Ludzie, trochę mniej emocji w marginalnych dla państwa sprawach! Tusk bawi się Wami, jak dziecko przemoczonymi zapałkami, wciąga Was w rozwiązywanie głupawych łamigłówek, odsuwając równocześnie na dalszy plan rzeczy istotniejsze. Tusk ustawił kilka dni temu przed nami upstrzony przez niego samego portret Jarosława Gowina. Premier specjalnie oszpecił wizerunek ministra sprawiedliwości, wiedząc doskonale, że wkrótce sam, ale na prośbę zainteresowanego, zetrze z niego większość skaz.
Donald Tusk odwalił przed publiką lichą farsę, rżnąc przy okazji rolę wielkiego macho, który ze wszystkim sobie poradzi i znajdzie rozwiązanie wszelkich utrapień. A teraz prześledźmy cały ciąg zdarzeń zakończony dziś mało składną paplaniną o deklaracji Jarosława Gowina w sprawie dalszej lojalności.
Właściwie od początku istnienia PO Tusk przysięgał, że partia jest otwarta na ludzi prawie wszystkich idei. Dla potwierdzenia tej idei wkrótce postarał się, by jego najbliżsi współpracownicy – Andrzej Olechowski i Maciej Płażyński poszli sobie w dowolną stronę świata. Niezbyt długo na taką sama wędrówkę został skazany Jan Rokita. Deklaracje Tuska pozostały jednak niezmienne – PO dla wszystkich. No, prawie dla wszystkich. Warto jednak pamiętać, że usunięcie trójki partyjnych kolegów nastąpiło tylko i wyłącznie z powodów osobistych. Tusk nienawidzi najmniejszej nawet konkurencji. On i tylko on. Reszta ma słuchać, a najcichszy nawet pomruk niezadowolenia kończy się rezultatem Schetyny.
Tak więc można mieć w PO różne poglądy, najróżniejsze, byle tylko zgadzały się one z poglądami Tuska. Kłopot dla jego poddanych polega tylko na tym, by na czas zauważyć manewry myślowe samego Tuska. Zauważyć i bezmyślnie je powtarzać.
Jeśli jednak usunięcie zagrożenia w postaci wymienionych wyżej osób było związane wyłącznie z kultem jednostki Tuska, sprawa Jarosława Gowina ma nieco inny charakter. Otóż nasz macho z Sopotu naobiecywał zapewne rozmaitym wybitnym dziś „Europejczykom”, że kwestia - nazwijmy ją skrótowo homo – zostanie w Polsce załatwiona jak należy. A minister Jarosław swym wystąpieniem nie tylko stanął obietnicom macha w poprzek, ale także zachęcił do myślowego buntu innych. I tu jest problem najważniejszy.
Tuskiem nie rządzą żadne idee, on nie jest przywiązany do żadnego programu. Tusk kocha władzę i poświęci wszystko i każdego, by ją wciąż pełnić. On Polsce jest tak samo wierny, jak swym najbliższym przyjaciołom. Śmiem twierdzić, że Tusk przyjaciół nie posiada. On ma tylko współudziałowców bezideowej spółki pod nazwą Tusk and kumple. Reszta jest tylko jedną wielką blagą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152323-tusk-odwalil-przed-nami-wielka-farse-nie-pierwsza-i-nie-ostatnia-naiwniacy-sie-ciesza-nie-wiedza-ze-to-zabawa-na-ich-koszt
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.