Wszędzie kibole! Tomasz Lis musiał ewakuować się ze stadionu w Manchesterze, ponieważ cieszył się z gola przyjezdnych... w sektorze gospodarzy

Kibice Manchesteru United i ławka rezerwowych angielskiej drużyny. Fot. PAP/EPA
Kibice Manchesteru United i ławka rezerwowych angielskiej drużyny. Fot. PAP/EPA

Nagroda Darwina dla Tomasza Lisa!

- kpił w swoim wpisie na portalu salon24.pl bloger Rybitzky.

O co poszło? Otóż redaktor naczelny "Newsweeka" był na meczu Manchesteru United z Realem Madryt. Pojedynek w 1/8 Ligi Mistrzów Lis oglądał - wraz z córką - w sektorze gospodarzy. Kibicował jednak... przyjezdnym. O zdarzeniu poinformował na Twitterze jeden z dziennikarzy tygodnika "Wprost". Wywołany do tablicy Lis odpowiadał:

Kluczowy był moment, kiedy po drugiej bramce dla Realu padliśmy sobie z Polą w objęcia. Kilku kibiców Manchesteru próbowało pokonać kilka rzędów by nas pobić. Nie wyglądali na żartownisiów. Zapytałem stewardów o co chodzi, bo nie złamaliśmy żadnych reguł. Pokazał swoją głowę z jakimiś ranami i powiedział: To sprzed dwóch tygodni. Wyjdźcie z tego stadionu. Widzicie wynik. Ludzie są wściekli. Jak ruszą, to nie gwarantujemy Wam bezpieczeństwa. Uznaliśmy, że ma rację, a ja nie miałem ochoty na randkę ze stomatologiem i zakładanie szwów

- żalił się na swoim portalu Tomasz Lis.

Reakcje internautów były w olbrzymiej większości groteskowe. Jedni kpili, twierdząc, że Lis całą historię zmyślił, inni, wierząc dziennikarzowi, wskazywali na jego - delikatnie mówiąc - lekkomyślność.

"W Anglii sobie już poradzili z kibolami" - słychać często przy okazji dyskusji o polskiej kulturze stadionowej. Jak widać, Tomasz Lis będzie musiał skorygować swoje zdanie w tej kwestii. A z czystej troski - następnym razem radzimy usiąść we właściwym sektorze.

lw, press.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych