Przekręty na wietrze: czy inwestorzy farm wiatrowych korumpują samorządowców? Służby badają interes z wiatrakami

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

To powinien być ze wszech miar czysty biznes. Wszak pozyskiwanie energii z wiatru uchodzi  za wzór ekologii. Okazuje się jednak, że i wiatrakami można „kręcić” nie do końca przejrzyste interesy.

Jak donosi „Nasz Dziennik” CBA i NIK sprawdzą czy przy lokalizacji  farm elektrowni wiatrowych  na Suwalszczyźnie nie dochodzi do nielegalnego „sponsoringu” gmin przez inwestorów.

O możliwych praktykach korupcyjnych alarmowych poseł PiS Jarosław Zieliński.

Parlamentarzysta domaga się sprawdzenia, czy w procesie lokalizacji farm wiatrowych nie dochodzi przypadkiem do „kupowania poparcia gmin” poprzez zawieranie umów sponsoringu i umów darowizny. Jako świadectwo wspierające te mocne słowa poseł ziemi suwalskiej podaje konkretne kwoty z umów i porozumień (w tym prawdopodobnie niesłusznie objętych klauzulą poufności) zawartych między inwestorami elektrowni wiatrowych a siedmioma gminami Suwalszczyzny

– pisze „ND”.

O tym, że nie wszystko z wiatrakami jest w porządku mówią też mieszkańcy Suwalszczyzny. Według lokalnych obrońców przyrody, z założenia ekologiczne wiatraki, zaczynają zagrażać środowisku.

W unikatowym przyrodniczo miejscu, obrzeżu Suwalskiego Parku Krajobrazowego, gdzie znajdują się tak unikatowe formy przyrody, jak m.in. jezioro Hańcza, tzw. wisząca dolina czy głazowisko, chce się ulokować 14 ogromnych elektrowni wiatrowych

– opowiada „ND” Stefan Kościuch ze Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Środowiska Kruszki.

I dodaje:

Taka lokalizacja wiatraków to jakiś horror.

JKUB/”ND”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych