Czasem mam wrażenie, że Paweł Graś marnuje się w naszym rządzie. Nie chodzi mi wcale o to, że tak świetnie sprząta dom Niemcowi, że praca dla polskiego rządu to przy tym zajęciu pestka. Chodzi mi o to, że nasz rzecznik potrafi z nawet najbardziej mdławego wydarzenia politycznego stworzyć news, na który miliony Polaków będą czekać z wypiekami na twarzy.
Budowanie napięcia w sprawie ministra Gowina to prawdziwy majstersztyk. Ręka w górę, kto liczył na to, że Tusk odwoła ministra sprawiedliwości. Lasu rąk nie widzę. Taka decyzja byłaby przecież strzałem w stopę. Pomijając fakt, że Jarosław Gowin nie jest żadnym konserwatystą, to jednak ma w PO kilka osób, które poszłyby za nim w ciemno. Taka zmiana skutkowałaby tym, że mielibyśmy rząd mniejszościowy, a przede wszystkim mocno uszczupliłaby elektorat PO. Podobnie, Donald Tusk nie mógłby jednoznacznie powiedzieć, że minister Gowin jest cool i premier ani myśli go odwoływać. W ten sposób mocno podpadłby rosnącemu w siłę lewicowemu elektoratowi PO. Wobec powyższego decyzja, którą w poniedziałek ogłosił premier jest tzw. oczywistą oczywistością. W ten sposób Tusk może nadal wodzić za nos swój konserwatywny i liberalny elektorat. Jednym będzie pokazywał, że toleruje Jarosława Gowina, trzymając go w rządzie, a drugim zaimponuje tym, że będzie trzymał swojego niepokornego ministra na krótkiej smyczy.
W przypadku tej sprawy wychodzą na jaw jeszcze jedne zdolności Pawła Grasia. Rzecznik rządu dzięki stopniowaniu napięcia w kwestii ministra Gowina zdołał niemal wykluczyć z mediów informacje o podpisaniu przez Bronisława Komorowskiego jednej z najważniejszych ustaw ostatnich lat, a mianowicie Paktu Fiskalnego. Pomijając niezwykle ważne skutki tej ustawy, sposób jej uchwalenia pokazuje jedną ważną rzecz, a mianowicie to, że nie tylko Donald Tusk pogrywa z opinią publiczną w sprawie Gowina, ale to samo robi Jarosław Gowin. Oto dowód. Jeden z posłów PiS prosił ministra sprawiedliwości o opinię w kwestii sposobu ratyfikacji Paktu Fiskalnego. Konstytucja tę kwestię opisuję jednoznacznie. Przytoczę tu 2 punkty 90 rozdziału:
1. Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.
2. Ustawa, wyrażająca zgodę na ratyfikację umowy międzynarodowej, o której mowa w ust. 1, jest uchwalana przez Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Minister sprawiedliwości stwierdził jednak, że sposób przyjęcia Paktu Fiskalnego jest zgodny z konstytucją i nie widział przeszkód by głosować za jego ratyfikacją. To pokazuje, że Jarosław Gowin jest ważnym trybikiem w maszynie zwanej PO i decyzja o jego odwołaniem byłaby, używając terminologii bliskiej premierowi, strzeleniem sobie „samobója”.
Widać więc jak na dłoni, że w PO panuje niepisana zasada, że w sprawach ważnych obowiązuje jednomyślność i każde odstępstwo od tej zasady może skutkować usunięciem z partii. W sprawach mało istotnych jak kwestia związków partnerskich Tusk pozwala na pewne akty samowolki, ale z zaznaczeniem, że tacy posłowie muszą liczyć się z publiczną krytyką. Taka krytyka jednak wcale na ich niekorzyść nie działa. Wystarczy spojrzeć jakim szacunkiem w prawicowych mediach cieszy się poseł John Godson.
Póki więc Jarosław Gowin nie zagłosuje wbrew premierowi w kwestiach istotnych dla stanu państwa, a będzie się wyłamywał w sprawach światopoglądowych to włos mu z głowy nie spadnie. Paweł Graś będzie mógł natomiast dorabiać na renomowanych światowych, a przynajmniej niemieckich uczelniach, jako spec od budowania napięcia, bo jeszcze nie raz Tusk wykorzysta jego potencjał…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152412-farsy-ciag-dalszy-poki-jaroslaw-gowin-nie-zaglosuje-wbrew-premierowi-w-kwestiach-istotnych-dla-stanu-panstwa-to-wlos-mu-z-glowy-nie-spadnie