NASZ WYWIAD: Grzegorz Braun: "Żadnym prokuratorom wyjaśnień składać nie będę, gdyż oni wspólnie i w porozumieniu z mediami głównego ścieku organizują na mnie nagonkę"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. blogpress.pl
Fot. blogpress.pl

Grzegorz Braun, znany reżyser, twórca takich filmów jak "Towarzysz Generał" o karierze Wojciecha Jaruzelskiego oraz "Plusy dodatnie, plusy ujemne" o agenturalne przeszłości Lecha Wałęsy, jest już formalnie oskarżony za udział w incydencie na Powązkach, gdzie przebywał jako dziennikarz podczas ekshumacji jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej, która została pochowana w niewłaściwym grobie. Braun złożył wówczas skargę na policjantów i żandarmów, ale została ona odrzucona, a niedługo potem to on dostał zarzuty "napaści na policjanta".

O byciu oskarżonym oraz mediach i organach ścigania rozmawiamy z Grzegorzem Braunem.

 

Jak donoszą już media prokuratura wysłała już do sądu akt oskarżenia wobec pana. Jak czytamy zastosował pan przemoc "w postaci uderzenia ręką w lewe przedramię funkcjonariusza policji w celu zmuszenia go do zaniechania czynności służbowej”. To poważne zarzuty, czy może pan zdradzić linię obrony?

W ubiegłym tygodniu otrzymałem pocztą akt oskarżenia, który prokuratura przesłała do sądu. Jestem zatem formalnie oskarżony. O co? To już właśnie donoszą media głównego ścieku. Te zarzuty, które posłużyły do skonstruowania aktu oskarżenia, który przedstawiono mi na początku stycznia, wcześniej – bo w grudniu – prokuratura zorganizowała nagonkę rozgłaszając tezę, że uchylam się od kontaktów z organami ścigania i z wymiarem sprawiedliwości. Jest to wierutnym kłamstwem.

Cóż, mogę powtórzyć to co powiedziałem pani prokurator na początku stycznia: żadnym prokuratorom, żadnych wyjaśnień składać nie będę, właśnie dlatego, że prokuratura organizuje wspólnie i w porozumieniu z dziennikarzami mediów głównego ścieku nagonkę na mnie. Tak więc prokuratura nie jest dla mnie stroną, której ja bym chciał się zwierzać w tej sprawie. A główna i podstawowa kwestia w tej sprawie jest taka, że te zarzuty są wyssane z palca.

Do winy się nie poczuwam, do tych zarzutów się nie przyznaję. Nie wiem kiedy sprawa trafi na wokandę, ale nie jestem tym nadmiernie podekscytowany, ponieważ rzecz nie jest nowa w moim życiu. Już bowiem pięć lat staję przed sądami we Wrocławiu, przed którymi prokuratura powtarza podobne zarzuty i właśnie na kwiecień tego roku wyznaczone zostały trzy kolejne terminy rozpraw sądowych. Właśnie w kwietniu minie dokładnie pięć lat od wydarzenia, którego istota była taka, że policja nie dochowując zasad regulaminowego postępowania poturbowała mnie i czasowo pozbawiła wolności. Ja się na ich zachowanie poskarżyłem, a następnie moja skarga została przez lekką ręką przez wrocławski sąd odrzucona, a następnie został postawiony w stan oskarżenia pod absurdalnymi zarzutami.

To samo zrobiono w Warszawie. Ja również po wydarzeniach z udziałem policjantów i Żandarmerii Wojskowej poskarżyłem się przełożonym tych policjantów i wojskowych, którzy mnie tam osaczyli i poskarżyłem się również sądowi. Następnie moja skarga została, podobnie jak we Wrocławiu, odrzucona, a ja dostałem zarzuty.

 

Czy nie ma pan wrażenia, że pańskie problemy z prawem zaczęły się tak naprawdę wtedy, gdy pana filmy stały się znane?

Wnioski może sobie każdy sam wysnuć z czym ma to związek. Mogę powiedzieć tak, że tak naprawdę to nie ja jestem w kłopocie, lecz państwo polskie. Dlatego, że działania policji i prokuratury i sądów wobec mnie ujawniają groźny dla państwa niedowład organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Jeśli te instytucje angażowane są w działania o charakterze politycznym i na domiar wszystkiego groteskowe w swym wyrazie, to jest to naturalnie groźne dla państwa. Pomijając moją skromną osobę, jest to groźne dla ogółu obywateli.

 

Mimo wszystko może pan zapewnić naszych Czytelników, że nie zaprzestanie pan robić filmów mimo tych wszystkich kłopotów?

Na razie tej zimy jestem bezrobotnym twórcą. Wiosną, gdy się ociepli i pojawią się możliwości powrotu do pracy nad projektami, które zostały rozpoczęte. Są już ukończone dwie części filmu „Transformacja od Lenina do Putina”, ale to jest dopiero połowa roboty. Aby ta historia została opowiedziana do końca muszą powstać dwa kolejne, godzinne filmy "Transformacja 3" i "Transformacja 4". To ciągle stoi pod znakiem zapytania. Zobaczymy, czy plany te będę mógł realizować. Czy więcej czasu spędzę w sądzie, czy w montażowni.

Jeszcze chciałbym uzupełnić jedną sprawę. To, że ustanawiam związek między działaniami prokuratury a działaniami mediów głównego ścieku - jak np. dziennik „Rzeczpospolita” i także portalami pełniącymi obowiązki mediów patriotyczno-prawicowych - to wynika z tego, że szereg redaktorów tych mediów uznaje za stosowne publikować na mój temat nie zadając sobie takiego trudu, jaki sobie właśnie zadał portal wPolityce.pl, to znaczy nie uzyskał mojego komentarza i mojej wypowiedzi w mojej sprawie.

Wszystkie te media idąc tropem „Gazety Wyborczej” nie piszą mojego pełnego nazwiska lecz Grzegorz B. Pomijając to, jakie to robi na mnie wrażenie, to są marne widoki dla opinii publicznej, jeżeli będzie ona zdana na tego typu źródła informacji.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

CZYTAJ TAKŻE: Grzegorz Braun znowu zaatakował pluton policji! Z Braunem trzeba będzie coś zrobić, bo ekshumacji coraz więcej i końca nie widać

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych