Sędzia Bartosz Jakub Janicki broni czystości polskich mediów. Intencje jego decyzji są jasne; spójrzmy na nie chłodno

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Sędzia Bartosz Jakub Janicki broni czystości polskich mediów. Nikogo nie powinno dziwić, że tygodnikowi w skład redakcji, którego wchodzę, zabronił używać tytułu „W sieci”. Dlaczego? Ponieważ kłóci się on z tytułem „W sieci opinii”, który nosi jedna z nitek portalu dziennika „Rzeczpospolita”, należącego do Grzegorza Hajdarowicza. To, że nie wielu wie o jej istnieniu, nie ma dla sędziego Janickiego żadnego znaczenia. Ważne, że wszyscy wiedzą kim jest Grzegorz Hajdarowicz, a kim są Jacek i Michał Karnowscy.

Może się to niektórym moim kolegom związanym z tygodnikiem nie podobać. Ale trzeba uczciwie zapytać, czy ich pretensje i żale są uzasadnione? Mam wątpliwości. Osobiście podziwiam sędziego Janickiego. Widać bowiem, że jest człowiekiem wzorowo bezapelacyjnie rzetelnym.Wzoruje się wprawdzie na samym sobie, ale to jest właśnie rękojmią, że nie błądzi w labiryncie skomplikowanych interpretacji. Jeśli coś robi w ramach swoich uprawnień sędziowskich i podejmuje brzemienne w skutkach decyzje, jest pewne, że opierają się one na pogłębionej wiedzy w dziedzinie, w której przychodzi mu rozstrzygać. Dlatego podjął decyzję korzystną dla Grzegorza Hajdarowicza. Wie bowiem dobrze, że Hajdarowicz, jako biznesmen, który pierwsze pieniądze zdobył w interesach farmaceutycznych, jest uzdrowicielem polskich mediów. Jest przyjacielem i znachorem, szczególnie tytułów prasowych. Ma tylko nieszczęśliwą rękę. Na psy schodzi sztandarowe przedsięwzięcie jego biznesu medialnego, „Rzeczpospolita”. Doprowadził do rozkładu i pewnie bliskiego upadku tygodnik „Uważam Rze”. Podobny los mogą spotkać inne wydawnictwa Hajdarowicza, m.in. „Przekrój”. Nie każdy potrafiłby dokonać takiej sztuki, w tak krótkim czasie.

Okazał się też zdolnym negocjatorem handlowym. Każdy wie, że firma angielska gotowa była zapłacić Skarbowi Państwa za większościowy (51 proc.) pakiet dziennika „Rzeczpospolita” 110 mln zł. Właściciel, czyli minister Skarbu Państwa ofertę odrzucił i po jakimś czasie za połowę tej kwoty sprzedał, uchodzący za konserwatywny dziennik, nieznanemu nikomu bliżej krakowianinowi Hajdarowiczowi. Nie można odmówić racjonalności w rozumowaniu sędziego Janickiego. - Hajdarowicz - negocjatorem. To raz – pomyślał sędzia. - Dobrym znajomym rzecznika rządu Pawła Grasia, skoro spotyka się z nim nocą pod śmietnikiem. To dwa - skalkulował.

Już to samo wystarcza, by wiedział, po czyjej stanąć stronie. Tego, kto służy rządowi, czy wiecznie go krytykujących bliźniaków Karnowskich? - Już było dwóch znanych bliźniaków, którzy zrobili wystarczającą ilość szkód – zdał sobie sprawę sędzia Janicki na podstawie  lektury ulubionej gazety. Czy mógł zgodzić się na rozpychanie się w mediach kolejnych bliźniaków? Trzeba na decyzję sędziego Janickiego spojrzeć chłodno. Jej intencje są jasne. Trzeba eliminować, albo przynajmniej uprzykrzać życie, dezorganizować, nękać pisma, które nie potrafią docenić wysiłków rządu, przeprowadzającego epokowe reformy, np. zmiany w rozkładzie jazdy pociągów albo modyfikacje porcji więziennych posiłków. Sądy są po to, aby wspomagać władzę. Jest jeszcze jeden ważny motyw. Czy tacy bracia Karnowscy mogą pomóc sędziemu Janickiemu w karierze zawodowej? A władza może. Wystarczy, że Hajdarowicz szepnie gdzie trzeba. Sędziów, myślących podobnie jak Bartosz Jakub Janicki, w Polsce nie brakuje. Jednak ciągle jest ich za mało. Aż szkoda, że sędziego Janickiego nie można sklonować. Może by się udało, gdyby jako dziecko właściwie się odżywiał. Pochłaniał wyłącznie mirabelki i szczaw, tak jak to robił sędzia Tuleya, kiedy nad jego matką nocami znęcali się sadyści z UB, a on opuszczony błąkał się po polach i bezdrożach, żywiąc się korzonkami niedojrzałego jeszcze szczawiu. Okrutne wspomnienia zostały mu na całe życie. Dlatego zawsze jest taki poważny. To z pewnością ułatwi jego sklonowanie. Wówczas jeden z Tuleyów będzie mógł wspierać sędziego Janickiego w podejmowaniu korzystnych dla Hajdarowicza decyzji. Uszczęśliwiać Pawła Grasia, a być może nawet samego premiera. To byłoby wspaniałe.

Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL. Polecamy!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych