Międzynarodowe agencje informacyjne doniosły właśnie o śmierci prezydenta Wenezueli, Hugo Chaveza. Choć niczyja śmierć nie powinna być okazją do radości warto powiedzieć, że światowy kwiat zbrodniczych dyktatur stracił w osobie Chaveza potężnego opiekuna i sponsora.
Hugo Chavez, od lat aspirujący do miana największego wroga USA i cywilizacji zachodu w Ameryce Łacińskiej, zabiegający o schedę po coraz bardziej schorowanym Fidelu Castro, przez ostatnie lata umożliwił przetrwanie całemu szeregowi satrapów i dyktatorów na prawie wszystkich kontynentach.
Do początku lat dziewięćdziesiątych rolę światowego rozsadnika zła spełniał niepodzielnie ZSRR, subsydiując, wspierając politycznie lub wojskowo prawie każdy ludobójczy reżim na świecie i prawie każdego dyktatora, niezależnie od koloru skóry czy ideologii, pod warunkiem że był dostatecznie antyamerykański lub antychiński. Rozpad ZSRR, załamanie się rosyjskiej gospodarki i polityczne reformy Jelcyna ograniczyły to zjawisko na kilka lat. Wiele z dyktatur znalazło się w sytuacji Kuby, na której zatrzymanie rosyjskiej kroplówki gospodarczej oznaczało największy w porewolucyjnej historii kryzys państwowy.
Zanim państwo rosyjskie pod wodzą Putina było znów w stanie zaangażować się na arenie międzynarodowej na skalę znaną z czasów zimnej wojny, z internacjonalistyczną pomocą wszelkiej maści reżimom pospieszyła rządzona przez Hugo Chaveza od 1999 r. Wenezuela. Dzięki rosnącym cenom ropy Chavez był w stanie m.in. sponsorować i szkolić większość partyzanckich ruchów „narodowowyzwoleńczych” w Ameryce Południowej, przede wszystkim zaś Kolumbijski FARC, uratować od bankructwa Kubę i utrzymać tam władzę braci Castro, kupić od Rosji fabrykę karabinów AK-103, od 2010 r. mogącą wypuścić na rynek 500.000 sztuk broni rocznie (!), rozpocząć wraz z Iranem budowę wojskowych samolotów bezzałogowych, wraz z Iranem prowadzić na Kubie badania nad bronią biologiczną i prowadzić stacje nasłuchowe amerykańskiego ruchu telekomunikacyjnego, subsydiować reżim białoruski, wspierać satrapów w Libii i Zimbabwe.
Gdyby znana z filmów o Jamesie Bondzie międzynarodowa organizacja „Spectra” miała istnieć naprawdę, Hugo Chavez mógłby być jej godnym członkiem. Rzadko zdarza się, by polityk mógł wyrządzić tyle zła w skali globalnej i to w tak krótkim okresie czasu. Pozostaje tylko żywić nadzieję, że jego śmierć przyspieszy załamanie dyktatorskich rządów przynajmniej na Kubie, na Białorusi i w Iranie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152416-gdyby-znana-z-filmow-o-jamesie-bondzie-miedzynarodowa-organizacja-spectra-miala-istniec-naprawde-hugo-chavez-moglby-byc-jej-godnym-czlonkiem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.