W tygodniku "wSieci" Michał Listkiewicz chwali Orbana: "skoro mają tam przywódcę, który pozwoli im się odrodzić, to popieram w tym momencie prawicę"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Premier Victor Orbán, wielki fan futbolu i były piłkarz na poziomie III ligi, skorzystał z amerykańskiego okrycia, że dolar wydany na sport masowy to oszczędność siedmiu na służbie zdrowia. Wziął się również za profesjonalną piłkę nożną. Wymienił prezesa futbolowego związku. István Kisteleki musiał odejść. Powiedział mu: „Jeśli się nie zgodzicie, to nie dostaniecie już ani forinta, będziemy was gnębić…” -

mówi w tygodniku "wSieci", w rozmowie z Cezarym Kowalskim Michał Listkiewicz, były prezes PZPN, hungarysta. I tłumaczy:

Futbol w tym kraju zszedł na totalne psy. A jest tam odbierany dużo bardziej emocjonalnie niż u nas. Kult przeszłości jest wręcz niesamowity. Złote lata, złota jedenastka, lata 50. Żyją tą wielką przeszłością. To taka namiastka bytu patriotycznego. Przecież Węgrzy są jednym z najbardziej skrzywdzonych w historii narodów na świecie. Zabrano im dwie trzecie terytorium. Naród upokorzony. I oni w sporcie, języku i kulturze narodowej znajdowali szansę na kultywowanie swojej tradycji, dziedzictwa. Nie mieli po prostu innego wyjścia, inaczej by ich już dawno nie było. Są przecież otoczeni przez żywioł słowiańsko-niemiecki, przez Rumunów, są karłowatym państwem. Nawet Orbán kiedyś powiedział, że to jedyne państwo, które sąsiaduje samo ze sobą. Duża liczba Węgrów żyje w ościennych krajach. W czasach komunistycznych mieli genialny sport. To była piąta, szósta potęga na świecie, grad medali na igrzyskach olimpijskich i również świetny futbol. Potem stoczyło się to jeszcze dużo niżej niż w Polsce.

Przyszedł człowiek z innej bajki i zrobił porządek. Piłkarski beton zgodził się usunąć w cień. Przecież to brzmi naiwnie.

Wszystko odbyło się w białych rękawiczkach. Kisteleki nie oponował, a Csányi poprzez swoje koneksje polityczne został błyskawicznie przyjęty przez Seppa Blattera i uspokoił szefa FIFA, że w węgierskim futbolu żadnego zamachu na demokrację nie ma.

(...)

Pojawiły się pieniądze, sponsorzy. Inwestują koncerny państwowe z branży paliwowej czy bankowej. Odblokowano program szkolenia młodzieży. Każdy klub I i II ligi musi mieć akademię piłkarską. Połączoną z systemem oświatowym. Jeśli tego nie masz, nie dostajesz licencji. Kolejna sprawa to Akademia Sportowa im. Ferenca Puskása. Oczko w głowie Orbána. Mieści się w Felcsút. On mieszka tam przez płot, zresztą w takim w miarę zwyczajnym domu. Wszystko jest zorganizowane na wzór najlepszych światowych akademii. Pełna komputeryzacja. Chłopcy przechodzą testy u słynnego Györgya Mezeya, który stworzył unikatowy system selekcji i treningów. Urządzenia do treningu zręcznościowego, technicznego sam zaprojektował. Już teraz chcą to podkupić Austriacy czy Szwajcarzy. Oryginalny jest pomysł oświatowy. Bazę ośrodka stanowi kościół ewangelicki. Władze dogadały się ze wspólnotą, szkoła jest kościelna, ale bez jakiejś twardej indoktrynacji religijnej. Wykorzystano bardzo duży obiekt sakralny, który tam istniał. Ściąga się tam zdolnych młodych zawodników z całych Węgier, lecz również zza granicy. Połączono sport, misję społeczną, edukacyjną, ale i narodowościową. Żeby tych Węgrów jednoczyć, scalać.

(...)

Roczny budżet sportu węgierskiego wynosi 400 mln zł, polskiego 170 mln zł. Węgrów jest 11 mln. Orbán wprowadził ulgi podatkowe dla tych, którzy inwestują w infrastrukturę i młodzież. Przedsiębiorstwa takie są zwolnione z podatku dochodowego. Pod warunkiem że przez 10 lat się nie wycofają. Druga ulga w podatku jest dla sportowców. Wytypowano siedem najbardziej popularnych dyscyplin sportu i zawodowcy je uprawiający korzystają z ogromnej zniżki. Do akademii pcha się mnóstwo młodych ludzi, powodowanych chęcią dostatniego życia.

Na pytanie, dlaczego Michał Listkiewicz, człowiem lewicy, jest zafascynowany prawicowym politykiem, były prezes PZPN odpowiada

Wywodzę się z lewicowej, a właściwie komunistycznej rodziny, i nigdy się tego nie wyprę. Ale dla mnie Orbán jest człowiekiem wybitnym, przedstawicielem narodu, który kocham. Skoro mają tam obecnie przywódcę, który bez wątpienia pozwoli im się odrodzić, to popieram w tym momencie prawicę.

"Osobiście znam starych komunistów, którzy stali się gorącymi zwolennikami Orbána" - dodaje Listkiewicz.

Cały wywiad - w tygodniku "wSieci".

Polub "wSieci" na Facebooku!

"wSieci" - zawsze po stronie Polski!

CZYTAJ TAKŻE: „wSieci”: Tusk stawia katolików pod ścianą. Nieubłaganie zbliża się czas próby. Podtrzymywanie fikcji PO jako partii „różnorodnej” staje się oszustwem

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych