Rząd emigruje na Twittera. Palikot sączy „rozchodniaczka” z polityką

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

„Gdybym dawał każdemu potrzebującemu, to dobrze wiecie, że nie byłoby już pieniędzy dla nikogo” – takie oto szczere do bólu wyznanie, naszego, rzecz jasna, bólu, bo pana premiera bardziej zapewne bolą związki partnerskie, wypadło z ust Donalda Tuska dziś rano. Jeśli efektem, choćby i ubocznym, wczorajszej debaty w Sejmie ma być odkrycie przez premiera, jak wielu dziś mamy w Polsce ludzi potrzebujących pomocy, dobre i to.

 

Ciekawe, czy pierwszemu kibicowi RP, a konkretnie pierwszemu, który postanowił zwalczać i kibiców, i kiboli, wrzucając ich do jednego wora, też się wczorajsza dyskusja w Sejmie kojarzyła z jakimś meczem. I rzutami karnymi strzelanymi na bramkę, za którą siedzą kibice drużyny przeciwnej. Tak to trochę wyglądało, gdy Jarosław Kaczyński ładował gola za golem, a z ław Platformy buczonko, i rechot. I to w ludziach PO - nie wiadomo, skąd się biorące - przeświadczenie, że buczonko owo i rechocik ów wystarczą, by się ustrzec nadciągającej porażki. Szczerze powiem: niespecjalnie mi żal tych, którzy po tradycyjnym podarciu łacha z jedynej już dziś – po wotum zaufania dla Tuska - opozycji, jaką jest PiS, spokojnie udali się na zasłużony odpoczynek i nawet im do głowy nie wpadnie, że jest już tylko kwestią czasu, kiedy rekin Kwaśniewski pokaże im parę sztuczek w politycznej wodzie, w której, mimo problemów z golenią, wciąż czuje się jak ryba piła. Bo, mimo pewnych słabości, Kwaśniewski dysponuje jednak pewną stałą od dłuższego czasu siłą, a właściwie dwiema siłami: chroniczną niechęcią części Polaków do PiS, a zarazem ich przeogromnym rozczarowaniem rządami PO-PSL. To jest elektorat Kwaśniewskiego.

 

O Palikocie nie wspominam, bo po pierwsze rozmawiamy o daniach głównych, a nie przystawkach, do tego tak niesmacznych, że na samą myśl człowiek nie przełknie niczego do wieczora. Po drugie: cóż rzec o kimś, komu wszystko kojarzy się, jak nie z penisem czy ryjem, to ze szczawiem, śliwkami i piaskownicą, a kogo pupile pokazują dziennikarzom w Sejmie środkowy palec. Jeśli Palikotowi jeszcze się wydaje, że coś może, to czas, by dowiedział się, że owszem, może, ale skoczyć po żołądkową, by zdążyć walnąć z polską polityką tzw. rozchodniaczka. Zresztą, to Kwaśniewski będzie go uczył tej zabawy, nie ja.

A nie ulega wątpliwości, że wobec coraz większej buty coraz większej liczby działaczy PO przepływ antypisowskiego elektoratu jest tylko kwestią czasu. To dlatego Donald Tusk jest dziś złapany w kleszcze, o ile inicjatywa Kwaśniewskiego nie rozpadnie się tuż po starcie. Musi przekonywać, że to on jest jedynym, prawdziwym AntyPiS-em, ale tym samym traci poparcie tych, którzy dosyć mają języka Niesiołowskiego. Niesiołowski język wszyscy znamy, i przyznajmy, można go mieć dosyć od co najmniej kilku sezonów.

Dlatego uważam, że ta głęboka pogarda w PO, jaka wylewała się po jednym z najlepszych przemówień Jarosława Kaczyńskiego w dziejach jego udanych i nieudanych wystąpień, to coś, co przyniesie sukces wyborczej liście Europy Plus. „Jarosław Kaczyński nie kocha Polski tej, którą mamy” – mówił premier Tusk w odpowiedzi na dwanaście potężnych zarzutów dotyczących najważniejszych sfer polskiego życia. I nagle się dowiedzieliśmy, że szef rządu wyraźnie nie odróżnia miłości do Polski od miłości do władzy, lub, co także jest możliwe, utożsamia samego siebie z całym państwem. Byli już tacy ludzie. Premier zdaje się przy tym uważać, że Polskę się kocha „jakąś”. Pozwolę się sobie nie zgodzić - Polskę kocha się zawsze, a skoro się kocha, chce się, by była rządzona jak najlepiej, by dzieci nie umierały wskutek cynicznej gry zdrowiem Polaków i kulawej prywatyzacji, po której bogaci nadal mają gdzie i jak się leczyć, a biedni rezygnują z wykupywania leków. Ale kto by się tym przejmował. Dla władzy i mainstreamu najważniejszy był tablet prezesa.

 

„Stała się rzecz bardzo zła, bo to pokazuje, że w Sejmie każdy może zabrać głos. Ten który nawołuje do pokoju i ten, który nawołuje do wojny”

– mówiła Ewa Kopacz, chociaż ani profesor Gliński z tableta, ani Jarosław Kaczyński z mównicy sejmowej o wojnie nie wspominali ani słowem. No, chyba że – ale wiemy, że to niemożliwe – pani marszałek chciała zganić kolegę Grupińskiego z własnej partii, który właśnie o wojnami sobie mikrofon wycierał kilkakrotnie. Może dlatego, że zdaniem władzy armię mamy nieziemską, a fakt, że kilka razy gorzej przygotowaną od pozostałych, to przecież tylko kwękolenie i niepotrzebne wywoływanie wilka z lasu.

Kiedy Kaczyński pytał retorycznie o polską armię, po co ona w ogóle istnieje, minister obrony Tomasz Siemoniak odpowiadał mu na Twitterze (ale to zdaniem mainstreamowych dziennikarzy nie odbiera Wysokiej Izbie powagi). Siemoniak pisał np. „Sformułowanie prezesa Jarosława Kaczyńskiego "Po co ta armia w ogóle istnieje?" zapamięta wielu żołnierzy i cywilnych pracowników wojska”. Tyle zrozumiał z całego wystąpienia? Że PiS wojsko zlikwiduje?

Ale przecież na Twitterze prewencyjny medialnie ostrzał przeciwnika trwał nieprzerwanie. Minister spraw zagranicznych rzucał żartami jak z rękawka: „Prezes PiS w roli stojaka na tablet” albo „Jakie jest stanowisko PO w sprawie powołania iPada na stanowiska szefa rządu? Teraz lepiej rozumiem hasło „premier techniczny”.

Rzecznik rządu na widok iPada nie wierzył własnym oczom. „To nie może być prawda” – pisał na Twitterze. Nic dziwnego, że premier, który ostatnio polubił Twittera, wyszedł na mównicę stweetowany na całego. Mówił, że tabletem Kaczyński chce wywrócić demokrację, że gra parlamentem, że omijanie reguł jest groźne, bo groźne jest uczestniczenie w spektaklu, który jest fałszem, który jest maskaradą. I tak dalej.

 

A potem dosunął PiS-owi jeszcze mocniej:

„Powołując się na chrześcijańskie wartości potraficie z życia publicznego eliminować wiarę, nadzieję i miłość" - rzekł premier.

I tyle. Czy ktoś mu podmienił kartki, czy może nie był przygotowany na potok konkretów Kaczyńskiego, ale na atak dywizji pancernej, wyszło jak wyszło. Tak mu się po prostu powiedziało, że nawet zaprzyjaźnione media nie były w stanie objaśnić, o co szefowi rządu chodzi. A potem kolejny teatrzyk pogardy.

Rafał Grupiński: „Gdzie wy widzicie tę większość? W jaki sposób traktujecie tę niewielką liczbę, jaką jest 231? (...) Nad wszystkim by czuwała rada nadzorcza Tadeusza Rydzyka”.

Nie „ojca” czy nawet „ojca dyrektora”, ale po prostu – Tadeusza. Ale gdy o Tusku posłanka PiS powiedziała „Tusk”, posłowie Platformy wołali, że to ma go nazywać premierem. Klasyka polska.

 

I nagle okazało się, że jedyna merytoryczna wypowiedź Platformy stanie się tego dnia udziałem wicemarszałka Cezarego Grabarczyka, który akurat głos zabrał poza debatą. „Zostało siedem minut i pięćdziesiąt cztery sekundy” – pouczył Ryszarda Terleckiego z PiS specjalista od szukania autostrad, których sam nie wybudował. A dzięki TVN24 dowiedzieliśmy się, że zdaniem Miśka Kamińskiego z rady mędrców Giertych, Kamiński, Marcinkiewicz, Niesiołowski (aż się w głowie kręci od potencjału intelektualnego) – Kaczyński z tabletem wygląda... „sztucznie, żeby nie powiedzieć śmiesznie”. Waldemar Kuczyński tak się wkurzył, że aż próbował, zupełnie niepotrzebnie, „naprostować” Andrzeja Morozowskiego, który stwierdził, że w ostatnich sondażach PiS dogania PO...

 

Kuczyński: - Nieprawda, że PiS dogania PO! To PO dogania PiS!

Morozowski: - Ale to PO ma 32 procent, a PiS ma 31 procent.

Kuczyński: - Proszę?

Morozowski: - PO ma 32 procent, a PiS ma 31 procent.

Piotr Semka: - Ale może nie dyskutujmy z cyframi, panie Waldemarze.

Kuczyński: - No, czas jest ciężki.

 

Ale jeszcze cięższe jest życie adwokatów obecnej władzy. Po wczorajszym dniu nic się tu nie poprawiło, a można nawet rzec, że wprost przeciwnie. Na pytanie o powód braku merytorycznej dyskusji na temat 12 zarzutów PiS pod adresem obecnej władzy, premier Tusk stwierdził, że minister Nowak i minister Siemoniak odpowiedzieli... na Twitterze.

Brawo, brawo. Zapakować debatę o Polsce do 140 znaków? Ho, ho, to może trafić do księgi rekordów Guinnessa. Dzięki temu rząd Donalda Tuska przejdzie do historii. Oby jak najszybciej.

 

 

 

 

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych