8 marca wszyscy przypominają sobie o kobietach. W polityce rozpoczyna się festiwal obietnic bez pokrycia, zapewnień i konstatacji, że życie przedstawicielek płci pięknej powinno być w Polsce lepsze. Gdzie w tym wszystkim realne problemy kobiet?
Rok temu nawet Donald Tusk w specjalnie na tę okazję przygotowanym spocie wyznał, że w tym jednym dniu także i on pamięta, jak kobiety są ważne. Dzisiaj z kolei przypomniał sobie o Polkach, „które ciężko pracują”. 8 marca to także świetny pretekst do zaistnienia dla feministek. Mnożą postulaty kolejnych parytetów czy kwot dla kobiet w coraz to nowych dziedzinach. Uświadamiają Polkom, jakie marne życie do tej pory prowadziły, ale natychmiast udzielają także dobrodusznych wskazówek, jak rozwiązać pojawiające się na drodze do absolutnego szczęścia problemy.
Realne problemy leżą natomiast gdzie indziej i choć dotykają coraz szerszych kręgów kobiet, w sferze publicznej nie są podnoszone tak często, jak być powinny, a na pewno nieproporcjonalnie do swojej skali. Mam na myśli szczególnie jeden, konkretny problem. Szacuje się, że dotknie co 14. kobiety w Polsce w ciągu jej życia. Co roku w szranki z nim staje średnio 15-16 tys. przedstawicielek płci pięknej. Chodzi oczywiście o raka piersi.
To najczęstszy nowotwór złośliwy wśród kobiet. Liczba zgonów z jego powodu szacowana jest na ponad 5 tys. rocznie. Z danych krajowego konsultanta w dziedzinie chirurgii onkologicznej prof. Krzysztofa Hermana wynika, że w 2011 r. wykryto go u 18 tys. kobiet. Do 2020 r. liczba ta zwiększy się do 22 tys. rocznie. Martwić może nadal niska w porównaniu z innymi krajami skuteczność leczenia tego nowotworu w Polsce. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że wynosi ona 75 proc., podczas gdy w Europie Zachodniej 82 proc., a w Stanach Zjednoczonych aż 90 proc.
O skuteczności leczenia decyduje przede wszystkim wczesne wykrycie nowotworu. Zdaniem ekspertów wskaźnik ten poprawiłoby także stworzenie w Polsce sieci wysokospecjalistycznych ośrodków, które kompleksowo leczyłyby ten groźny nowotwór. Chodzi o placówki zwane breast units, które oferowałyby pełną diagnostykę, możliwość konsultacji w wielu dziedzinach m.in. chirurgii onkologicznej, onkologii klinicznej, radioterapii i radiologii.
W opinii prof. Krzysztofa Hermana pacjentki ośrodków dysponujących wysokospecjalistyczną kadrą lekarską i sprzętem, mają zdecydowanie większe szanse na wyleczenie niż te, które nie posiadają do takich placówek dostępu. Różnice we wskaźnikach przeżycia sięgają tu nawet kilkudziesięciu procent.
Ośrodków typu breast cancer w Polsce jest 26. To nadal zbyt mało. Według senator Doroty Czudowskiej, dyrektor Ośrodka Diagnostyki Onkologicznej Społecznej Fundacji „Solidarność” powinno być ich przynajmniej 120. Niestety nadal brakuje środków na ich finansowanie.
Dziś, gdy panowie składają nam życzenia „szczęścia, zdrowia i wszelkiej pomyślności”, właśnie takie problemy powinny być w szczególności poruszane. Bo choć można wprawdzie uznać Dzień Kobiet za „komunistyczne” święto, czy relikt okresu PRL-u, faktem jest, że dzięki niemu szczególną aktywnością wykazują się środowiska kobiece, traktując je jako okazję do zabrania głosu w kwestiach szczególnie im bliskich.
Dlatego tak ważne jest, abyśmy wykorzystały nasze święto jako okazję do zwrócenia uwagi na prawdziwe problemy kobiet. Dotykające wszystkich przedstawicielek płci pięknej bez względu na wiek, status materialny, pozycję zawodową, czy wreszcie – przekonania polityczne.
Anna Krupka
Socjolog, absolwentka Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, współtworzyła Warsztaty Analiz Socjologicznych, startowała w wyborach parlamentarnych 2011 r.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152631-dzien-kobiet-okazja-do-rzetelnej-dyskusji-o-realnych-problemach-na-przyklad-o-raku-piersi-co-roku-umiera-na-niego-5-tysiecy-kobiet