Jarosław Gowin zostaje w rządzie. Ale trudno wskazać, kto tę potyczkę wygrał – minister czy premier.
Prof. Jadwiga Staniszkis: Nie bardzo wiem, na czym polega ich kompromis. Czy taka enigmatyczna wypowiedź Tuska co do kształtu tej ustawy o związkach partnerskich oznacza, że jednak pójdzie kierunku frakcji konserwatywnej, ale też prezydenta Komorowskiego, żeby rozszerzać zakres obecnych ustaw bez wprowadzania nowej kategorii prawnej „związek partnerski”, czy pozostał jednak przy swoim. Trudno powiedzieć, czy Gowin zmienił swoje stanowisko, jakoś je złagodził. Wcześniej mówił bardzo twardo, że nie warto za wszelką cenę trzymać się stołka ministerialnego, bo rzecz dotyczy poglądów. Ja zresztą dziwię się, że premier Tusk wprowadza tak ostrą dyscyplinę, że mówi o jedności partyjnej wokół spraw wrażliwych światopoglądowo i religijnie. Trudno określić, na czym polega ta nowa – jak to określono – możliwość współpracy.
Czy frakcja konserwatywna w Platformie, wraz z pozostawieniem Gowina się wzmocniła? Premier chciał sprawiać wrażenie, że to on przyparł ministra do muru, zmusił do pewnego posłuszeństwa, lojalności, natomiast ze słów Gowina wynika coś innego, czuje się bardzo mocny.
Zwróćmy uwagę na dzisiejsze stanowisko Jarosława Gowina odnośnie wypowiedzi Lecha Wałęsy, niuansujące ją. Wałęsa został przecież z jednej strony wprowadzony w pewną uliczkę, dopiero dociskany przez dziennikarza powiedział o tych tylnich rzędach, ale w poprzednim zdaniu podkreślał, że nie ma nic przeciwko samej orientacji homoseksualnej. Zaznaczył, że uważa, iż demokracja oznacza ilościową reprezentatywność, więc gdy ktoś reprezentuje mniejszy procent społeczeństwa, nie powinien być tak widoczny. To jest oczywiście niezrozumienie, że demokracja to przede wszystkim ochrona mniejszości. Gowin wskazał na niuanse w wypowiedzi Wałęsy, zgodził się, że homoseksualiści próbują narzucić swoje standardy środowisku heteroseksualnemu. Może to próba zachowania twarzy po kompromisie na jego niekorzyść? Wcześniej mieliśmy już niezbyt jasne inne kompromisy – np. w sprawie in vitro, gdzie Gowin wyraźnie się cofnął.
Ale z drugiej strony premier Tusk też był w trudnej sytuacji.
Tak i nie tylko dlatego, że ma tak niewielką większość w Sejmie, o której musiał pamiętać zwłaszcza w kontekście głosowania nad wotum nieufności dla rządu. Wyrzucenie teraz Gowina byłoby bardzo ryzykowne. Tym bardziej, że wydaje mi się, iż premier ma obsesję na punkcie takich podskórnych działań, np. służb, co sam bardzo dobrze pamięta z okresu „nocnej zmiany” i obalenia rządu premiera Olszewskiego. Być może to go powstrzymało. Na pewno znaczenie miało też stanowisko prezydenta Komorowskiego, który wyraźnie deklarował, że jest bliższy frakcji niechcącej tworzyć nowej kategorii prawnej i unikającej bezpośredniej, ostrej konfrontacji, jaką w pierwszej wersji proponował Tusk. To był więc z jego strony krok w tył. Ale myślę, że jeszcze przed latem będziemy obserwowali kolejną falę nacisków. Trudno będzie odróżnić, co jest medialną próbą zachowania twarzy, a co rzeczywistą przewagą, jeżeli chodzi o realne prace nad tą ustawą.
Piotr Zaremba napisał na portalu wPolityce.pl, że teraz Gowina czeka egzamin z charakteru. Sądząc po pierwszych jego komentarzach i zapowiedziach – zamierza go zdać. Powiedział wczoraj po rozmowie z premierem, że są granice kompromisu nie do zaakceptowania, że nie zmieni zdania ws. związków partnerskich.
Presja jest ogromna. Mamy mnóstwo nieformalnych działań, nacisków w ramach Unii Europejskiej przekraczających uzgodnienia traktatowe – które przecież pozostawiały cały ten obszar w gestii poszczególnych państw. Jest trudna do zrozumienia nagła postawa premiera, który najwyraźniej walczy o wizerunek w Unii. Co ciekawe, Tusk powiedział w pewnym momencie, że nie chodzi o związki partnerskie, ale pokazanie jego przywództwa. To karygodne, bo przywództwo egzekwuje się w rozwiązywaniu realnych problemów, a nie przez łamanie ludzi. Jest też inny element – presja, wyimaginowana być może przez Tuska, z lewej strony. Obawa – moim zdaniem niesłuszna – przed atrakcyjnością tego nowego układu z Kwaśniewskim. W związku z tym premier uważa, że nie może sobie pozwolić na zwłokę z jakimś ustawowym rozwiązaniem sprawy związków partnerskich.
I w ogniu tego wszystkiego znajduje się samotny minister sprawiedliwości.
Będzie więc na pewno silny nacisk, ale myślę, że Gowin rozumie, że są standardy, które się zachowuje. Ludzie mają różne orientacje polityczne, nie można w takich sprawach narzucać dyscypliny partyjnej. Gowin nie jest sam. Mam nadzieję, że będzie współdziałał z prezydentem Komorowskim i ze swoim zapleczem. Tu jest też pytanie, jak ono z tego zamieszania wyszło. Też mieliśmy przecież do czynienia z grillowaniem Jacka Żalka i innych konserwatystów. Sam Gowin ma dość silną pozycję, zaplecze w Krakowie, szkołę. Łatwiej jest naciskać na ludzi, którzy dopiero weszli do polityki, w jakimś sensie nie mają alternatyw.
Jak zakończy się sprawa związków partnerskich?
Mam nadzieję, że na kompromisie. Na nadaniu praw, które rzeczywiście są konieczne, wynikają z rzeczywistego zjawiska społecznego. Ludzie pozostają w stałych związkach i nie mają praw, które temu odpowiadają. Oczywiście bez tworzenia nowych kategorii – by nie było dalszej presji równania z małżeństwami oraz w kierunku adopcji dzieci. Jeżeli taki zawarto kompromis, będzie to zwycięstwo Gowina. Jeżeli nie, a obie strony po prostu kupiły czas, to ciągle będziemy obserwowali przeciąganie liny.
Dla kogo ta zwłoka jest korzystna?
Obie strony mogą przede wszystkim umacniać zaplecze. Premier zaś mógł nie naciskać zbyt mocno, bo prowadzi jakąś szerszą grę – być może o stanowisko w Unii Europejskiej – i chodzi mu (jak w wielu sprawach) o tworzenie pozorów zwycięstwa.
Rozmawiał Marek Pyza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152372-nasz-wywiad-tusk-chcial-pozornego-zwyciestwa-z-gowinem-ws-zwiazkow-partnerskich-walczy-o-wizerunek-w-unii-uwaza-profesor-staniszkis
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.