Bondaryk wraca do tez sprzed lat. Czy publikacją o związkach SB i KGB mógł komuś zagrozić? Kilka pytań ws. raportu ABW

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

O Krzysztofie Bondaryku, byłym już szefie ABW, pisano wiele krytycznych uwag. Pisano o podejrzeniach związanych z jego udziałem w gangu handlującym nielegalnie pozyskanymi danymi operatorów komórkowych. Pisano o niepokojących związkach z wielkim biznesem. Pisano o łączeniu stanowiska szefa ABW z pobieraniem pieniędzy od jednego z magnatów finansowych. Pisano o podejrzeniach związanych z pozyskaniem przez Bondaryka samochodu od jego byłego pracodawcy.

Wielu komentatorów wskazywało, że Bondaryk jako szef ABW nie tylko nie może być gwarantem bezpieczeństwa państwa, ale wręcz mu zagraża. Po ostatniej publikacji "Naszego Dziennika" sytuacja wydaje się być jeszcze gorsza niż można by sądzić.

"ND" pisze, że ABW właśnie podjęła próbę analizy związków SB z KGB i innymi sowieckimi służbami. Agencja w raporcie „Współpraca SB MSW PRL z KGB ZSRR w latach 1970-1990 – próba bilansu” wskazuje, że współpraca Służby Bezpieczeństwa z sowieckim KGB w okresie komunizmu może w dalszym ciągu wpływać na bezpieczeństwo kraju.

Jak czytamy na stronie "ND" w raporcie zamieszczono wstęp Krzysztofa Bondaryka:

Świeżo zdymisjonowany szef ABW Krzysztof Bondaryk stoi na stanowisku, że z uwagi na dzisiejsze bezpieczeństwo wewnętrzne Polski należy wyjaśnić wszystkie aspekty współpracy SB i KGB, mimo że od jej zakończenia upłynęło ponad 20 lat. „Przedstawienie tej współpracy we wszystkich aspektach, jej zbilansowanie, opisanie jej skutków i pozostałych po niej układów oraz aktywów ma nadal istotne znaczenie ze względu na wciąż możliwy wpływ tej współpracy na aktualny stan bezpieczeństwa RP” – stwierdza Bondaryk we wstępie do publikacji.

I te właśnie stwierdzenia budzą zdumienie oraz każą się poważnie zastanawiać, kim właściwie jest Krzysztof Bondaryk, w jakim miejscu jest polskie państwo...

Gdy w 2008 roku rozmawiałem z prof. Andrzejem Zybertowiczem przypomniał jedną z wypowiedzi byłego już szefa ABW. Socjolog wskazywał na wywiad, jakiego Bondaryk udzielił "Gazecie Wyborczej" w 1996 roku:

Bondaryk mówi rzeczy jeszcze ważniejsze. Wskazuje, że gdy był w UOPie (lata 1990-96) dochodziło tam do poważnych zaniedbań. Nie zrobiono m.in. bilansu współpracy SB i KGB w latach 1970-1990: „Od początku zakładaliśmy, że nasz Urząd może być dla Rosjan przejrzysty. Rosjanie dzięki swoim starym kontaktom towarzyskim i aktywom operacyjnym mogli kontrolować większość operacji naszego kontrwywiadu. (...) UOP był obiektem wielu agresywnych akcji ze strony służb rosyjskich, ukraińskich, białoruskich. Nasza reakcja była najczęściej taka: nie prowokować bez potrzeby, tylko obserwować i uniemożliwiać działanie. Aby to było skuteczne, szczególnie kiedy nasz wywiad jest sparaliżowany, potrzebujemy wiedzy o tym, co tu się działo przez ostatnie 25 lat. Kim i czym KGB się interesował w Polsce i do jakich spraw potrzebował pomocy SB? Jakie działania podejmował wobec polskich obywateli w kraju i za granicą? Problem ten dotyczy nie tylko SB. Także wojskowych służb specjalnych i struktur PZPR. Nikt tego dotychczas nie zrobił. A przecież współpraca ze służbami ZSRR przed 1989 r. nie dotyczyła paru osób, to były statystycznie ogromne liczby. Czy to jest kontynuowane? Mimo zniszczeń archiwów SB i służb wojskowych odtworzenie tej wiedzy jest możliwe. Na tej podstawie kontrwywiad mógłby ocenić, w jakim zakresie służby rosyjskie wracają do starych wpływów, operacji i kontaktów. Nie chodzi mi więc o to, by kogoś rozliczać bez powodu, ale ze względu na bezpieczeństwo państwa. Musimy to wiedzieć”.

Zestawienie tych dwóch wypowiedzi - z 1996 oraz 2013 roku - pokazuje, że Bondaryk po 17 latach mówi dokładnie to samo. Wciąż mówi o potrzebie poznania skali powiązań służb III RP z SB i sowieckimi formacjami. W tym czasie przez kilka lat kierował najważniejszą polską służbą specjalną, był jednym z ważnych polityków partii rządzącej. I o swoich słowach z 1996 roku nie wspominał.

Czy w tym czasie zapomniał, co mówił kilkanaście lat temu? Co zrobił przez ten czas, by poznać skalę penetracji polskiego państwa przez Rosję? Co zrobiono, by zdiagnozować powiązania polskich służb z byłymi sowieckimi formacjami? Co robił Bondaryk, skoro dopiero odchodząc przygotował raport opisujący powiązania SB i KGB? Dlaczego będąc szefem służby podejmował decyzje kadrowe działając dokładnie odwrotnie niż wynikało by z opracowanego właśnie raportu, promując ludzi i praktyki rodem z PRLowskich służb?

Patrząc na ostatni tekst Bondaryka można by sądzić, że jest on zupełnym amatorem, że przez lata nie zrobił niczego, co powinien, a obecnie powtarza swoje tezy sprzed lat. Bądź też jest zwykłym agentem lub agentem wpływu, który świadomie i z pełną premedytacją tolerował negatywne dla Polski powiązania i patologie, jakie wyrastają jeszcze z PRLowskich korzeni III RP.

Jest jednak i druga strona medalu w tej sprawie - upadły moralnie i bardzo słaby rząd, który często wydaje się zdominowany przez silne grupy interesu.

Nie można więc nie zadać kolejnych pytań.

Czy istnieje związek między opublikowanym właśnie raportem, a dymisją szefa ABW Krzysztofa Bondaryka? Czy Bondaryk mógł uznać, że jest już na tyle silny, by wejść w grę z rządem oraz stojącymi za nim grupami biznesowo-politycznymi? Czy rozpoczęcie prac związanych z analizą powiązań SB i KGB w Polsce mogło być powodem konfliktu, jaki wybuchł między Bondarykiem a Tuskiem? Czy próba naświetlenia powiązań SB, KGB i ludzi służb czy innych ważnych postaci życia publicznego stoi za odwołaniem szefa Agencji?

W tym układzie wszystko jest możliwe, bowiem - zarówno Tusk, jak i Bondaryk są siebie warci. Jeden i drugi nie ma nic wspólnego ze służbą publiczną, z działaniem na rzecz dobra wspólnego.

Niestety trudno mieć nadzieję, że sprawę wyjaśnią obecni włodarze służb. Objęcie teki przez nowego ministra Bartłomieja Sienkiewicza oznacza regres w poziomie bezpieczeństwa Polski i w wiarygodności służb.

Jest to bowiem człowiek, na którym ciążą równie wielkie wątpliwości, co na Bondaryku. Sienkiewicz to człowiek działający w biznesie, człowiek, działający w sektorze energetycznym, w tym na linii Rosja-Polska. Jak wynika np. ze wspomnień byłego szefa PKN Orlen Igora Chalupca to właśnie Sienkiewicz miał pomóc władzom spółki w zdobyciu przychylności Kremla dla inwestycji w Możejkach. Musiał mieć świetne kontakty w Moskwie i jej zgodę na działalność w sektorze zdominowanym przez służby. To w końcu Sienkiewicz brał udział w handlu surowcami rosyjskimi w Polsce. Jest więc postacią, która nie może dać żadnych gwarancji bezpieczeństwa Polsce. Biorąc pod uwagę, że Sienkiewicz ma w swoim życiorysie również doświadczenia związane z montowaniem służb postPRLowskich w rzeczywistość III RP, trudno się spodziewać, że sprawa kontaktów SB i KGB, że sprawa plasowania w III RP współpracowników komunistycznych służb będzie jeszcze przedmiotem debaty publicznej.

Polskie służby, polski sektor bezpieczeństwa narodowego od lat jest obszarem, w którym widać skrajną nieodpowiedzialność rządzących oraz działanie na szkodę Polski i Polaków. I znów widząc, co dzieje się wokół ABW, nie można być pewnym, że w służbach mają miejsce się rzeczy korzystne dla Polski i Polaków. Wiele mówi, że jest dokładnie inaczej...

Publikacja Bondaryka być może jest jedynym pozytywnym owocem jego pracy. Jednak ciężko mieć przekonanie, że działanie Bondaryka wynika z chęci działania na rzecz polskiego bezpieczeństwa. Znów wszystko wygląda jak polityczne gierki i podgryzanie się grup naprawdę rządzących Polską...

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych