Dwuipółletnia Dominika zmarła, bo nie udzielono jej na czas pomocy. Minister Bartosz Arłukowicz stanął natychmiast na czele tych, którzy sprawdzają system nocnej pomocy medycznej i deklarują gotowość jego poprawiania. To robienie pacjentom wody z mózgu. System nocnej i świątecznej pomocy medycznej zmieniono przecież ledwie dwa lata temu – 1 marca 2011 r. Zmieniła go Ewa Kopacz, obecna marszałek Sejmu, a wtedy minister zdrowia.
Ewa Kopacz zapewniała, że znikną wszystkie problemy nocnej i świątecznej pomocy. Zresztą wszystko, czego Ewa Kopacz dotknęła, z systemem refinansowania leków na czele, miało się zamieniać w raj dla pacjenta. Zamieniało się, tyle że w piekło.
Gdy od 1 marca 2011 r. zmieniano zasady nocnej i świątecznej pomocy medycznej, wiele środowisk alarmowało, że nowe rozwiązania to zachęta do spychologii. Bo nowy system dawał wprawdzie pacjentowi prawo skorzystania z dowolnej placówki (zniesiono rejonizację), ale to oznaczało, że nikt nie będzie się poczuwał do odpowiedzialności za pacjentów, skoro wszyscy za to odpowiadają. I przypadek 2,5-letniej Dominiki pokazuje, że tak się właśnie stało. W niedzielę 24 lutego dziewczynka trafiła do szpitala, ale lekarz odesłał ją do domu bez zlecenia szczegółowych badań. Następnego dnia późnym wieczorem pogotowie odmówiło przyjazdu, potem to samo zrobił lekarz nocnej i świątecznej pomocy. Kiedy po wielu godzinach karetka zabrała wreszcie dziecko do szpitala, było już za późno.
Tragiczny przypadek 2,5-letnuiej Dominiki to zrealizowanie czarnego scenariusza, przed którym przestrzegano, zanim reforma Ewy Kopacz weszła w życie. Doskonale zrealizowano w tym wypadku zasadę spychologii, a w efekcie pacjent zmarł. I ten skandal powinien zwrócić uwagę na wady przeprowadzonej reformy. Tymczasem w debacie publicznej i medialnej po tragicznym zdarzeniu ani słowem nie wspomniano o Ewie Kopacz i jej reformatorskim szale, z którego fatalnymi skutkami nieustannie mamy do czynienia. Minister Arłukowicz robi dobrą minę do złej gry, ale to on w pierwszej kolejności powinien wskazać na „zasługi” swojej poprzedniczki. Niestety, Ewa Kopacz i w tym wypadku jest nietykalna.
Przez cztery lata sprawowania urzędu minister zdrowia Ewa Kopacz popełniała błąd za błędem, doprowadzała do chaosu i dezorganizacji służbę zdrowia, wywoływała strach pacjentów, pogarszała warunki leczenia, a mimo to spotkało ją wyróżnienie w postaci awansu na stanowisko marszałka Sejmu. Czyli niekompetencja nie tylko nie została napiętnowana, ale usprawiedliwiona i nagrodzona. I teraz wszystko to, co złego zrobiła Ewa Kopacz nie ma autora, co jest niebywałym skandalem.
Skutki reformatorskiego szału Ewy Kopacz wcześniej też bywały tragiczne, tylko jakoś nie wiązano ich z jej osobą. Ale może nadszedł czas, by skończyć z tą taryfą ulgową, skończyć z usprawiedliwianiem wszystkiego. Bo to groźny precedens dla innych ministrów i urzędników państwowych. Za własne złe decyzje trzeba odpowiadać, gdyż inaczej utrwali się system powszechnej nieodpowiedzialności. Ewa Kopacz była złym ministrem zdrowia, wprowadzała złe rozwiązania, które wciąż mają negatywne skutki, należałoby ją więc z tego rozliczyć. Gabinet i funkcja marszałka Sejmu nie powinny być żadnym azylem i immunitetem.
Stanisław Janecki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152432-to-ewa-kopacz-przeprowadzila-reforme-pomocy-medycznej-utrwalajaca-zasade-spychologii-ktora-kosztowala-zycie-25-letnia-dominike