Jak poradzić sobie z brakiem miejsc w żłobkach? Utworzyć kolejne placówki? Po co, skoro minister edukacji narodowej – Krystyna Szumilas wpadła na genialną myśl: wystarczy wysłać dwuletnie dzieci do przedszkoli. W nich miejsc powinno wystarczyć, gdyż już pięciolatki powędrują do szkół.
Pedagodzy, a zwłaszcza rodzice maluchów nie mogą wyjść z osłupienia, gdy dowiadują się, że maleńki człowiek, który dopiero wchodzi w fazę nauki samodzielności, ma zostać posłany do przedszkola
Dwuletnie dziecko nie jest gotowe, aby iść do przedszkola. Nie jest samodzielne, nie może chodzić bez pampersa. Dopiero uczy się posługiwać
– mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” pan Maciej z Warszawy, ojciec dwuipółletniego.
Jeszcze ostrzej pomysł Ministerstwa Edukacji Narodowej oceniają pedagodzy.
Czy dążymy do modelu wychowania w stylu północnokoreańskim?
– pyta prof. Aleksander Nalaskowski.
Najciekawszy jest jednak powód tej kolejnej „reformy” szykowanej przez ministra rządu Donalda Tuska. Skoro bowiem żłobków jest 700, a przedszkoli 700 tysięcy, to czemu nie skierować do nich dzieci nadających się do żłobków?
– tak przebiegał proces myślowy w MEN, który już przygotował przepisy w tej sprawie, a rząd wkrótce się nimi zajmie.
Najwyraźniej nie dotarła tam wiedza, że dwuletnie dziecko potrzebuje bardziej opieki i wychowania niż edukacji, nawet tej wstępnej.
Slaw/ "GPC"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152308-dwulatki-do-przedszkoli-pedagodzy-nie-moga-wyjsc-z-oslupienia-dokad-minister-szumilas-zaprowadzi-nasze-dzieci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.