kryzysowym, zalecając dzieciom jedzenie szczawiu i mirabelek.

Pamiętam, jak ja chodziłem do szkoły. Jak ktoś miał bułkę czy kawałek czekolady, to było: "daj gryza", "daj kęsa". Myśmy grali w piłkę, to była przerwa, żeśmy cały szczaw wyjedli z nasypu, wszystkie śliwki ulęgałki, tzw. mirabelki. Dzisiaj wszystkie te śliwki, gruszki, ulęgałki leżą, nikt ich nie zbiera, chłopaki grają w piłkę na tych samych boiskach, szczawiu nikt nie jada. Ja nie mogę słuchać tego, o tych 800 tys. głodnych dzieci.

Opinię publiczną wzburzyła także wypowiedź Elżbiety Radziszewskiej, która z kolei ma plan ratunkowy dla służby zdrowia:

Być może trzeba wprowadzić opłaty dla pacjentów, którzy idą na SOR lub wzywają karetki pogotowia zamiast iść do lekarza podstawowej opieki lub nocnej pomocy medycznej.

Swoją troską o najmłodszych Polaków szokował także Adam Szejnfeld:

Poznałem dziecko, które jest niedożywione. Ojciec nie pracuje od kilkunastu lat, bo nie chce. Ale chla, chleje wódę dzień w dzień i ma na to skądś pieniądze. Do tego jeszcze pali papierosy. Matka tak samo. Chla wódę i pali papierosy. Przechlewają dziennie, taki gnój ojciec, bo to jest bydlę ojciec, tyle ile wynosi tygodniowa wartość obiadu dla tego dziecka. Takich bydlaków w Polsce są nie tysiące, może dziesiątki, może setki tysięcy ludzi. Czy za tych bydlaków, którzy przechlewają pensje, emerytury i renty odpowiada rząd?!

Nieco szokowała także Julia Pitera, która miała wiele do powiedzenia o kulinarnych przyzwyczajeniach Polaków:

Jeżeli pan spyta dzieci czy jadły śniadania, to niestety dużo dzieci w Polsce powie, że nie. Tylko rzecz polega na tym, że kultura jedzenia śniadań w Polsce nie istnieje. Wśród moich znajomych, doskonale pamiętam, ile razy było mówienie: rano nie ma apetytu, on się strasznie długo budzi, nie chce nic rano jeść... To jest zupełnie normalne

Jednak od dziś musimy być dla posłów łaskawi. Okazało się, że sejmowa restauracja Hawełka kupowała zamiast soli spożywczej sól przemysłową, być może podtruwając niechcący posłów. Hawełka znajduje się na 262. pozycji na liście, którą fundacja Pro-Test otrzymała od GiS, a na której opublikowane są wszystkie firmy korzystające z soli wypadowej.

To nasilenie wygadywanych w ostatnim czasie bzdur ma po prostu uzasadnienie w pogarszającym się stanie umysłowym posłów.

Chociaż Główny Inspektor Sanitarny podkreśla, że potwierdzony został brak bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia ludzi związany z ewentualnym spożyciem środków spożywczych wyprodukowanych z użyciem soli wypadowej, to nic jednak Inspektor nie wspomina, że efektem jedzenia soli przemysłowej może być bredzenie. A, że bredzą to słychać gołym uchem. Musi więc o tę sól we krwi chodzić. No bo o co innego? Wszystkim platfusom od tak, bez przyczyny nagle odbiło?

Bądźmy więc dla posłów łaskawi, niczym publicyści Poranka TOK FM, którzy byli ostatnio gotowi usprawiedliwić każdą bzdurę wypowiedzianą przez Stefana Niesiołowskiego. Miejmy nadzieję, że ze zdwojoną siłą będą przeć posłowie do wyjaśnienia afery solnej.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych